Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2021, 20:59   #110
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Przystań rybaków, ranek 20 shnyk-ranu

Bhurrek kołysał się już entuzjastycznie w łodzi, kiedy Ślepak podjął lament, tak przynajmniej mogło się zdawać nieobytym z arkanami żebractwa ignorantom. W istocie półork uprawiał dobrze wyuczoną, przemyślaną strategię, prawda, że robił to z wyjątkowym przekonaniem i oddaniem co potęgowało efekt oczarowania. Wiarygodność lamentu zdała się oszukać i bogów, bo do wtóru ostragarskiego żebraka dołączyły się żywioły. Wicher zerwał się z chwili na chwilę, zagrała do jego gwizdu rozkołysana tafla jeziora.

Wyraźnie przejęty rybak ucałował w głowę półorka, bacząc dookoła czy ziomkowie widzą jaką estymą został naznaczony.

- Y' sacret. Gon'Up. Miej moja mniej. Dwa by musik, adin dla pomyślunku, iden niemu sacretu.

Nastała chwila bez słów wypełniona tylko gwizdem i chlupotaniem wody, Elf bezceremonialnie wszedł do łodzi za Gnollem, a Ślepak został obdarzony amuletem przez wzruszoną staruszkę o twarzy ozdobionej rysunkiem rybiej łuski. Sotto dopiero spostrzegł się, że to jemu przyjdzie zapłacić za przewóz. Wysupłał dwie srebrne monety i wręczył rybakowi. Rozdrażniony bardziej przegraną w towarzyskiej grze niż stratą srebrników z koleji i on rozgościł się w łodzi. Ostatni weszli Milcarr i pomagający mu przewodnik. Kiedy już wszyscy się usadowili, rybak pchnął łódź długim kijem stojąc na rufie.

Kiedy tylko odbili lekko posuwając się między płytkimi wodami i wystającymi z wody kępami mokrej agawy* i tataraku, flisak wyrzucił za siebie jedną srebrną monetę - U lacku - rzekł. Drugą zaś wręczył Milcarrowi. - Sacru mołojec.

Po kolejnej chwili milczenia, znów podjął.

- Mata pagaja. Weśta i chlupta jak powim. Ty i ty - wskazał Gnolla i Półelfa, siedzących na burtach. Allena zdawał się kompletnie ignorować, za to Ślepaka darzyć wielką czcią.

Instruowani przez przewodnika wybrańcy co raz ruszali ochoczo wiosłami przyswajając trudną sztukę wioślarstwa i pilotażu.

- Dobrze znasz te wody? - zagadał Rafael
- Yo - ochoczo odparł flisak i pokazał na palcach VI - tyle czasa na jezirze z ławaczami. Moja Łan - klepnął się w pierś - Łan was harpynnik, zawsze celny, ale Łan mieć miła i ją stacić. Nigdy więcej nie trafiać. Ni ma szcześcia. Śmutny, żyje z ławaczami. - przerwał zamyślony i wydawało się, że z oka popłynęła mu łza. Tymczasem błękit sklepienia znów zaszedł szarymi obłokami, szczęściem tylko grożącymi, a nie siekącymi zmarzłą ulewą. Po chwili Łan znów podjął.

- Tera gadajta bogom, bo płyniem prze śnięte wody. Trupy tu w kipieli straż robio. Sługi towera - wskazał na ledwo widoczne wieże pałacu Katanów

Na powierzchni unosiło się mnóstwo gnijącego drewna, okoliczne wyspy były suche, a na martwych pokracznych pniach nie było ani jednego kormorana. Nawet tatarak wydawał się tak suchy i nierealny jak teatralna dekoracja. Smród ryb zastąpił gorzki zapach rozpadu. Gnoll pierwszy natrafił podczas ruchu pagajem na przerażające odkrycie. Spod trąconej starej deski wypłynęła czaszka. Na domiar była to czaszka gnollska. Przewodnik wskazał do przodu, na wystający na wpół z wody butwiejący kadłub triremy.

- Ot gardziel.

Ostrożnie prowadził łódkę między zwodniczymi wodami. Kiedy zbliżyli się do wraku na tafli wody pojawiły się inne czaszki, a zaraz za nimi korpusy, szkielety obleczone w gnijące ciała odziane w skorodowane pancerze wynurzyły się z kipieli. Ustawiły się szpalerem po dwu stronach płynącej łodzi. Martwiaczy odział zbrojny w tarcze i oręż, kierował podróżnych do dziobu na wpół zatopionej triremy. Tam w cieniu dziobu przywitało ich gorsze straszydło. Postać odziana w szkarłatny pancerz przypominający chitynę raka, w chudych i bladych dłoniach ściskała wampum zakończony pięścią. Poniżej pięści grawerunek na brązie, który ciężko było odczytać, a czego nie ułatwiała narastająca w sercach podróżników trwoga. Pod stożkowatym hełmem skrywała się połowa zniekształconej na wzór langusty orkowej twarzy, druga połowa była pustką w której jarzył się czerwony blask udający oko.

- I'Tarrkissz, a Katani ooterta. Gaglisz. - odezwało się przerażające zjawisko, zdając unosić się nad wodną tonią.

Zgodnie z zapowiedzią po tygodniu pcham na przód, uwzględniając deklaracje. Ślepak może dopisać sobie jeden srebra i amulet przedstawiający pięść ściskającą wir. (czuć po grawerunku)

Przewodnik mówi gwarą łączącą słowa z orklashu, mowy wspólnej i retiliońskiego, dlatego pisałem słowami z różnych języków i często niegramatycznie. Co zrozumiecie to wasze. Chyba, że ktoś jest tłumacz.

W obecnej sytuacji proszę wszystkich o k100 na kostnicy pod postami, to będzie test strachu. Technicznie % na odp. [2]. Zaliczenie testu minus 20 to kompletne opanowanie, choć wciąż niepokój, zaliczenie pełnego testu lęk w sercu i działanie z ujemnym modyfikatorem, niezaliczenie trwogę i tylko bardzo proste akcje.

Czekam na wasze deklaracje i opisy przerażenia w obliczu tak niesamowitego spotkania. Nikt nie rozumie tego co mówi szef potworów. Wszyscy są martwiakami, choć bez znajomości rzeczy nie jesteście w stanie stwierdzić jakimi. Insygnia przypominają legionowe.

Nie wahajcie się kombinować i proponować własnych testów umiejętności, czy innych rzeczy.

Znów czekam nawet do tygodnia na deklaracje.

* mokra agawa to odmiana rosnąca w płytkiej wodzie, ma mniej wartości odżywczych, ale więcej wody.

 
Nanatar jest offline