Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2021, 12:18   #63
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Lightbulb Pomyślne ukończenie warsztatów.

Bitwa pod Camp Orange okazała się przełomową w dziejach planety Skrynne i zadecydowała o jej losie na dziesiątki lat, jeśli nie ponad wiek.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=iFkbyajVWR8[/MEDIA]

Trzecia Kompania Dragonów wykazała się wyjątkową sprawnością wojenną, trafnie rozpracowując nieprzyjacielskie plany i wyznaczając celne kierunki natarć. Zaplecze orkowej armii zostało zdruzgotane w przeciągu kwadransów – wozy z materiałami wojennymi wybuchały niezgorzej od kompleksu wydobywczo-rafineryjnego promethium, zgromadzona artyleria była niszczona nim mogła zagrozić niespodziewanemu kontratakowi, a orkoidy (głównie gretchiny i pilnujące ich squigi i runtherds oraz garść mekboyzów) wyrżnięte w pień. To, plus wcześniejsza dewastacja kompleksu w górskiej dolinie już była śmiertelną raną, od której zielonoskórzy mieli się wykrwawić.

Trzeba było im jednak o tym dobitnie przypomnąć. Fensalirianie, wsparci przez rozbitków z oddziałów Brontian i Skrynnian, przegrupowali się i przypuścili szturm na najwyższe wzgórze w okolicy. Mimo zdewastowanego walkami i naturalnie trudnego terenu, było to dziecinnie proste – orkowie nie mieli najwyraźniej ochoty zostawać z tyłu aby obsadzać kluczowe pozycje. Za to znów wymietli całą hordę runtz, acz tym razem w okolicy kręciło się też sporo orków z podtypu znanego jako „loota boyz” - nic innego jak szabrownicy, najczęściej z klanu Deathskulls. Byli zbyt zajęci szabrownictwem i rywalizacją aby stawić zgrany zespół – i wszyscy z tego tytułu wyzdychali. Gwardia opanowała wzgórze...

...ale przeciwnik też miał coś na ten temat do powiedzenia. Kiedy płomienie rozlały się po okolicy, sam warboss Grimmsnikk Tufgob i jego elitarna kadra nobzów zainteresowała się tą okolicą. Częścią „sprytnego planu” miało być umieszczenie artylerii i drużyn tankbustaz & flash gitz na tym wzgórzu. Wywiązało się wtedy pamiętne starcie, w którym 3 Kompania i towarzyszące jednostki zostały praktycznie zmasakrowane i dopiero śmierć przebrzydłego „Kata Skrynne” z rąk komisarz i nieco spóźnione dotarcie części sił dowodzonych przez [b]tech-kapłana i kapelana[/i] pozwoliły na rozbicie tej hałastry i sprzątnięcie orkowych „specjalistów”. Padło też wielu nobzów... niekoniecznie z rąk Imperialistów, gdyż po śmierci Tufgoba i wyjścia hałastry z szoku natychmiast rozpoczęły się bratobójcze walki o władzę między orkoidami.

To wystarczyło, aby walne siły IG zdołały się przegrupować i wyprowadzić kontratak. Zdemoralizowani, zdezorganizowani i osłabieni zielonoskórzy stawili zbyt chaotyczny opór aby mieć szansę na wygranie tej bitwy. Trwała ona jeszcze całe godziny, całą resztę tej doby, ale „to i dobrze” - ilość zdechłych orkoidów jaka pokryła ziemie Tranh Dat była niczym dywan.

Ogarnianie się po tym burdelu trwało ponad tydzień. Trzeba było zreperować machiny, opatrzyć rany, uzupełnić zaopatrzenie, opracować dalsze działania w sztabowych namiotach. Orkowie przez ten czas rzedli w oczach, gdyż żaden z nobzów nie był w stanie wyjść na prowadzenie i złapać całe Waaagh! Skrynne za mordę. Sądząc po raportach z orbity, tam było podobnie – co wykorzystało Imperial Navy. Obydwie strony poniosły pewne straty, ale to orkowie stracili swojego „komodora” i zrejterowali, uciekli z układu gwiezdnego. IN zdobyło dominację aero-astro.

I to był gwóźdź do trumny orkoidów. Rozpoczęły się masowe naloty lotnicze i bombardowania orbitalne zgrupowań oraz baz zielonoskórych. Gwardia parła przez niegościnne rejony Skrynne, spowalniana przez bezładne bandy bądź cwanych Kommandosów, niemniej jednak nieubłaganie.

