Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2021, 21:52   #34
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Nie płacz elfie nad złamaną strzałą.

W dziczy Drakwaldu, 29 Urlikzeit 2518 KI

Nawet przy brzydkich i liszajowych nogach i bokach wieśniaków wykonywała swe powinności z pietyzmem. Całkowitym oddaniem sprawie, bardziej dla sztuki niż opatrywanych, a najbardziej dla siebie, bo to uspakajało. Elf odpowiedział na inne pytanie niż zadała, ale czuła na karku jego ukradkowy wzrok, choć kiedy się odwracała zabawiał się złamaną strzałą.

Nieoczekiwanie w zabiegach pomógł młodzian ze szpadą, chciała coś powiedzieć o tym, że nie widziała żeby kto wilka szpadą godził, ale kiedy nabrała tchu zimne powietrze ostudziło emocje. W zamian nieco się zbliżywszy, kiedy - Tu przytrzymaj, naciągnij - Powąchała. Ledwo wyczuwalny zapach dawno już użytej perfumy. Lavenda i stal.

Przyszła wreszcie po kmiotach kolej na barbarzyńcę. Olivia oceniła łydkę, bardziej pod względem rzeźby niż uszkodzeń. Celebrując prostą pomoc polową wreszcie przerwała milczenie wiercącemu się niemożliwie Norsmenowi.
- Dzięki Lars. Jesteś odważny. O i ładne włosy - a kiedy nieco zaskoczony osiłek dotknął jasnych loków lepiących się do czoła, dodała - Te na nogach. No weź. Pewnie ciepło, co? Mówicie na nie lodbroki*. Prawda? - niby swobodnie, ale gdzieś czaiło się wyrachowanie, na domiar różnooka niepokojąco ślizgała się wzrokiem po torsie i pasie wojownika.

Wreszcie się wyprostowała i podeszła ku ogarniającemu ognisko Franzowi. Położyła mu spoufale dłoń na ramieniu. Znaczyło więcej niż słowa.
- Coście tam z elfem ustalili? Ktoś celowo nas tu zwiódł, nie ma w tym sztuki magicznej. - zaryzykowała hipotezę. Tymczasem niezłomny Lori namawiał do kontynowania pościgu.

- Doprawdy - zawtórowała - Wyśledzisz ducha w lesie z łowcami na grzbiecie? Nie powinieneś myśleć tylko o sobie. Ktoś mógłby tego nie przeżyć. Dość już śmierci.

Ale przyjemny koci romans spoglądających sobie w oczy elfa i panny przerwany został przez ostrzeżenie młodzieńca pachnącego lavendą i stalą.

Wystrzał prochowy, okrzyki zwiastowały odsiecz, tak się Olivii wydawało, tego pragnęło jej serce.

- Daleko są? - szepnęła mimowolnie do ucha Mayerowi, przy którym wciąż trwała. - Znajdą nas? - podniosła nad głowę żagiew. - Ma kto róg? Zadęłabym! - nieoczekiwanie rozpromieniła się Olivia Hochberg. Szczęściem w oczach topiła wszelki strach i zwątpienie.

Liczę, że nie przesadziłem z drobnymi reakcjami waszych postaci. Ze wszystkiego można wybrnąć.

Deklaracja dziewczyny, jeśli ktoś uświadomi jej, że to nie odsiecz tylko inna napaść wilków: Powinniśmy pomóc tamtym ludziom ich życie jest ważniejsze od martwej już kobiety i naszych prawdopodobnie martwych towarzyszy. Wciąż trwa. Razem będziemy mieli większe szanse.

* w opracowaniu o wikingach przeczytałem, że lodbroki oznaczało "włochate portki" w jakimś staronorwesko-duńskim. Było to dość popularne pseudo, bo jeszcze nie nazwisko.

 
Nanatar jest teraz online