Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2021, 17:15   #405
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 110 - 1940.VI.10; pn; południe; Tuluza

Czas: 1940.VI.10; pn; południe; godz. 13:45
Miejsce: Francja; pd Francja; Tuluza; komisariat policji
Warunki: wnętrze biura komendanta, jasno, ciepło, cicho; na zewnątrz jasno, pogodnie, łag.wiatr, umiarkowanie


Frank i Noemie (por. Annabelle Fournier)



Policjanci na komisariacie mieli niezły zgryz z przywiezioną do nich trójką. Zupełnie jakby nie mogli się zdecydować jak z nimi powinni postąpić. Z jednej strony zachowywali się podobnie jak sierżant Doiron czyli jakby najchętniej ich aresztowali i potraktowali jak szpiegów, przestępców i porywaczy. Z drugiej to właśnie sam porwany czyli profesor jakoś wcale nie zachowywał się i nie rozmawiał z nimi jakby czuł się porwany. To sprawiało, że dla policjantów sytuacja robiła się niejasna, wręcz zagmatwana. Nie pomagał też kłopot z połączeniami międzymiastowym. Centrale telefoniczne były przeciążone a linie telefoniczne zerwane. Ogólny chaos toczącej się na północy wojny dotarł i tutaj, na dalekie południe Francji. I nawet policja miała trudności z dodzwonieniem się gdzieś za miasto.

- Tak, tak… - mruknął komendant po raz kolejny oglądając książeczki wojskowe dwójki agentów. Dopiero co przyniósł mu je jeden z policjantów mówiąc coś cicho na ucho. Wcześniej je zabrał pewnie do sprawdzenia. Książeczki były oczywiście fałszywe. Ale to wiedzieli tylko agenci. A były podrobione przez londyńskich i paryskich ekspertów i jak do tej pory spisywały się świetnie nikt nie wątpił w ich autentyczność. Ale tutejsi policjanci widocznie jakieś wątpliwości mieli bo przykuwały ich uwagę nie mniej niż sami agenci.

- Obawiam się, że będę musiał państwa zatrzymać do czasu potwierdzenia waszych tożsamości. Jak widzicie nie jest to takie proste jak przed wojną. - wskazał na czarny telefon stojący na biurku. Przy nich dzwonił kilka razy i do Paryża i do Clermont ale bez skutku. Jego połączenie grzęzło gdzieś w chaosie panującym w eterze jak nie w jednej centrali telefonicznej to kolejnej. Albo po prostu przerywało połączenie lub czekał bez końca na ciąg dalszy jakiego nie było.

- Wasze zeznanie przyznam brzmi dość mało wiarygodnie. Mówicie, że ktoś wam kazał ochraniać profesora Joliota. Kto? No ale dobrze. A gdzie macie na to rozkazy? Zresztą profesor na początku wojny przeniósł się do Clermont razem z żoną. Co więc tu z nim robicie u nas w Tuluzie? I to bez jego żony. - komendant był w wieku sugerującym, że niewiele już mu zostało do emerytury. I pewnie rozmawiał z sierżantem Dorinem. A agenci nie mogli mu pokazać żadnego rozkazu w tej sprawie bo nic takiego nie mieli. Bez tego było tylko ich słowo i ewentualnie słowo zwierzchników ale tych nie było w Tuluzie a łączność pozamiastowa szwankowała.

- Zwłaszcza, że dostaliśmy informację o uprowadzeniu profesora Joliota przez nieznanych sprawców. Prawdopodobnie agentów niemieckich. Którzy posługują się fałszywymi dokumentami. I próbują wywieźć profesora do faszystowskiej Hiszpanii. No a teraz trafiamy na was. Dwójkę której nikt tutaj nie zna. Których dokumentów trudno jest zweryfikować. I to razem z profesorem. A do hiszpańskiej granicy nie jest od nas tak daleko. Co macie do powiedzenia w tej sprawie? - komendant pomachał trzymaną książeczką i przedstawił jak widzi sprawę. I dlaczego ma tyle wątpliwości co do zeznań i dokumentów jakie przedstawili mu agenci. I mówił tak jakby taka wersja z porwaniem brzmiała w jego uszach bardzo prawdopodobnie. Była dwójka tajemniczych wojskowych w cywilu, był profesor a Tuluza to była po drodze z Clermont do pirenejskiej granicy. Samo przewiezienie z “Olimpu” na komisariat odbyło się spokojnie. Profesor trafił do jednego radiowozu razem z sierżantem Doironem i jednym z policjantów. Pozostała dwójka zaprosiła dwójkę obcych na tylne siedzenie drugiego wozu a sami usiedli z przodu. I ruszyli przez miasto. Na jazdę samochodem to ten komisariat nie był tak daleko. Tu sytuacja powtórzyła się tylko w odwrotnej kolejności. Cała siódemka wysiadła z obu radiowozów i weszli do środka policyjnego budynku. No i tam się rozdzielili bo całą trójkę poproszono na rozmowę z komendantem ale wchodzili i rozmawiali osobno. Dopiero teraz zjawili się we dwójkę gdy komendant wezwał ich ponownie. Prawie niechcący i przy okazji dowiedzieli się, że Włochy wypowiedziały wojnę Francji a odległa Norwegia ostatecznie skapitulowała po wycofaniu się alianckich wojsk z Narviku. Niemcy parli coraz bardziej w głąb Francji a rząd francuski opuścił Paryż. Upadek Francji wydawał się coraz bliższy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline