Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2021, 20:03   #422
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Nordland; Neues Emskrank; centralna dzielnica; tawerna “Pod pełnymi żaglami”
Czas: 2519.02.12; Backertag (4/8); przedpołudnie


Pirora przeciągnęła się siadając na krawędzi łóżka.
- Obudziłaś ale mam dzisiaj rzeczy do zrobienia. A i przypomniało mi się. Być może dzisiaj odwiedzi mnie Lange. Nie wiem czy to dobry pomysł by nas razem widział skoro go dla mnie sprawdzasz. Niby po wspólnej nocy nie powinien się dziwić a miasto jest małe ale jednak. Więc jak coś poproś Beno o Ajnur o przenocowanie. - Pirora wstała i naga usiadła przy stole zaczynając posilac się posiłkiem.

- To jest książka o przygodach Telimy, rysunki są bardziej wymowne niż to co tam napisane. - Pirora wyjaśniła złodziejce.

- Aha. A kto to ta Telima? - zapytała burgundowa kobieta w podomce gospodyni przerzucając stronę czy dwie broszurki aby obejrzeć kolejny obrazek z długowłosą bohaterką w roli głównej.

- A z Dirkiem nie ma sprawy. Dam sobie siana dzisiaj wieczorem. - machnęła dłonią dając znać, że nie muszą być ze sobą cały czas jak to któraś z nich ma inne plany.

Szlachcianka opowiedziała historię o Telimie i jej przygodach wśród syren jak i w drugiej krainie. Burgund słuchała tych kolorowych opisów doprawionych pokazywaniem obrazków i dotykiem malarki aż w końcu obie pogrążyły się w szybkim erotycznym szaleństwie na stole. Pirora nie miała czasu na to co w niej się budowało więc miała tylko nadzieję że ta szybka zabawa wystarczy jej do wieczora.

- Ach! - blondynka jęknęła rozkosznie, szczytując wraz z złodziejką kiedy ich dłonie i palce nadal pracowały między ich udami. - Musi ..nam...to wystarczyć..ty masz robotę...a ja jestem umówiona…

- No tak, tak… Ale dobrze mieć troszkę słodkości i przyjemności z rana przed tą zimnicą na zewnątrz. - brunetka też jeszcze miała trochę przymglony wzrok i błogi uśmiech na twarzy. Ale zgodziła się z wnioskiem blondynki.

- Ale przygody miała ta Talima. Też bym tak chciała. - rozmarzyła się włamywaczka gdy przypomniała jej się historyjka z erotycznej broszurki opowiedziana przez gospodynię. Poleżały jeszcze chwilę łapiąc oddech nim się trzeba było podnieść aby zacząć ten kolejny, zimowy dzień. Burgund miała mniej do ubrania niż szykująca się na spotkanie ze szlachcianką szlachcianka więc ubrała się szybciej. Przed wyjściem dała znać, że jak nie wydarzy się nic nadzwyczajnego to pewnie przyjdzie jutro rano. Znaczy jak wstanie po nocy to przyjdzie.

- No ciekawe znalezisko, wydaje mi się że te dwie książki co znalazłam to część serii myślę że w mieście może być ich więcej. - Pirora w końcu zeszła ze stołu i zaczęła się przygotowywać do dnia. Złodziejka wyszła i szlachcianka została przez chwile sama którą wykorzystałam na poranne ablucje i przygotowanie się do stanu używalności.


Nordland; Neues Emskrank; ulica Imperialna; rezydencja van Zee
Czas: 2519.02.12; Backertag (4/8); południe


Szlachcianka postanowiła zabrać ze sobą jedno z pustych płócien i parę pędzli jakich nie będzie używać przy “Czerwonym Lesie”. Pakunki oczywiście nosił Julius. Pirora przywitała się serdecznie z jej gospodynią.

- Witaj Kamilo, twój lokaj nie miał problemu z moim znalezieniem. - Potwierdziła blondynka wymieniając z Kamilą przyjacielskie pocałunki w policzek. Po czym zostawiła ubranie wierzchnie i podążyła za van Zee w części posiadłości których nie miała okazji zobaczyć.

- Cóż twój ojciec ma trochę racji, Nije i reszta artystów z miasta tworzy i pracuje swoja sztuka na życie. Ty i ja nie musimy się martwić o finanse możemy to robić dla przyjemności bez zmartwień o czynsz czy co położyć na stole. Toteż trudno spokojnie pracować nad sztuka pod taką presja, wielu artystów popada w nalogi, depresje i niektórym to nawet pomaga stworzyć coś niepowtarzalnego to niektórzy kończą w rynsztoku. Więc rozumiem trochę twojego ojca, choć dla tych co są wstanie się wybić albo znaleźć sponsora. Choć fakt nie wszyscy kończą tak jak określa to twój ojciec. - Pirora dyplomatycznie podzieliła się swoim spostrzeżeniem.

