Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2021, 20:41   #31
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
W dziczy Drakwaldu, 29 Urlikzeit 2518 KI

Nieustannie próbując przeniknąć wzrokiem lodowatą ciemność nocy, wstrząśnięty brutalną napaścią wilków Kurt Weiblich zaczął znosić na jedno miejsce wystające spod śniegu kawałki konarów. Drżący na całym ciele młody piekarz co rusz zerkał w stronę Guntera i Ruprechta, którym dziewka o strasznych oczach opatrywała rany z pomocą władającego szpadą zniewieściałego młodzieńca.

- Prawie mi odgryzł rękę - jęczał zrozpaczony Hummel - Shallyo zmiłuj się nad nami! To pomioty Chaosu!

- Zamilcz! - sarknął sierżant Knappe - Ciągle żyjemy, a wilki odeszły. Przetrwamy przy ogniu do świtu. Siegfried! Oskar! Gdzie jesteście?! Oskar!

Okrzyki strażnika poniosły się echem w ciemności, przebrzmiały pozostając bez odpowiedzi.

- Już po nich! - młody Ruprecht ścisnął rękami skronie w wyrazie skrajnego przerażenia, próbując za wszelką cenę nie spoglądać na przesiąkniętą krwią i poszarpaną wilczymi zębami nogawicę - Dziecięta Ulryka pożarły ich dusze!

- Kto odłączy się od grupy, zginie - powiedział jeden z towarzyszy czarodziejki, kapelusznik Niers - Wilki go dopadną i zagryzą jak tamtych tchórzy.

- Chuj z nimi! - zbryzgany własną krwią norsmeński olbrzym zaniósł się opętańczym chichotem - Słabi południowcy! Nic nie warte miękiszony!

Hummel zagryzł z wściekłości usta i zacisnął zdrową dłoń w pięść, ale jeden rzut oka na potężny dwuręczny topór Norsmena wystarczył, by wieśniak pospiesznie odwrócił wzrok.

Gdzieś w oddali rozległo się posępne zawodzenie płynące z wilczej gardzieli, dołączyły do niego inne drapieżniki. Ich pieśń zmroziła ludziom krew w żyłach.

- Daleko od nas - oszacował na głos sierżant Knappe - Jeśli to nasza wataha, daleko uciekły, ani chybi… elfie?

Smukły nieludź wyciągnął strzałę z wilczego truchła, schował ją do kołczanu rozglądając się jednocześnie po czerni kniei. Jego niezwykłe oczy wydawały się dostrzegać w ciemności rzeczy, których ludzie nie widzieli.

- To nie nasza wataha - odpowiedział głosem równie niezwykłym, co jego oczy; nieludzko dźwięcznym i pięknym niczym ptasi trel - One są tutaj, tam i tam! Czają się w mroku. Czekają na dogodną chwilę.

- Stójcie! - zakrzyknął znienacka panicz Mause, wysokim młodzieńczym głosem, w którym rozbrzmiewała mieszanina zdenerwowania i nagłej nadziei - Posłuchajcie!

Knappe i Weiblich wstrzymali jednocześnie krok nadstawiając w zamian bacznie uszu. Ledwie kilka uderzeń serca później piekarz i strażnik dróg pojęli, co takiego usłyszał ich towarzysz niedoli.

Poruszający konarami ogromnych drzew wiatr przyniósł ze sobą ledwie słyszalny dźwięk niezrozumiałych ludzkich okrzyków, szczęku stali oraz ujadania rozwścieczonych wilków.

A uderzenie serca później stłumiony ścianą puszczy, ale wciąż rozpoznawalny suchy trzask wystrzału z prochowego samopału.
 
Ketharian jest teraz online