Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2021, 20:27   #97
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Post wspólny - MG i gracze

15 października, 2999 A.D.
Godzina 9:30
Sala odpraw bazy Minutemen


“Nareszcie” - albo “znowu”. Po tylu miesiącach separacji i wykonywania solowych misji na całej długości, szerokości i rozciągłości Ziaren, Pogranicza a nawet Bariery, New Minutemen znów mogli wspólnie patrzeć na białobłękitną, rzucającą poblask holograficzną mgiełkę unoszącą się nad stołem. Ich stołem.

A przynajmniej ci, którzy zostali. Ale byli też ci nowi, oraz dużo gości. Jake’a McKinleya zastępowała analityczka z WSI, podporucznik Annabelle Bright, znajoma Asagao - cudem odratowana z Masakry. Starała się, to widać było. Nie mogła zastąpić tandemu Ishida-McKinley, ale kiedy tylko mogła to ciągle pracowała.

Najbardziej chyba bolał i wprowadzał niepokój brak Pana Ishidy. Był w ciężkim, choć stabilnym stanie. Śpiączka od ran, szoku, wycieńczenia organizmu nie ustępowała, a leczenie utrudniało napromieniowanie, które ciężko było usunąć ze względu na wiek i schorzenia geriatryczne. Póki co jednak trzymał się przy życiu, co już było cudem. Trzeba było działać bez niego.

Miało to też być wielkie wspólne spotkanie obydwu lanc. A przybyła przetrzebiona grupa poturbowanych ludzi. Jason Wallroth, callsign Vandal - sądząc po zdjęciu niewysoki, młody, opalony młokos. Masa tatuaży, zachmurzone oblicze, uliczne ciuchy. Dossier sugerowało, że to był były ganger z Newport. Był, bo zginął w obronie Camp Varmint. Był też znany w bazie Martin Neyman, callsign Mandaryn - wciąż zaginiony. Pozostała dwójka dotarła szczęśliwie do bazy (choć niekoniecznie szczęśliwa na duchu, co sugerowały markotne miny). Ursula Trevor, callsign Rooikat - rudowłosa, niska, drobnej postury ekolog, specjalistka od dżungli i jezior oraz Leon Clark, callsign Pandur - wysoki, tykowaty młodzian trochę podobny do Juliana, student mechaniki i budowy maszyn oraz kapral z 11th Volunteer Battalion. Obydwoje pochodzili z Burlington.

Byli też goście. Xander Almasy, demi-precentor pionu Delta (wywiad cywilny) ComStaru. Ten sam, z którym Julian i Theodora negocjowali na Illyrii. Najwyraźniej osobiście przybył aby upewnić się co do wypełnienia warunków umowy. Kolejni dwaj to oficerowie łącznikowi, porucznicy z kompanii najemnych: postawna chłopobaba Thelma Young od Markson’s Marauders oraz starszawy dżentelmen Francis Lennon od Knights of St. Cameron. Obydwoje w mundurach wyjściowych, a Almasy w podobnej wagi szatach zakonnych.

Był też jeszcze jeden starszy, brodaty mężczyzna z twarzą pooraną bliznami, który “wprosił się”. Członek jakiegoś “Bractwa Randisa” z planety Randis IV (daleko od Amerigo, ale też na Peryferiach). Koleś był w ciuchach podobnych do tego comstarowca, ale bardziej znoszonych, obtartych, łatanych - i nie raz widujących walkę. Przedstawiał się jako Roland z Eutin. Dziwny koleś… ale MechWarrior. Dlatego go wpuszczono. Przybył w tym całym pochodzie najmitów z własnym mechem: dojebanym, ale (ledwo) sprawnym UM-R50 UrbanMech. Ponoć chciał pomóc w walce z bandytyzmem i piractwem.

Po przedstawieniu zebranych, Bright uruchomiła program w stole holograficznym. Z mgiełki wyłoniły się konkrety i dziewczyna zaczęła tłumaczyć sytuację. A ta nie była wcale różowa.

