Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2021, 14:06   #5
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Om postanowił zrobić sobie wejście godne jego boskiej istoty. Wejście, które przypomni tym wszystkim maluczkim jego dawne dni chwały. To znaczy te dni wcale nie minęły. Jego kult miewał się bardzo dobrze, rozrastał się w tempie większym niż kiedykolwiek. Ale z jakiegoś powodu nikt nie wierzył w niego samego. Nikt oprócz Bruthy, ale młodzik gdzieś się zapodział ostatnio. Musiał być jednak w pobliżu, inaczej Om nie byłby sobą tylko jakimś przeklętym żółwiem!

W sumie tym żółwiem i tak był, ale przynajmniej był w stanie myśleć o czymś więcej niż sałacie.

Tak czy siak. Wejście miało być głośne i możliwie zauważalne. Oparł się główką o drzwi i zaczął je pchać do przodu, ale w tym samym momencie zostały one pchnięte do tyłu przez jakiegoś idiotę w różowym garniturku, w wyniku czego Om przefrunął przez cały korytarz i po paru metrach lotu ślizgowego zatrzymał się na przeciwległej ścianie. Powrót pod drzwi zajął mu półtorej godziny. PÓŁTOREJ GODZINY!!! Nie mówiąc nawet o uważaniu, by ktoś go przez przypadek nie rozdeptał. Dobrze, że przynajmniej orły nie latają wewnątrz budynków.

Gdy dotarł do sali, wszyscy lub prawie wszyscy byli już obecni, nie wyłączając bubka w różowym garniturku (To po coś wychodził, łachmyto jeden?! Chcesz oberwać piorunem kulistym?! Chcesz?!). Nikt jednak nie zwrócił uwagi na gorączkującą się na dywanie małą, zieloną istotkę, podskakującą z gniewu, co dodawało jej więcej uroku niż grozy. Om wreszcie skończył swoją tyradę o klątwach, jakie może rzucić i rozmyślając nad nowym przykazaniem (coś o upewnianiu się czy po drugiej stronie drzwi nie stoi aby żółw), ruszył w kierunku swojego krzesła.

Nie pracował w policji z poczucia obowiązku. Powody były zgoła odmienne i konkretnie były dwa. Po pierwsze gdzieś w pobliżu kręcił się Brutha, więc Om miał do wyboru bycie policjantem lub praczką w agatejskiej pralni na rogu. Po drugie to była jego szansa żeby zaistnieć. Stać się znanym, zdobyć wdzięczność mieszkańców, którzy mogliby zacząć go czcić, a wtedy on odbuduje swoją potęgę i policzy się z niekompetentnymi kapłanami Omnii, którzy dopuścili do tego, by ludzie przestali w niego wierzyć. Tak, zniszczenie mafii to byłby dobry początek.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline