Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2021, 12:48   #662
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Smile Nie miał niczego, bo zyskał naprawdę wiele.




[media]http://www.youtube.com/watch?v=yhwSPRY51gs&ab_channel=TheVelvetUndergroun d-Topic[/media]

W końcu. W końcu piekło się skończyło. Sid odetchnął z ulgą, czuł jakby spuścił się pierwszy raz w cipkę siostry, której nie miał, bo był przecież jedynakiem. Morfina delikatnie wpływała do jego żył kroplówką. Przypomniało mu się jak siedział w squacie bez grosza z cienką strzykawką i igłą lecząc swoje nieco zapadnięte żyły i wtedy do narkomańskiej meliny przybył… Żyła. Uratował mu życie i co prawda przez swoich nowych, kochanych całym sercem przyjaciół mógł je stracić z dziesięć razy, niemniej wszystko skończyło się dobrze.

Na poparzoną twarz dadzą mu RealSkina, więc znów będzie mógł wyrywać chłopców i kobiety. Sprawi sobie, jakiś dopalacz refleksu Militechu, ulepszone idealnie hodowane oczy Biotechniki i usprawnienie kardio-muskularne. Ale nie było co marzyć. Widział już swój, znaczy ich, jeśli się zgodzą, bar bluesowy z muzyką graną na żywo, gdzieś w małej piwniczce, z wzmacniaczami Fendera i Marshalla (lub Voxa), dobrą perkusją i gitarami elektrycznymi oraz basowymi elegancko ozdabiający ceglane ściany. Sprawi sobie również gniazdo chipów i kupi jakąś drzazgę, która wpoi mu w mózg podstawy grania na sześciu strunach. Morfina jak zawsze sprawiała, że wszystkie marzenia stawały się jasne, bliskie i możliwe. Cóż NEVER TRUST JUNKIE DREAM. Niemniej teraz mieli szansę wyrwać się z brudnych bloków Northside, gdzie psychotyczne gangusy z Maelstromu latały z swoimi pajęczymi pomarańczowymi cyberoczami szukając kogoś do penetracji ostrzem.

Rozluźnił się już nie spięty pasami. Chciało mu się cholernie palić, ale czuł, że strażnik go nie wypuści. Piętnaście koła malowało się cudnie na jego koncie bankowym. Plus pokrycie leczenia za friko. Spojrzał na Abrahama i głęboko się zamyślił. Czy ten facet będzie mu bliższy czy tylko zostaną dobrymi przyjaciółmi? Nie myślał o tym. Wstał z łóżka stając na pełnych nogach. Nieco wszystko, go bolało jednak szpryca sprawiała, że ból przypominał dotyk kobiety a nie jazgot Belzebuba.

-Co powiecie na klub Bluesowo-Jazzowy? Dam większość kapitału… Żyła został byś managerem, Abraham wyrywał, by cipki z wyszukanym gustem a Ty Arthur zająłbyś się barem! Co wy na to?!- powiedział Sidney jak dumne dziecko łapiąc się rękami za biodra i wypinając umięśnioną pierś.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 11-09-2021 o 03:00.
Pinn jest offline