Na orbicie wciąż funkcjonowały “dwie i pół” silne flotylle bojowo-transportowe. Jedna należała do najemników i innych sojuszników New Vermont Republic. Druga do… kompanii najemnych wynajętych na rzecz działań nieprzyjaciela. Te “pół” to było to, co zostało z Blood Raiders - choć wciąż dosyć liczne i silne dzięki kilku sztukom DroSTów. Obydwie strony w tej chwili trzymały się od siebie z dala i zajmowały logistyką, desantując ludzi, maszyny, szpej, zapasy. Znane były nazwy wrażejskich kompanii: “the Abased” oraz “Little Richard’s Panzer Brigade” - odpowiednio jeden batalion mechów ciężkich i szturmowych oraz jeden pułk mechów mieszanych (głównie średnich), do tego nieco wsparcia piechoty i AeroSpace oraz ew. innych pojazdów (choć to wszystko raczej zapewniali ich sojusznicy/pracodawcy). Ci pierwsi wzięli udział w ataku na Camp Varmint i zabezpieczyli tamten rejon, spychając siły NVDF na północ. Ci drudzy rozstawiają się bliżej Newport oraz częściowo w Vergennes, Essex i Bennington. Na wyspach doszło też do kolejnej klęski: początkowo misja McKinleya i Kane powiodła się, udało im się zorganizować wyspiarzy i górali z Windsor oraz ruch oporu z Vergennes i praktycznie wyprzeć wrogów z obydwu wysp wkrótce po rajdzie na Vergennes Airport. Powstańcy pozyskali sporo zasobów, broni palnej, amunicji. Przygotowywali plan obrony i przerzucenia posiłków, stanowiąc wrzód na kolektywnej dupie nieprzyjaciela. Niestety, Panzerowcy byli szybsi i wykorzystali ten swój niesławny a niehonorowy fortel: podali się za odsiecz, mieli nawet przemalowane mechy. I kiedy tylko powstańcy opuścili gardę, zmasakrowali ich. Teraz obydwie wyspy znów zostały wzięte przez wroga, a piraci uskuteczniali swoje ekscesy, podczas gdy Panzerowcy przymykali na to oko. Wiadomo też było, że SWD-1 Swordsman został zniszczony w trakcie walk (eksplozja amunicji, choć pilot zdołał się katapultować i nie odnaleziono go martwego - Jake’a McKinleya uznano więc za MIA), a COM-2D Commando też brał udział w starciach i jego wraku nie odnaleziono (więc razem z pilotką Sarah Kane też uznano go za MIA). Znaleziono natomiast wraki pojazdów, które musiały ścigać uciekających Minutemen: resztki pirackiego myśliwca atmosferycznego typu Bat Hawk (wariant Meteora), zmasakrowany wrak bandyckiego “czołgu” HNT-3R Hunter oraz kolejny z workmenowych workmechów, tym razem prototyp Patrona z dorobionym Gatlingiem 20mm (i doszczętnie rozjebanym przez eksplozje amunicji, broni i napędu I.C.E.). Commando i para nierozłącznych MechWarriors dosłownie rozpłynęli się w powietrzu po tej walce - nie udało się ich namierzyć ani nawiązać kontaktu… ale była pewność, że wrogom też się to nie udało. Być może uda się ich później odnaleźć lub sami wrócą do bazy.

Były też dobre (a raczej “właściwe”) wieści. Operacja logistyczna przebiegała sprawnie, nie niepokojona przez nieprzyjaciela. Dostawy zapasów i racji trafiały do Middlebury, Hartford, Milton i Burlington (szczególnie tych dwóch ostatnich). To plus pokazowy deployment mechów należących do Rycerzy Św. Cameron oraz zapewnienie o uzupełnianiu składów żywności i uzupełnień w racjonowaniu wystarczyły by większość zadymiarzy utraciła poparcie zwyczajnej ludności i dała się pozamiatać siłom porządkowym.