- No tak Syreny to ostatnio modny temat na ulicy Nije może czerpać garściami z zainteresowania tematem przez prawie całe miasto. - Szlachcianka cieszyła się że słyszy że ich bardka ma się dobrze i pracuje.

- Z kamienicą sprawa prawie załatwiona. Mam wycenę która jest uczciwa ale by dokończyć transakcję muszę albo magicznie potroić mój aktualnie posiadany majątek, albo poprosić o poręczenie wśród tutejszych ważnych rodów. Wtedy cena pierwszej wpłaty będzie mniejsza. A na wiosnę mój ojciec będzie mógł uregulować pozostałości, albo mogę napisać do ciotki z Middelheim, by mnie wspomogła. - Pirora mówiła zadowolona z siebie i z wielką dozą optymizmu.

- Ale piękny pokój. Mam nadzieje że moja kamienica szybciej niż później też będzie tak reprezentacyjna. - Pirora zachwyciła się pokojem gościnnym.

- Twoja pracownia jest o wiele lepiej wyposażona niż niektóre pracownie w akademii sztuk w Averlardzie. - szlachcianka porównała pracownie Kamili do tej która znała ze stolicy ale także do jej własnej.

- Naprawdę? - młoda malarka wydawała się być pod wielkim wrażeniem opinii artystki z dalekiego południa Imperium. I ucieszyła się na te słowa. - A mnie się zawsze wydawało, że to taka prowizorka i byle co. - roześmiała się serdecznie i zaprosiła gestem gościa do małego stolika na właściwie dwie osoby. Wskazała na trzy butelki różnych win pytając czego się Pirora napije. Sama też się poczęstowała.

- To mówisz, że dobrze ci idzie z tą kamienicą? No to dobrze jak dobrze. A z tym podpisem jak chcesz to mogę zapytać papy. On u nas rządzi gotówką. Nie wiem czy by się zgodził ale zapytać mogę. - zaoferowała swoją pomoc w sprawie o jakiej rozmawiały przed chwilą.

- A w ogóle masz jakiś pomysł co będziemy dzisiaj malować? Bo ja nie bardzo. Ostatnio mam wrażenie, że wena mnie opuściła. - zagaiła wskazując smukłym kielichem na stojące wszędzie płótna i sztalugi, rozłożone palety z farbami i całą tą pracownię do malowania obrazów.

- Przyniosłam ze sobą jedno płótno i moje szkice. Myślałam nad statkiem którego szkic zrobiłam parę dni temu podczas spaceru. Chyba, że masz inne pomysły. - Szlachcianka pokazała swojej gospodyni parę szkiców różnych statków jakie zrobiła choć jej szkicownik był gruby i miał wiele zebranych inspiracji.

- Statek… Tak, możemy pomalować statki. - gospodyni z zaciekawieniem wzięła do ręki podany szkicownik i zaczęła oglądać te szkice jednostek pływających. Po czym przewróciła kilka kartek oglądając kolejne projekty drugiej malarki.

- Też mam statki. Właściwie port. Namalowałam w poprzednim sezonie podczas lata. - powiedziała wskazując palcem na coś przykrytego płótnem. Pewnie właśnie jakieś skończone obrazy.

- O pokaż! Jestem ciekawa jak ci wyszło. - Pirora podłapała stwierdzenie o porcie ale ustawiła swoje płótno na sztaludze. I wyciągnęła swój pracowniczy fartuch z torby. Jakiś czas potem obie malarki pogrążyły się w szkicowaniu, malowaniu i małym wymianą uwag na temat swoich projektów i technik.

Ciemnoskóra gospodyni dała się dość łatwo namówić na pokazanie swoich prac. I jeszcze zanim na poważnie nie przysiadły do malowania to podeszła do zakrytych płótnem obrazów, chwilę tam wybierała aż wyjęła jeden. I ustawiła go na jednej z wolnych sztalug aby można mu się było dobrze przyjrzeć.

https://images.liverpoolmuseums.org.uk/import-blog-articles/liverpool_1680_1.jpg


Obraz przedstawiał chyba widok na port i miasto od strony ujścia zatoki. W pogodny dzień. I na spokojnym morzu widać było mnóstwo różnych łodzi i statków. Skala obrazu była dość duża więc ilość drobnych detali poświęcono na rzecz panoramy na całą zatokę i miasto. Czyli trochę na odwrót niż gdy Pirora niejako szkicowała portret statku na jaki patrzyła.

