Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2021, 08:44   #28
8art
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
W dziczy Drakwaldu, 29 Urlikzeit 2518 KI

Traper ruszył ściskając oburącz włócznie, ale myślami był bardzo daleko stąd.

Młody chłopak, jeszcze gołowąsy regimencie maszerował i obszczany włócznie trzymał, a na przeciw ciżbę goblinów, moc których wilków dosiadających. Oj pociąć mieli ich wtedy srodze. Setnika szlag trafił już na samym początku, i gdyby nie dziesiętnicy co mieli w karbach swe drużyny nie ogarnęli wrzaskiem swych chłopów to rozbiegłoby się towarzystwo na zatracenie i śmierć z goblińskich ostrzy. Ale i tak brali po grzbiecie atakowani z każdej strony.

Ryknął na cały głos bezwiednie, rzucając się na najbliższego basiora koło sierżanta. Skierował go tam wyniesion z bitew instynkt aby bronić dowódców zawsze i wszędzie. I choć sierżnat Kanppe chociaż był takim dziesiętnikiem jak z koziej dupy trąba, to jednak teraz w zamęcie walki, podświadomie okazał się ogniewem łączącym Franza z przeszłością. Grot i prawie trzewik wsunąły się w paszcze wilka z makabrycznym chrzętem przebijając podniebienie i opierając się na drzewcach zabezpieczonych poprzeczką. Nawet nie zauważył elfiej strzały jak przemknęła mu przed nosem. Zwierz skowycząc przeraźliwie z bólu począł wierzgać jak szalony i bał się już Franz, że basior drzewce ułamie, ale naparł mocniej i wnet wilka życia pozbawił, gdy włócznia w końcu wbiła się w miękkie. Naparł na truchło butem, wyrwał włócznie z szaleńczym wrzaskiem i opętańczym wzrokiem owiał pole bitwy. Sierżant był bezpieczny...

Gobliny na jeźdzcach cięły ludzi z wilczych grzbietów niemiłosiernie, a Franz wył, wrzeszczał i srał pod siebie starając się tylko przeżyć. Włócznie złamał na pierwszym jeźdźcu. Teraz robił toporem na lewo i prawo ledwo widząc co się czyniło wokół. Ale gardło czarodzieja przeszyte czarną strzałą dostrzegł mimo wszystko. Splatane wolą maga wiatry magii ustały nagle, regiment stracił wsparcie i Franz począł tracić nadzieję, że ujdzie z tego żyw...

W stronę Oliwii bierzył rączo kolejny basior i Franz wiedział, że czarodzieja znów utracić nie może, bo ich rozniosą. Z wrzaskiem gorszym niźli potępieńczy skowit drakwaldzkich wilców, rzucił się w przód i przebiwszy bestię na wylot Oliwii grożącą, przygwoździł ją do ziemi, tak że tylko harknęła zdychając. Czarodziej był również bezpieczny...

Basior tak rażon został, że przez poprzeczkę przelazł i teraz przyszpilon do ziemi zdychał na drzewcu. Nie lada trzeba by krzepy aby wyrwać włócznie z cielska teraz, dlatego też sięgnął po topór i jął nim kolejnego wilca okładać. Zwierz jednak uskoczył zręcznie, może widząc co wrzeszczący jak demon człek uczynił dwóm jego pobratymcom, a może juchy wilczej czując odór bardziej niźli człeczej, pomiarkował się i odstąpił, co zresztą i inne wilcy uczyniły, nocną potyczkę kończąc.

Byliby wszyscy zdechli na tym zapomnianym przez bogów polu, ale chyba gobliny zooczyły, że łatwa to nie będzie przeprawa i nagle nie uszli w tył plecy odsłaniając. Nie miał nawet sił regiment w pogoń ruszyć, bo ręce i nogi słuchać odmawiały. Zresztą nie trza było ich gonić, bo z lasu yłoniła się reiklandzka lekka jazda i nie rozniosła psubratów na rohatynach, mieczach i toporach.

Mauer drzeć się w końcu przestał widząc, że walka skończona a wilcy z podkulonymi ogonami pola oddają. Sapiąc cięzko niźli kowalski miech oparł się o drzewo i pot starł z czoła. Spojrzał na dłoń, lecz nie pot to był a ciepła wilcza jucha, co ją rozamzał teraz ręką po twarzy iście diabelnego wyglądu sobie przysparzając. Nie wyjechała z zagajnika kawaleria tym razem, ale wiedział Mauer, że sforę mocno przetrzebili, tak iż kilka razy miarkować będą, nim tę grupę ludzi znów zaatakują. Odsapnąwszy chwilę jął Mauer włócznie z ścierwa wyrywać, a trzeba było nieco toporem porąbać wilca, nim ją uwolnił.

Musiał mi Morr siły dodać, że obkurieńca tak ugodził - pomyślał i zaczął krótką modlitwę panu kruków składać co by za łaskę otrzymaną podziękować.


Wynik rzutu:

Rzut 1: 4 kości 100-ściennych Wynik: 121 28 + 2 + 24 + 67
Rzut 2: 3 kości 10-ściennych Wynik: 27 10 + 10 + 7
 
8art jest offline