Oficerowie łącznikowi zabrali głos po prośbie, przedstawiając rostery swoich jednostek biorących udział w wojnie na Amerigo oraz propozycje ich rozdysponowania. Rycerze głównie sugerowali patrole, działania defensywne i szereg szybkich, płytkich rajdów na max jedną lancę w stylu hit & run. Do tego utrzymanie porządku w miastach i wokół nich. Sugerowali też ewentualny szybki atak na Essex i rozbicie Workmenów. Natomiast Maruderzy sugerowali uderzenia rajdowo-zwiadowcze na wyspy oraz zlokalizowanie i wyeliminowanie głównych sił Blood Raiders, a następnie dorwanie i wytłuczenie wszelkich ich niedobitków, a na orbicie “taktykę salami” by okroić nieprzyjaciół z pirackich maszyn. Pełne skupienie na skurwielach od Modeno. Nie dziwota - taki mieli kontrakt i za to im płacono. Udało się także zdobyć kopie listów przewozowych, manifestów i innej dokumentacji dotyczącej rosterów bojowych wrażejskich najmitów - z jednej strony ich siła nie pocieszała, z drugiej dobrze było znać swojego przeciwnika.

Almasy na koniec wtrącił, że obejrzeli już sobie Matara i zabrali go na orbitę, niedługo miał zostać odtransportowany na Illyrię wraz z pierwszym powrotnym transportem. Niemniej jednak planował pozostać wraz ze swymi ludźmi przez jakiś czas by zapewnić powagę ComStaru przy realizacji dalszych punktów umowy (głównie z pożytkiem dla NVR) i w charakterze neutralnych obserwatorów.

-Na początek chciałbym powitać…- sritutitu pitutu oficjalnej gadki. Had który najwyraźniej wczuł się w rolę oficjela republiki powitał nowo przybyłych, podziękował i dopełnił wszelkich formalności jakie wypadało dopełnić łącznie z minutą ciszy za poległych i wyrażeniem nadziei, że Pan Ishida niedługo wróci do zdrowia.
- Z propozycji strategicznych jestem również zdania, że Essex z swoimi polami jest kuszącą opcją. Posiadamy tam też kontakt w szeregach wroga, który potencjalnie umożliwiłby nam łatwiejsze przejęcie, oraz potencjalnie ograniczył zniszczenia tamtejszych magazynów, spichlerzy i pól. Jak wiadomo sytuacja w kraju nie jest zbyt ciekawa. Ponadto zabezpieczenie tego regionu da nam potencjalne podejście do rajdu na newportowskie lotnisko, które jest obecnie jednym z głównych jak nie jedynym działającym po ostatnim wypadzie wrogim lotniskiem w Ziarnach. Martwią mnie tylko siły nieprzyjaciela w rejonie jeziora Varmint i potencjalnie zagrożenie jakie to stwarza dla Burlington..- i tak kończąc czekał, aż ktoś przejmie pałeczkę mówcy.

Wiele informacji które pojawiły się na wstępie przyprawiło Juliana o słabość w nogach. Obie wrogie formacje były pośród tych których zatrudnienie rozważał. Szlag. Parę razy poprawiał okulary i masował nasadę nosa czytając zestawienie sił Panzerowców. Nie zaklął jednak. Najemnicy nawet nie mrugnęli słysząc o tym wszystkim. Jemu było trudno. Wiadomość o zniknięciu przyjaciół i krytycznym stanie mentora były potężnymi ciosami.

- To dobrze. - Julian skwitował słowa Hadriana kiwając głową - Jeżeli jesteś pewien tego kontaktu to powinniśmy z niego skorzystać.

- Prawdą też jest że musimy pilnować jak oka w głowie pozostałych nam Ziaren. Teraz jak przybyły uzupełnienia mamy dostatecznie dużo zapasów by przestawić gospodarkę na wojenne tory, by zapewnić odpowiednie wsparcie dla wysiłku wojennego. - dodał.