- I jak? A ty coś rysujesz poza statkami? No i syrenami oczywiście! Ale pięknie ci wyszła ta syrena, jakbyś tylko chciała ją sprzedać to śmiało możesz się zgłosić do mnie. U mnie nic złego jej się nie stanie a jakbyś chciała ją wypożyczyć czy coś takiego to na pewno się dogadamy. - panna van Zee była ciekawa zdania drugiej artystki o swoim portrecie miasta i zatoki. Ale i sama była ciekawa co jeszcze Pirora umie rysować w swoim szkicowniku i malować na obrazach. Ta syrena jaką widziała widocznie pobudziła jej ciekawość i apetyt na kolejne dzieła z ręki averlandzkiej malarki.

- Teraz pracuje nad “czerwonym lasem” a z tobą spróbuje swoich sił w marynistycznych tematach. Może namaluje z pamięci portret ciotki i na wiosnę wyśle jej do Middelheim. Oto ona… - Pirora przerzuciła pare stron. Między innymi szkic śpiącej twarzy Dirka, która nie dokońca jeszcze go przypominała, twarz Burgund, Nije, Rose, trochę drzew, trochę ryb, trochę drzew trochę budynków by w końcu zatrzymać się na poważnej pomarszczonej twarzy ciotki o osadzającym spojrzeniu.

- Wygląda na surową. - skomentowała gospodyni po chwili intensywnego wpatrywania się w naszkicowany portret starszej krewnej swojego gościa. - Ale ładnie ci wyszedł. Widać kto to jest i te wszystkie szczegóły. I charakter. No ładnie. - pokiwała głową oceniając swoim okiem pracę drugiej artystki.

- O i widzę, że Rose też masz. No tak, przecież mieszkacie w tym samym lokalu. Też ci ślicznie wyszła. No ale ona w ogóle jest śliczna i niesamowita. - Kamila cofnęła kilka kartek do sportretowanej de la Vegi. I jak się na nim zatrzymała i o niej mówiła to się nieco uśmiechnęła. Dało się wyczuć, że lubi i podziwia najładniejszą panią kapitan w mieście.

- I naszą Nije też masz? No tak, ona też ma taką charakterystyczną urodę. Ładnie się uśmiecha. I jest taka nieprzewidywalna. Ale sympatyczna. Lubię ją. No i jest prawdziwą poetką bo ja to tylko tak sobie bazgram po kartce. - portret bardki też musiał być na tyle dobry, że malarka rozpoznała kolejną wspólną znajomą. Tym razem minstrelkę jaka odwiedzała ich podczas wieczorków poetyckich.

- A to kto? Chyba ich nie znam. - zapytała zaciekawiona kolejnymi portretami jakie zobaczyła w szkicowniku koleżanki.

- Części z nich nie znam po prostu przewinęli się przez główna sale w Pełnych żaglach. Czasami nie muszę kogoś znać by go rysować. Może też lepiej niektórzy nie wiedzą że ich szkicuje może się im to nie podobać. - Pirora przyznała a może i trochę ukryła tożsamość niektórych swoich modeli i modelek.

- Ta za to rysowałam z opisu pewnej staruszki, w domu lubiłam słuchać te straszne historie wiejskiego folkloru. Później zaczęłam rysować to co opowiadali ludzie, nie pomyślalam bym wcześniej jak ciekawe są opisy i potwory leśne. - malarka pokazała parę szkiców z leszymi, rusałkami, wodnikami, satyrami i tym podobnymi - Ta tematyka jest przyjemna właściwie nie ma limitów co możesz a czego nie pokazać, możesz się bawić szczegółami i formą dowoli.

- To prawda. Ładnie ci wychodzą te szkice. Umiesz rysować. Wychodzą ci te postacie jak żywe. I charakter widać i emocje. Nawet jak to szkic a nie kolorowy obraz. - Kamila oglądała te leśne stwory rodem z bajek jak zafascynowana. W końcu jednak zamknęła szkicownik i oddała go właścicielce gotowa zacząć malowanie nowego obrazu.

Pirora również zaczęła swój obraz. Miło było tak malować wspólnie jak na zajęciach w akademii sztuki.
 
Obca jest offline