Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2021, 13:25   #35
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Aelfric schylił się w dół, po szamoczącego się pod jego butem goblina, złapał go jedną ręką za ucho, wykręcając boleśnie a drugą chwycił za kark i podniósł, trzymając w taki sposób, by ledwo dotykał stopami do ziemi.
-Zawrzyj gębę! - warknął tonem nie znoszącym sprzeciwu i targnął goblinem. Dla pewności ręka trzymająca ucho na moment puściła tą część ciała goblina a sam wojownik zamaszystym ruchem poparł swoją wypowiedź siarczystym “liściem”.

- Świetna robota, Aelfricu. - Zaklinacz skinął głową wojownikowi, dzięki któremu udało się złapać goblina. - Zabierzmy go gdzieś na ubocze, gdzie nikt na nie zobaczy i nikt nie usłyszy jego krzyków - zaproponował.
- Dokładnie, chodźmy za którąś z chałup i tam go przesłuchajmy - poparła Galdora Kori. I spojrzała na Snikita. - A tobie radzę współpracować, bo mój przyjaciel... - poklepała Aelfrica po barku. - jest bardzo niecierpliwy a już najbardziej, jak ktoś nie chce mu powiedzieć tego, co chce wiedzieć, albo kłamie. - Uśmiechnęła się ponuro.
Wojownik w tym czasie upewnił się, że goblin którego trzymał nie posiada przy sobie widocznej broni, którą mógłby go zdradziecko ugodzić. Starannie obmacał pasek, ścisnął odziane w połatane portki nogawki, jak również rozchełstał mu koszulinę na chudej i zabiedzonej piersi. Potem ruszył z trzymanym goblinem prosto za jakąś chałupę, aby goblina i przesłuchania nie było słychać w chałupie Halloda.

Aelfric dźwignął Snikita jedną ręką i wkomponował w ścianę budynku, przyciskając go do niej i patrząc mu ponuro w oczy.
- Skąd wziąłeś truciznę? - zapytał Galdor.
- To… to nie miała być trucizna - wymamrotał goblin, próbując rozewrzeć palce Aelfrica. Oczywiście na darmo. - Hallod złapał mnie przed pójściem do karczmy i dał fiolkę. Miałem dodać to, co w środku do jedzenia krasnoluda. Miał się tylko gorzej poczuć, nic więcej. Bałem się Halloda, bo on mnie bił w przeszłości, to zrobiłem, co kazał. Przepraszam, ja naprawdę nie chciałem. Ja nie wiedziałem! Ja nie jestem niczemu winien! Nie chciałem, żeby Bort umarł! On zawsze był dobry dla mnie! - Skomlał.
Co prawda te słowa potwierdzały jedną z możliwości, jakie wcześniej przesunęły się przez głowę Galdora, ale równie dobrze Snikit mógł to wymyślić.
- I ty sądzisz, że uwierzymy w taką bajeczkę? - W głosie zaklinacza zabrzmiało niedowierzanie.
- Ale to naprawdę, naprawdę prawda. Jak moją zmarłą mamusię kocham! - Zakrzyknął piskliwym głosem goblin. - Jak tylko Bort pojawił się w miasteczku, Hallod zastąpił mi drogę, gdy szedłem do karczmy, żeby spotkać się z Mardukiem. Dał mi fiolkę z przyprawami, które miały sprawić, że Bort poczuje się źle, ale to nie miało go zabić. Nie miało! Powiedział, że tylko poczuje się gorzej i to mu da nauczkę a jak tego nie zrobię, to zabije mnie i Marduka, gdy będziemy się tego najmniej spodziewać. Marduk to mój przyjaciel, zawsze się o mnie troszczył. Nie mogłem pozwolić, żeby Hallod coś mu zrobił! I powiedział, że jeśli komuś o tym powiem, to nie dożyję jutra. - Przełknął ślinę. - Naprawdę nie chciałem, żeby Bort umarł! Bardzo źle się z tym czuję... Proszę, oszczędźcie mnie. Ja naprawdę nie chciałem, nie chciałem, uwierzcie. - Kręcił głową, całkowicie przestraszony i spanikowany.
 
Kerm jest offline