- To prawda. - potwierdziła podporucznik Bright - Siłom porządkowym udało się uporać ze wszystkimi wywrotowcami. Transformacja jest na ostatnim etapie. Pozyskane przez nas blueprinty pozwolą nam na seryjną produkcję broni będącej w stanie nawiązać walkę z wrogiem.

Julian znów kiwnął głową na potwierdzenie.

- Będziemy tego potrzebować. Tajemniczy Bonefaktor najpierw rzucił na nas dzikie ordy i wykorzystał zaskoczenie. Pierwszy plan nie wypalił, zbyt twardy orzech do zgryzienia, rzucił więc na Amerigo najemników. - postukał palcami o stół - Acz właśnie. Pozostały ich resztki. Szczególnie Piratów trzeba się pozbyć, wciąż są w powietrzu siłą z którą trzeba się liczyć.

- Czy pracowanie z piratami nie czyni ich piratami? - zapytał Hadrian.

- Pracodawca nie musiał im mówić kim są inni żołdacy na jego utrzymaniu.
- Dlatego może powinniście się z nimi skontaktować? - odezwał się nagle Roland z Eutin.

- Z wrogiem?! - wyrwało się Pandurowi.

Nastąpiła chwila niezręcznej ciszy.

- Są notowani na MRB. - stwierdził powoli Julian - Może rzeczywiście o tym nie wiedzą? Jak na ich notowania wpłynęłaby informacja że współpracują z piratami? - zapytał i spojrzał na przedstawiciela ComStaru.

Xander Almasy pozwolił sobie wystudiowanymi, powolnymi ruchami wyjąć i odpalić cigarillo. Zaciągnął się, wypuścił dym. W jego postawie nie było jednak nic irytującego - wyglądało to raczej jak jego “rytuał medytacyjny”.

- Poniekąd bardzo. Zależy z kim mieliby później kontraktować. Obydwie kompanie najemne nie mają wysokich notowań jeśli chodzi o… nazwijmy to moralnością, ale wciąż są notowane na MRB.

- Odpowiednio dobitna sugestia, że mamy kontakt z ComStarem, MRB, mediami i czym tam jeszcze oraz fakt, że bratają się z piractwem najgorszego sortu, wraz z dowodami ich aktywności na Amerigo… to powinno ich zmusić do tymczasowego zawieszenia broni i wystawienia Blood Raiders. - dodał Roland z Eutin.

- Hadrian, to chyba coś w sam raz dla ciebie. Podejmiesz się wraz ze swoją siostrą zadzwonienia do nich i posłania im takiej wiązanki by mieć ich z głowy chociaż na jakiś czas? - Julian zwrócił się do Highborna.

- Tak to powinno się udać. Mogę ruszyć wraz z siostrą jeśli się zgodzi i jeśli uda się zorganizować spotkanie, lub chociażby nawiązać połączenie. - przytaknął na propozycję Spencer

- Świetnie. - Julian potarł się po brodzie znów wpatrując się w mapę - Usuwając piratów powinniśmy nie tylko wyeliminować solidną ilość wrażego lotnictwa ale też zgarnąć odzysk. Cokolwiek zdołamy zdobyć będzie potrzebne do starcia z najemnikami. Hmmm… Przestawimy gospodarkę na potrzeby wojny. Czy mamy zapewniony łańcuch logistyczny? Czy potrzebujemy pilnie zabezpieczenia lub dostępu do jakiegoś zasobu?

- Jeśli dobrze rozumiem - Annabelle Bright łypnęła tutaj okiem na łączników najmitów - To kontrolowane przez nas Ziarna są nadal wpięte w system logistyczny i są bądź będą pod osłoną lotnictwa i mechów naszych sojuszników.

- Ta, ale ci wasi piraci mają w cholerę szpeju aerospace. - odezwała się gardłowo Young od Maruderów - Kasacja ich latadeł to absolutny priorytet. Nasi koledzy po fachu z drugiej strony nie mają nawet połowy tylu myśliwców i innych gówien, żeby naraz robić bombardowania, myśliwstwo i osłonę łańcuchów tamtych. Musimy przyrżnąć w te wasze stołeczne lotnisko mocno, tak jak raporty mówiły o tym waszym rajdzie na… jak mu tam… Vergennes Airport?

