10-09-2021, 20:59
|
#32 |
|
Galeb wraz z resztą towarzystwa przyszedł do nawiedzonego ex-sekretarza. Zgarnął po drodze kielich z trunkiem.
Rudolf gadał jak najęty odnośnie skavenów i być może wierzył w tą historię. A może nie.
W głowie Galvinsona pojawił się obraz Szarego Proroka na lektyce odpływającego na fali szczurów z zasięgu jego młota. Był tak blisko. Jeszcze jeden skok, jeszcze kilka kroków i mógłby sięgnąć skurwysyna. Sklecona z kilku stworzeń pomutowana abominacja na posterunku przy kamiennym moście, która omal go nie rozszarpała. Tłoczący się na dnie podziemnej pieczary dywan ze skaveńskich ciał. - Rozwiązanie problemu skavenów jest tylko jedno - ich całkowita eksterminacja. - rzekł krasnolud na słowa kupca, po czym zwrócił się do Ostwalda - Jestem Galeb Galvinsson. Słyszałem jak mówiliście o skavenach. Widzieliście ich? Mają tu swoje nory w Nuln? Walczyłem przeciw nim pod Karak Azul. Ohydne wynaturzenia
Opowieść Rudolfa trochę mieszała mu szyki, ale miał nadzieję pokierować rozmowę tak z byłym sekretarzem by zejść na tematy skąd wie o skavenach, a gdy atmosfera by się już trochę rozluźniła (znaczy nie byłoby uszu które mogłyby podsłuchać) Galeb wypytałby człowieka o to jak wyglądała jego funkcja w pałacu i czy może w ramach jego obowiązków czytał jakiś raportów o szczuroludziach?
Wolał unikać bezpośrednich pytań o funkcjonowanie tego i owego, ale wiedział że pytając o różne rzeczy naokoło mógł uzyskać obraz mniej więcej jak sytuacja wyglądała.
A kto wie... może i pijany człek wygadałby coś bardziej ciekawego? Potrzebna była cierpliwość, rozwaga i mocna głowa, by w razie nie uzyskania potrzebnych informacji móc przynajmniej zawiązać z byłym sekretarzem dobry kontakt.
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 10-09-2021 o 21:07.
|
| |