Mikołaj przez cały ten czas czekał na odpowiedni moment. Wytężał słuch, aż wreszcie uznał, że nadeszła stosowna chwila. Teraz! Efektownie wygramolił się spod stołu, rozrzucając na boki poły peleryny.
- Jestem wampirem! Nie powstrzymacie mnie! - zakrzyknął, po czym wskoczył na mebel.
W departamencie krążyły już o nim legendy. Podobno Mikołaj potrafił wcielić się w dowolną rolę. Z początku robił to po to, aby zaimponować dziewczynie. Raz był wampirem, innym razem Justinem Bieberem. W końcu policja poznała się na jego niezwykłych zdolnościach i zaczęła wykorzystywać talenty młodego mężczyzny do infiltracji grup przestępczych.
Niestety wieloletnia praca pod przykrywką przy rozpracowywaniu dealujących narkotykami grup gothów, rzuciła mu się na mózg. Z tego ostatniego przydziału Mikołaj nie wrócił już taki sam. Naprawdę uwierzył, że jest nieśmiertelnym wampirem, obdarzonym ponadnaturalnymi zdolnościami. Jeśli departament ściągnął go tutaj z urlopu na "podreperowanie nerwów", to sytuacja musiała być iście kryzysowa...
- Nie przeszkadzajcie mi teraz. Udam się spokojnie na medytację, podczas której będę telepatycznie czytać wasze mózgi. Kiedy już dowiem się kto z was należy do mafii, nie będzie litości. Dla nikogo.
Mikołaj zacisnął szczęki, omiatając zebranych groźnym spojrzeniem. Po chwili milczenia ruszył w stronę umieszczonego w rogu fotela. Zgasił światło, które znajdowało się bezpośrednio nad tą częścią pomieszczenia. Dopiero wtedy mógł zasiąść w odpowiednio mrocznym kącie i skupić się na obserwacji.