- Zgadzam się z przedmówczynią. - dodał rycerz Lennon od Cameronów - Ponadto ci Blood Raiders to, pomijając Bandytów, najbardziej nikczemna frakcja z którą walczycie. Ostateczne pokonanie ich to sprawa honoru.

- I pieniędzy. - wydmuchał wraz z cygaretkowym dymem Almasy - ComStar z chęcią zbada to, co możecie zdobyć na tych rajdersach i wycenić. Słyszeliśmy i widzieliśmy, że posługują się uzbrojeniem z czasów Ery Wojen. Tego typu RetroTech jest mniej wartościowy i potrzebny, ale Błogosławiony Zakon wciąż z chęcią go przyjmie i zbada, choćby jako relikt historii. Poza tym - znów się zaciągnął - Eliminacja tej grupy podwyższy poziom bezpieczeństwa w całej gromadzie gwiezdnej i okolicy. Pokój Blake’a niech będzie z nami.

- Tak… więc… póki co mamy to co potrzeba by wejść do nowego etapu wojny. - podsumowała Bright - A rząd już pracuje nad projektami agrarnymi i pełnym przestawieniem gospodarki na tryb wojenny. Ale to wymaga czasu i ochrony.

- Myślę też jak skutecznie kontrować mocniejszego wroga. Hmmm… Z własną produkcją broni mógłbyś… Nie. Obrona stacjonarna ma małe szanse. Za to mobilna… Duża ilość lekkich pojazdów. To samo robili Bandyci, ale oni działali na chama. Z odpowiednią taktyką takie wozy mogły by być skutecznym wsparciem dla mechów lub siłami oskrzydlającymi.

- Widząc wasze możliwości przemysłowe i patriotyzm obywateli, to możliwe. - skomentował Randisowiec - Ale to się wiąże z dużymi stratami w ludziach, pojazdach, amunicji, broni. Jesteście gotowi takie udźwignąć?

- To walka o nasze być albo nie być. Musimy być na to gotowi. - stwierdził Julian, a gdy wydźwięk tego stwierdzenia wybrzmiał, dodał - Chcemy skorzystać z waszej ekspertyzy. W jaki sposób możemy zabezpieczyć się by wróg nie był w stanie zgnieść nas jednym zmasowanym uderzeniem na któreś z Ziaren? Co będzie skuteczne by ugrzeźli lub bali się rzucić w nas na raz zbyt duże siły? Mobilna obrona? Zamienić miasta w fortece? Ciągle nękanie wrogiego zaplecza kiedy i tylko się da? Kombinacja tego wszystkiego? Jak zostało powiedziane: eliminacja piratów powinna mocno ograniczyć wrogie lotnictwo - czyli też ich możliwości zwiadowcze.

- Na poświęcenie wszyscy są gotów. Chcę tylko powiedzieć, żeby nawiązać wpierw kontakt z najmitami i zobaczymy co nam to da. Może trafi się okazja. - przypomniał Had.

Viktora… bolała głowa. Był cholernym chirurgiem.
- Nie… budowlańcem - poprawił sam siebie, w końcu od dekady nie bawił się w lekarza (poza felernym dniem gdy wybuchła wojna).
Niewiele to jednak zmieniło. Sytuację uważał za wybitnie paskudną skoro ktoś tak bardzo nie-wojskowy był wpuszczany na narady strategiczne. Więc trzymał się z tyłu i nie wypowiadał… szczególnie od kiedy kompanie najemnicze dołączyły i w pomieszczeniu już robił się wystarczający tłok aby mógł swobodnie kryć się za psychologią tłumu i pozwalać bardziej kompetentnym decydować.

