Żart, choć był zdaniem Larsa dobry, nie spotkał się z uznaniem. Może przyczyniły się do tego ciała ludzi poległych w niedawnym boju, może powaga słuchaczy. Może zaś zwyczajnie trafił na marudne towarzystwo. Lars miał to w dupie. Najważniejsze było to, że nie strzelili. Teraz zaś do akcji wkroczyła wiedźma i Grzecznemu nie pozostało nic innego, jak grzecznie poczekać na wyniki jej dyplomatycznych zabiegów. By jednak wzmocnić je nieco, zyskać w oczach zbrojnych i szlachty stojącej na polanie stanął mężnie napinając pokaźne muskuły. Tyle, że mimowolnie odwrócił się bokiem nieco. Tak by ewentualnie być mniejszym celem. Tym bardziej, że w takiej pozycji topór, który zarzucił sobie niedbale na ramię, wyglądał okazalej. Niby nic, ale może przemówić do wyobraźni. W sumie racją było, że lepiej w kupie stawać przeciwko wygłodniałemu stadu niźli osobno. Wiedźma mówiła to a Lars robił wszystko co mógł, by wyglądać groźnie i zdecydowanie. Jak człek, którego chcesz mieć po swojej stronie, gdy przychodzi co do czego.
Pamiętał inne spotkania i inne groźne miny. W sumie, cała jego młodość, była pasmem groźnych min. Na wiecach, w długim domu na biesiadach, przy ognisku na naradach, w kręgu. Nieprzerwane pasmo groźnych min i jeszcze groźniejszych słów. Na północy nie było miejsca dla ludzi miękkich. Nie było miejsca dla słabości. Albo jesteś silny i depczesz innych, albo to po twoim karku wstępują wyżej. Można było powiedzieć, że w obecnej drużynie Lars był specem od groźnych min. I postanowił zrobić z nich użytek, by słowa Olivii Hochberg miały swą wagę. Ale nie uczynił też niczego, by nowi znajomi uznali go za zagrożenie.
Taką przynajmniej miał nadzieję…
.
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |