Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2021, 23:48   #45
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Świat w rozumieniu Eshu Musy dzielił się na dwie części, tę która była Bortem Bargithem i całą resztę. Chłopak po prostu ubóstwiał krasnoluda i jeśli tylko mógł nie odstępował go na krok zawsze pozostając w jego cieniu. No i ten cały jego świat dosłownie w mgnieniu oka się zawalił. Bort Bargith nie żył. Dokładnie rzecz ujmując zmarł na jego i reszty drużyny oczach. Wygląda na to, że został otruty.
Czy jedno tak drastycznie dramatyczne wydarzenie może odmienić człowieka? Eshu Musy nie posiadał takiej wiedzy więc nie wiedział, że takie skrajnie nagłe wydarzenia potrafią odmienić losy czy życie całych społeczności lub też narodów, a co dopiero zwykłego pojedynczego człowieka. Eshu był prostym barbarzyńcą. Nie tępym narzędziem do zabijania, a prostodusznym, prostolinijnym człowiekiem, któremu jak dotąd micha dobrego żarcia i towarzystwo krasnoluda wystarczało do życia. Teraz nagle w jednej chwili cały jego świat się zawalił. Jego wieloletni przyjaciel, opiekun i patron zmarł na jego oczach. To potrafi złamać najtwardszą osobowość. Pytanie tylko czy można się z tego otrząsnąć?

Od momentu szybkiej i tragicznej śmierci Eshu Musa popadł jakby w katatonię. Zawsze był raczej małomówny, żeby nie powiedzieć milczący jednak teraz nie odzywał się praktycznie w ogóle. Być może zarówno nikt z obecnych jak i z jego dotychczasowych towarzyszy nie zauważył większej zmiany w jego zachowaniu, jednak zmiana była dość znacząca. Eshu tak właściwie sam nie pamięta co się z nim działo. Chodził i robił co mu kazano, komunikował się z towarzyszami, ale robił to jakby automatycznie. Niewiele z tego później pamiętał. Bort Bargith był potocznie i dosłownie mówiąc całym jego światem. Organizm musiał sobie sam poradzić z szokiem jakiego doznał i albo dojść do siebie albo też stoczyć się w otchłań szaleństwa. Eshu odkąd pamiętał zawsze był przy krasnoludzie. Teraz nagle został sam jak pisklę zbyt szybko wypchnięte z gniazda. Były tylko dwie opcje: albo rozbić się o ziemię albo wzbić do samodzielnego lotu.

Siła woli i instynkt przetrwania barbarzyńcy w końcu przeważyły. Otrząsnął się z jednym ale za to silnym postanowieniem odszukania winnego lub winnych śmierci Borta i wymierzenie sprawiedliwości. Zastanawiał się tylko, która sprawiedliwość będzie szybsza, ta wymierzona przez szeryfa lub sędziego czy też może ta wymierzona ostrzem jego topora. W końcu wypadki się zdarzają. Z nowymi siłami i niezłomnym postanowieniem w mężnym sercu dołączył do reszty drużyny.

- Spokojnie, to tylko ja - powiedział Eshu, unosząc ręce w geście obronnym. - Wróciłem do miasteczka z obserwacji Marduka i spotkałem w karczmie szeryfa. Powiedział mi o Snikicie i gdzie jesteście, więc postanowiłem do was dołączyć, bo może przyda wam się dodatkowe wsparcie. Co my tu mamy? Znaleźliście wejście do tej rudery? - Rozejrzał się po ścianie przy której staliście.

Dostanie się do budynku z innej strony niż przez nader podejrzanie zapraszające uchylone drzwi było dobrym pomysłem. Przynajmniej nie byli na tyle nieostrożni aby nie zarobić kolejnej dziury w ciele tym razem niekoniecznie do oddychania czy wydalania.
Kori i Aelfric zauważyli coś i podążając tym tropem odkryli klapę w podłodze, która na pewno nie prowadziła to zacisznej piwniczki z winami czy wypełnionej po brzegi jedzeniem piwniczki. Po krótkiej naradzie póki co padły same propozycje, a żadnych konkretów. No może poza przygotowaniem potencjalnego źródła światła.

- Chętnie zejdę pierwszy. Jeżeli obwiążę sobie w pasie linę to przy okazji sprawdzimy głębokość i w razie czego będzie łatwiej schodzić. Jak i ewakuować się w razie nagłej potrzeby. - Powiedział pewnym, pozbawionym strachu głosem poprawiając wielki topór bojowy tak, aby nie przeszkadzał mu podczas zsuwania się w głąb szybu.
- To co? opuścisz mnie na dół? - Pytanie skierował do Aelfrica wiedzą, że poza nim samym jedynie on dysponował odpowiednią siłą do tego zadania. - Jedno pociągnięcie znaczy “czysto - możecie schodzić”, a dwa szybkie pociągnięcia “wciągajcie mnie na górę tak żeby się aż kurzyło”? - Dodał spoglądając na wszystkich towarzyszy.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.

Ostatnio edytowane przez Draugdin : 21-09-2021 o 21:39.
Draugdin jest offline