10-09-2021, 07:00
|
#31 |
|
Rudolf co nieco miał kontaktów w Azylu. Swego czasu, gdy poszukiwał kupca na swoją beczkę przeznaczoną do przemytu, skontaktowali się z nim ludzie Huydermannów i zaproponowali mu współpracę. Rodzina ta żyła głównie z przemytu, więc i nie dziwota, że to właśnie z nimi przyszło mu współpracować. Obecnie rządziła nią tajemnicza Maria Huydermann. Różnie mówiono o niej. Jedni, że to dawna kochanka Dircka. Inni, że to jego nieślubna córka. Jeszcze inni mówili, że nikt taki nie istnieje, i ród jest kierowany przez jednego z zaufanych współpracowników, który przejął rządy po śmierci Dircka. A wymyślił postać Mari, aby utrudnić zamachy na niego.
Jak było na prawdę, kupiec nie wiedział. Prawdą jednak było, że nie znał nikogo, kto osobiście spotkał szefową jednej z największych rodzin przestępczych w Nuln.
Natomiast współpraca z nimi przebiegała dla Rudolfa pomyślnie. Łączniczka, która go zwerbowała do współpracy skontaktowała go Otto Flickiem, zamożnym (choć bez przesady) kupcem, który wziął go pod swój patronat i wprowadził do gildii. Rudolf w tym czasie produkował i dostarczał Huydermannom swoje beczki, na które ci mieli na wyłączność. Stopniowo dawał się też poznać w gildii kupieckiej jako bystry i spostrzegawczy, dzięki czemu otrzymał funkcję inspektora.
Jego głównym zajęciem było więc łapanie przemytników i oszustów podatkowych, w czym był wyjątkowo dobry. Co więcej, był całkowicie nieprzekupny. Trudno było bowiem mu udowodnić, że mniej starannie przyglądał się „pewnym" beczkom. Natomiast wszelkie próby przekupstwa spotykały się z natychmiastowymi przykrymi konsekwencjami dla niedoszłych łapowników.
Współpraca układała się pomyślnie. Rudolf zarabiał na beczkach, a Huydermannowie bezpiecznie przerzucali w tych beczkach swoją kontrabandę. Gildia była zadowolona z wyników śledczych Kaufmanna, a Rodzina była zadowolona z tego, że Rudolf niszczył całkiem legalnie ich konkurencję.
Tak, przynajmniej ta współpraca układała się pomyślnie.
|
| |