|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
19-09-2021, 20:33 | #41 |
Reputacja: 1 | Mroczna polana w głębi Drakwaldu, noc 29 Ulrikzeit 2518 KI |
20-09-2021, 13:23 | #42 |
Reputacja: 1 | Żart, choć był zdaniem Larsa dobry, nie spotkał się z uznaniem. Może przyczyniły się do tego ciała ludzi poległych w niedawnym boju, może powaga słuchaczy. Może zaś zwyczajnie trafił na marudne towarzystwo. Lars miał to w dupie. Najważniejsze było to, że nie strzelili. Teraz zaś do akcji wkroczyła wiedźma i Grzecznemu nie pozostało nic innego, jak grzecznie poczekać na wyniki jej dyplomatycznych zabiegów. By jednak wzmocnić je nieco, zyskać w oczach zbrojnych i szlachty stojącej na polanie stanął mężnie napinając pokaźne muskuły. Tyle, że mimowolnie odwrócił się bokiem nieco. Tak by ewentualnie być mniejszym celem. Tym bardziej, że w takiej pozycji topór, który zarzucił sobie niedbale na ramię, wyglądał okazalej. Niby nic, ale może przemówić do wyobraźni. W sumie racją było, że lepiej w kupie stawać przeciwko wygłodniałemu stadu niźli osobno. Wiedźma mówiła to a Lars robił wszystko co mógł, by wyglądać groźnie i zdecydowanie. Jak człek, którego chcesz mieć po swojej stronie, gdy przychodzi co do czego. Pamiętał inne spotkania i inne groźne miny. W sumie, cała jego młodość, była pasmem groźnych min. Na wiecach, w długim domu na biesiadach, przy ognisku na naradach, w kręgu. Nieprzerwane pasmo groźnych min i jeszcze groźniejszych słów. Na północy nie było miejsca dla ludzi miękkich. Nie było miejsca dla słabości. Albo jesteś silny i depczesz innych, albo to po twoim karku wstępują wyżej. Można było powiedzieć, że w obecnej drużynie Lars był specem od groźnych min. I postanowił zrobić z nich użytek, by słowa Olivii Hochberg miały swą wagę. Ale nie uczynił też niczego, by nowi znajomi uznali go za zagrożenie. Taką przynajmniej miał nadzieję… .
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |
21-09-2021, 15:36 | #43 |
Reputacja: 1 |
|
23-09-2021, 14:46 | #44 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
23-09-2021, 19:36 | #45 |
Reputacja: 1 |
|
25-09-2021, 07:07 | #46 |
Reputacja: 1 | Lars Høflig, co na język tutejszych tłumaczyło się „Grzeczny”, z rosnącym gniewem obserwował tych łajdaków. Gdy był młodszy wciąż swoim zachowaniem przyprawiał strapienia swoim rodzicielom. Ojciec nie raz mu powtarzał „Bądź grzeczny synu. Grzeczność niewiele kosztuje. Jej brak może kosztować więcej”. I taki starał się być Lars. Zwłaszcza teraz, gdy wylądował na południu pośród ludzi, których nie rozumiał. W jego stronach spotykając wspólne zagrożenie ludzie się jednoczyli. „Wróg mego wroga jest moim przyjacielem” i inne takie. Ale tu najwidoczniej obowiązywały inne zasady. Ci skurwiele chcieli zostawić ich na pastwę sfory, by ratować swą skórę. Na północy… Na północy bywało gorzej. Musiał to przed sobą uczciwie przyznać. Tam krew, rodziła krew a ta urodzona rodziła jeszcze więcej krwi. „Grzeczny” zyskał swoje imię, bo doskonale rozumiał nie kończące się pasmo wymagających naprawy krzywd. Czyjąś zdradę, jakieś złe słowo wypowiedziane na jego temat, głupota karczmarza próbującego oszwabić go na liczbie jaj w zamówionej jajecznicy, tupet złodziejaszka próbującego rżnąć mu kiesę, jakieś ramię zbyt mocno trącające jego w przemieszczającym się tłumie. Każda z tych „krzywd” wymagała odpłaty. A krew rodziła krew. „Grzeczny” miał jej na rękach nie mało. Nie mniej jednak tu pozostała mu tylko”dyplomacja”. Piękne słowo, które poznał u południowców. U nich, na północy, dyplomacja kończyła się w Krwawym Kręgu. To było proste. To było dobre. Południowcy rządzili się swoimi prawami. A Høflig musiał grać wedle ich zasad. Dla tego powściągnął rosnący gniew i widząc zbierających się zbrojnych ryknął groźnie. -Zostawiacie nas na pastwę wilczej sfory? Nas, którzy przedzieraliśmy się ranni przez knieję by iść wam z pomocą? - Też by tak zrobił a pomysł pójścia z pomocą uważał, oględnie mówiąc, za gówniany. Trzeba być realistą. - Jutro, za dnia, wrócicie i po nasze ciała. - Taka była prawda. Sfor było zbyt wiele by ich drobny oddział mógł się obronić. - Będziecie mieć krew naszą, krew tej damy… - Piękne kolejne nowe słowo, które Lars poznał na południu. Oznaczało piękny zapach, piękne usta, piękne szaty, piękne słowa i rżnięcie wszechczasów. - … na swoich rękach. Ona splami wasz honor! Honor. Najbardziej przeceniana cnota o jakiej słyszał Høflig przez całe życie. Już gówno miało większą wartość, bo z niego coś mogło wyrosnąć lepiej. A honor? Honor tylko wpędzał do grobu. A w błocie człowiekowi już nic nie było potrzebne. Lars czuł narastającą w nim furię. Furię kontrolowaną. Póki co. Południowi skurwiele chcieli ich zostawić. Chcieli ich zabić! Już on tym kurwim synom się odpłaci! .