Do końca roku udało się wyprzeć orków z południowego kontynentu ('głównego', gdzie były bastiony ludzkiej cywilizacji). Opóźnienia wynikały z konieczności palenia rejonów gdzie orkowie się gnieździli, przebywali bądź choćby maszerowali – trzeba było wypalić pozostawione za nimi zarodki, sporysze, by znów nie namnożyły się hordy dzikich orkoidów. Te wciąż jednak mnożyły się w niebotyczne ilości na północnym kontynencie.

Pod koniec roku przybyły dodatkowe posiłki od Imperial Navy oraz statki Rodu RT Gibrahan. Podjęto drastyczną decyzję, nie odbiegającą jednak od tych przed laty. Za pomocą intensywnych ostrzałów broni klasy okrętowej oraz użycia broni masowego rażenia wysterylizowano północny kontynent w całości oraz zniszczono orkowe rokzy, które swego czasu „wylądowały” na planecie. Miało mieć to nieprzyjemne skutki dla klimatu Skrynne (choćby z powodu wywołanego zapyleniem atmosfery ochłodzenia) na dziesiątki lat, jednak była to cena, którą Ludzkość była w stanie ponieść.

Ósmy Fensaliriańskich Dragonów oraz pozostałe regimenty IG zostały docenione i odznaczone za męstwo na polu walki i skuteczną kampanię. Oprócz uzupełnień i (tymczasowego) priorytetu logistycznego, nie zostały przerzucone w bardziej zapalne rejony jeszcze przez okrągły rok. Niektórzy na to psioczyli, inni niekoniecznie. Zajmowali się ochroną odbudowującego się rządu planetarnego i interesów Imperium (jak ochroną instalacji zw. z promethium), trzebieniem agresywnej fauny, wypalaniem gniazd dzikich i niszczeniem kryjówek kosmicznych orkoidów... oraz „nakłanianiem” pozostałych osad survivalistów do powrotu na łono Imperium. Z tym ostatnim wiązał się szereg 'drobnych' problemów, które w przyszłości zaowocowały prawie-że wojną domową. Wprawdzie nie było to już za czasów kiedy Dragoni wciąż stacjonowali na Skrynne, to jednak przez dżunglową planetę przebrnęło kilka pomniejszych buntów – pierwszym był separatyzm, nieznacznie wsparty przez agentów Severańskiego Dominatu (szybko stłumiony; Dragoni jeszcze się na niego „załapali” w końcowych dniach roku 814.M31), później były zamieszki w miastach spowodowane pojawieniem się tzw. „Fałszywego Świętego” w Calixis (stłumione w kilka dni z powodu braku pokaźnej obecności kultu Św. Drususa na planecie – i tym samym niewielkiej liczby schizmatyków) oraz jadowite zrzeszenie grup survivalistów w „bliżej nieokreślony kult heretyków, renegatów i mutantów”, dzięki Bogu-Imperatorowi szybko wykryte i wypalone przez ekspertów.

Jeszcze pod koniec roku 813.M41 Skrynne stało się ważnym producentem promethium, a do 815 zaopatrywało cały Front Skrętu i Peryferia oraz dostarczało wysokie nadwyżki na inne imperialne światy. Miało to zabezpieczyć przemysł i machinę wojenną Imperium w nadchodzących trudnych dziesięcioleciach wojen z Arcywrogiem i wszelakimi xenos oraz być jednym z kluczy do pacyfikacji Frontu – długim i chwalebnym przedsięwzięciu, w którym Ósmy Fensaliriańskich Dragonów odznaczył się jeszcze nie raz, nie raz też odczuł gorycz porażki i słodycz zwycięstwa.

A pośród ów Dragonów byli oni: Drużyna B z Siódmego Plutonu Trzeciej Kompanii. Po skrynniańskim chrzcie ognia, okadzona oparami wojennej pożogi.

Ale to już była inna historia. Historia przepełniona wieloletnimi, krwawym zmaganiami na wielu polach bitew, przeciw wielu wrogom. Zbyt wiele bitew, zbyt wielu wrogów. Albowiem w czterdziestym pierwszym milenium istniała tylko wojna.



[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=H-6dKVNt1C4[/MEDIA]





+++ Koniec +++
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline