Tantalion siedział samotnie w rogu sali. Nie wydawał się być zainteresowany tym co się dzieje dookoła. Do czasu. Gdy usłyszał zawołanie karczmarza, w jego oczach pojawił się ogień. Wstał, a srebrna kolczuga misternej roboty zajaśniała blaskiem. Okazał się być mężczyzną słusznego wzrostu i budowy o smukłej sylwetce. Odchylił poły swego szaro-zielonego płaszcza i zdjął kaptur z głowy. Wszyscy mogli teraz ujrzeć jego poznaczoną licznymi bliznami twarz, która zdawała się być jakby ze sztucznego tworzywa. Jedynie iskry w jego brązowych oczach mówiły o tym, że pod tą maską kryje się żywy człowiek. Odgarnął ręką swoje jasne, krótkie włosy i przemówił tymi słowy:
- Zwę się Tantalion. - powiedział mocnym, ale spokojnym głosem. - Pół życia spędziłem walcząc ze smokami jako członek Zakonu Duriana Nieustraszonego. - tu wziął z czcią do ręki, wiszący na szyi medalion z wizerunkiem ziejącego ogniem smoka przebitego mieczem i ucałował go - Zakonu już nie ma - na jego twarzy pojawił się grymas bólu - ale jego idee wciąż żyją! Póki choć jedna bestia dycha na tym świecie, póty ja nie złożę ostrza. Falco będzie wolny! - powiedział stanowczo i usiadł na miejsce.
Ostatnio edytowane przez Astaroth : 31-08-2007 o 21:12.
|