- Had, informacje od tego wspomnianego kontaktu z Essex są potwierdzone z jakiegoś innego źródła? Jak bardzo możemy na nich polegać? - zapytała Asagao. - Bo wiedza o działaniach wroga w tym rejonie może być na wagę złota. Dla nas. A fałszywe informacje na wagę złota dla przeciwnika.

- Cóż… pozyskane od niego informację się sprawdziły i rzeczywiście przy Lake Varmint było większe zgrupowanie wrogich sił, które udało się zniszczyć. Wiadomo jakim kosztem. To czy wiedział o wzmocnieniu sił nowymi najemnikami zostaje tajemnicą. Co do pewności to zapewne informacja będzie stuprocentowo pewna jeśli damy coś równie wartego. Pytanie tylko czy zysk będzie współmierny z kosztem. - odpowiedział Spencer na pytanie.

- Pozbycie się wrażego lotnictwa to bardzo dobry plan. Powoduje to problem nie tylko z transportem, ale z komunikacją. Mieszkańcy Amerigo są do tego przyzwyczajeni, ale dla wrogów zakłócenia przepływu informacji będą solidnym ciosem.

-Tak zbierając myśli i informację to proponuje na początek się rozstawić i przygotować zaplecze. W czasie załatwiania logistyki wykonujemy nasz atak medialny i inne akcje z zakresu wywiadu. Rozumiem, że wszyscy się zgadzają iż obecnie priorytetem jest flota powietrzna piratów jak i ich jednostki naziemne, więc nowe siły rozstawiamy na froncie północnym. Abasedów na moje trzeba jednak w jakiś sposób przytrzymać tam gdzie są. Generał Jackson i siły z Border patrolu byłyby w stanie spowolnić ich marsz? - zakończył takim pytaniem swój wywód Hadrian

Annabelle Bright sprawdzała coś na swoim tablecie, porównywała z danymi w stole holograficznym. Kiwała przy tym głową.

- Mmm… tak. Padły rozkazy by zmobilizować i przenieść całość brygady Border Patrol w rejon Lake Varmint. Lekka piechota, transport, lekka artyleria i broń wsparcia, część lotnictwa zwiadowczego. Znają teren. Pomijając bezpośrednią okolicę zniszczonego obozu, to cały rejon jest bardzo trudnym terenem. Nieprzyjaciel będzie musiał odbudować ten obóz by mieć jakąkolwiek bazę logistyczną, plus powinien mieć problemy transportowe jeśli chodzi o pojazdy ciężkie i szturmowe. Rangersi powinni im wsadzić kija w szprychy i przynajmniej spowolnić ich pochód na długo.

- Polecę tam. - powiedziała milcząca do tej pory Jane Doe, łypiąca tylko spod byka na “tych nowych” - Wezmę Craba, Wintersa, Swift Wind. Ty. - strzepnęła popiół ze szluga, pokazując nim na sir Lennona - Odpal mi paru tych swoich rycorów w letkim, szybkim i niezawodnym sprzęcie. Locusty jakieś albo inne Bug ‘Mechs. Daj mi pilotów, którzy nie będą robić z siebie debila z pojedynkowaniem czy innymi zjebizmami. Pomożemy Rangersom i zatrzymamy tych brązowych gnojów.

Francis Lennon się skrzywił, ale sposób w jaki Beton to wypowiedziała był w jakiś sposób… kompetentny. Skinął głową.

- A wy lećcie z tymi od niej - wskazała na Minutemen, a potem na oficer Young - I rozwalcie piratów. Spencer, ogarnij ten swój kontakt, żeby przepuścił was do lotniska pod stolicą. Zabijcie wszystkich zjebów. My zadbamy o to byście mieli gdzie wracać.

- Ale przedtem rozmówmy się z najemnikami, by nie przeszkadzali nam w usuwaniu tych pirackich śmieci. - wtrącił Roland.

