Enklawa, nieznany poziom
Kamelia odprowadziła posmutniałym wzrokiem prowokującą bezskutecznie Cichego Altego, a potem kiwnęła Magikowi głową w wyrazie potwierdzenia dla jego sugestii.
- Nie powinnam o tym mówić, ale w ostatnich latach udało nam się odgruzować i doprowadzić do względnej używalności kilka dodatkowych pomieszczeń na górnych poziomach - przyznała ściszając nieco głos - Nie ja jestem osobą, która powinna z wami o tym rozmawiać. Mędrzec i Ostry podejmują decyzje, przecież o tym dobrze wiesz. Przepraszam was na chwilę, muszę coś sprawdzić w terminalu.
Harmonijka pojawiła się zaledwie kilka minut później niosąc ze sobą przewieszoną przez ramię torbą. Weszła do sąsiedniego pomieszczenia pozdrawiając zgromadzonych za szklaną ścianą pacjentów dłonią na tyle szybko, aby z premedytacją nie zauważyć ich pełnych niechęci bądź nawet otwartej wrogości spojrzeń. Potem zamieniła parę słów z Kamelią czytając coś jednocześnie na ekranie monitora.
Kiedy skończyła, przywołała do siebie lekarkę i obie opuściły pomieszczenie znikając za jego progiem. Chwilę później w drzwiach izolatki zwiadowców zazgrzytał przekręcany zamek. Objuczone torbami kobiety weszły do środka powitane nieufnymi spojrzeniami lokatorów.
- Wsadźcie sobie pod pachy te termometry - poleciła Harmonijka rozdając wszystkim masywne instrumenty - Zaraz będę świeciła wam w oczy latarką, ale to standardowe oględziny, niczego się nie bójcie. Czy u kogoś ponowiły się zawroty głowy? Omdlenia?
Pacjenci zaprzeczyli cichymi pomrukami.
- Wykonujcie polecenia, a szybciej stąd wyjdziemy - dodała Harmonijka wyciągając z torby elektryczną latarkę.