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |
25-09-2021, 14:38 | #47 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
25-09-2021, 17:15 | #48 |
Reputacja: 1 | - Pośpieszcie się, na litość boską! - krzyknął doradca barona - Ruszajmy! Larsowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Zarzucił topór na plecy, po czym chrzęszcząc butami w głębokim śniegu ,ruszył w kierunku orszaku barona. Widział spojrzenia żołdaków, ale nie robił sobie z tego nic. „Co ma być, to będzie” mawiano w jego stronach. Wszystko oczywiście uzależniając od tego czy człeka ukochał Księżyc. Høflig próbował przebić wzrokiem noc, prószący śnieg i gęstwinę lasu, by wypatrzyć tego chimerycznego patrona jego ludu. „Czy Księżyc mnie kocha?” zastanawiał się w myślach. Miał jednak świadomość, że to pozbawione sensu dywagacje. Gdyby go nie kochał, już by nie żył. Czy zaś fortuna mogła się odeń odwrócić? Zawsze. Trzeba być realistą. Znalazłszy się pośród wojaków barona uśmiechał się do nich, jakby ich kompania była tym o czym marzył. Uśmiech nic nie kosztował a rzadko człek z którym wymieniasz uśmiechy pchnie cię w plecy ostrzem. Jednak pomimo uśmiechu starannie szacował wzrokiem ich wartość bojową. Widział, że są zmęczeni. Widział też, że z ulgą przyjęli decyzję barona o tym, że nie będą musieli znów walczyć. Widział ciała ich kompanów rozszarpane przez leśne bestie i nie dziwił im się wcale, że nie mają ochoty na dokładkę. On też nie miał, mimo że jeszcze przed chwilą stroił groźne miny. Jednak reputacja to druga tarcza dla każdego wojownika. Widział nie raz Ludzi Nazwanych, których same imię budziło grozę i mroziło serca ich wrogów. Krwawy-Dziewięć, Człek z Nikąd, Twardy, Gurd Szrama i Martwy za Życia. To byli ludzie, których same imię gięło kolana. Grzeczny tam na północy pracował latami na swoje imię. Tu nie znał go nikt. Dobrze i źle. Przynajmniej nie goniła go przeszłość, która nie była nazbyt chlubna. Przepchnął się pomiędzy wojownikami ustawiającymi się do wymarszu, tak by znaleźć się w pobliżu sań. Może i musiał kogoś trącić, ale jakoś miał to w dupie. Chciał mieć wiedźmę na oku. Po trosze po to by nic jej nie zagroziło. Po troszę zaś po to, by ta pizda go nie sprzedała. Kto ją tam w końcu wiedział? Była wiedźmą. .
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |
25-09-2021, 21:36 | #49 |
Reputacja: 1 | Kapryśne losy, wahania nastroju. W głębi Drakwaldu, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI |
28-09-2021, 13:45 | #50 |
Reputacja: 1 | W głębi Drakwaldu, noc 29 Ulrikzeitu 2518 KI - Kurwie syny w rzyci chędożone... - mruknął Franz spluwając różową, zapewne wymieszną z wilczą juchą śliną. Mauer nie lubił być na czyjejś łasce, szczególnie jeśli nie miał pozostawionego zbyt wielkiego wyboru. Ba! nikt tego nie lubił zapewne. Ale teraz przynajmniej miał nadzieję, że gdzieś w tej kniei dostanie kąt pod dachem, a wszystko było lepsze niż ciężki śnieg. Jaśnie państwo łaskawie zgodził się pod naporem czarodzieja, żeby grupa ruszyła ich śladem. Olivia usadziła się na wozie obok czarodzieja, przyjmując władczą postawę i przemówiła jak do swoich podwładnych, bardziej chyba dla zagrania przed jaśnie panem, niźli z prawdziwej chęci rozkazywania traperowi i reszcie malowniczej grupy. Franz przemył śniegiem upapraną juchą twarz, splunął znów w śnieg i krzyknął do swoich: - Dalej wiara! idziem, nim nas tu wilcy do ostatniego wygubią! |