Beton łypnęła na niego groźnie. Randisowiec spojrzał na nią ze spokojem, uniósł brew. Po chwili prychnęła i wróciła do fajki. Wystarczający znak “zgody” i “niech sobie żyje”. Zaraz potem podjęła znowu:

- Jeszcze jedno. Na Barierze odkryliśmy z Wintersem bazę czerwonosrajtaśmowych. Obserwowaliśmy ją przez jakiś czas. Stała obsada to piesi Bandyci i parę wieżyczek, w tym te wyskakujące gówna. Duży ruch, to zdarzają się też różne pojazdy. Wszystko w raporcie jest. Nie mieliśmy pary by im tam walnąć. Wy to zróbcie. Spalcie to miejsce do gołej ziemi.

-Hmmmm… cóż ta informacja będzie dobra do wykorzystania w przyszłości. Zakłóćmy transport lotniczy, aby nikt nam nie przeszkadzał i będziemy mogli przypuścić rajd na tą placówkę. - zareagował Had na informację o nowej bazie wroga.

Słysząc o bazie Bandytów Julian skinął tylko głową z ponurym wyrazem twarzy. Nie trzeba było mówić nic więcej. Usuwając bandytów i piratów znikną najgorsze menty z szachownicy.

- Z Bożym błogosławieństwem wezmę udział w waszej krucjacie, do samego końca. - podjął stary wojownik - W zamian oczekuję wiktu i opierunku, wsparcia technicznego dla mojej maszyny i, kiedy się to wszystko skończy a my wyjdziemy z tego żywi, zapłaty w postaci jednego wybranego przeze mnie zdobycznego mecha. Co powiecie?

- Dla mnie bardzo miło by powitać w naszych szeregach tak zacnego Mechwarriora. Muszę jednak zaznaczyć, jako iż w zdobycznych mechach potrafią się trafić iście białe kruki trzeba, by w umowie określić rodzaj rzadkości maszyny. Rozumie Pan, zobowiązują nas już wcześniejsze zobowiązania. - odpowiedział Spencer z delikatnym skinieniem głowy w kierunku reprezentanta ComStaru na koniec wypowiedzi.

- Zdobyczny mech to uczciwa cena i myślę że uda nam się wyrwać z łap wroga niejedną dobrą maszynę. - rzekł Julian - Myślę też że pan Ishida nie miałby nic przeciw temu.

-Witamy w naszym oddziale, Roland-san - przywitała się Iroshizuku. -Weźmy się za bandytów. Wiadomo co to za budynki tam mają i jakie jest ich przeznaczenie? Może udało się tam zlokalizować bunkier albo miejsce z którego może wyskoczyć wieżyczka? Lightning może przenosić bomby o korygowanej trajektorii, przydadzą się w niszczeniu celi naziemnych z naprawdę dużej wysokości.

Viktor kiwnął głową nie zabierając głosu. Układ był dobry, a Roland robił na nim dobre wrażenie. Nie zamierzał go w żaden sposób oprotestowywać, a reszta się zgadzała.

Bright rozejrzała się po Minutemen. Pokiwała szybko i stanowczo głową.

- Zatem wpisuję pana Rolanda z Eutin na listę Minutemen, honorowo i na czas tego konfliktu. Shizu… znaczy się, porucznik Asagao, postaramy się przygotować odpowiedni ordnance do bombardowań i…

- Skupcie się na lotnisku. Więcej strat u piratów to mniejsze ryzyko, że wreszcie nam Leoparda dorwą przy długich przelotach. - wtrąciła się Doe - Melina brudasów nie ucieknie. Spencer, gadaj z tym swoim kontaktem. Juls, weź tego krzyżowca i skontaktujcie się z wrogimi najemnikami, żeby się od nas odjebali kiedy będziecie walić do piłatów.

Zebrani spojrzeli po sobie. Nic dodać, nic ująć. Bright po chwili dopiero odnotowała tą wyczekującą ciszę i wyłączyła stół holograficzny, burcząc coś o zakończeniu odprawy.
 

Ostatnio edytowane przez Micas : 16-09-2021 o 20:29. Powód: justowanie
Azrael1022 jest offline