Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2021, 22:40   #475
Dekline
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Bohaterowie wraz z uwolnionymi wcześniej magami biegiem ruszyli do wyjścia. Było ciężko, gdyż ziemia cały czas drżała, a niektórzy z magów byłi tak starzy i wychudzeni, że ciężko było im utrzymać tempa. Na szczęście, przynajmniej na początku, nie musieli przejmować się szukaniem drogi, gdyż jeden z magów mniej więcej kojarzył szlak. Poza tym nie bardzo mieli inny wybór niż ruszyć jedynym korytarzem który pozostał niezawalony. Po drodze mijali inne odnogi, lecz były one zdecydowanie mniejsze i rzadziej uczęszczane. Cześć korytarzy była zawalona, sporo nosiło ślady niedawnej aktywności sejsmicznej, co nie nastrajało pozytywnie.

Po stosunkowo krótkiej przebieżce grupa natrafiła na zwalisko kamieni. Słychać było mniej lub bardziej ciche przekleństwa, lecz w większości przypadku ludzie nie potracili ducha i przy użyciu magi, sprytu i siły fizycznej w końcu udało się udrożnić przejście, na tyle aby dało się przezeń prześlizgnąć. W powietrzu unosił się zapach dymu, lecz póki co nikt nie zaprzątał sobie tym głowy. Najważniejszym było wydostać się z podziemi, aby uniknąć pogrzebania żywcem.

Wylot tunelu wychodził na piwnice twierdzy, a właściwie tego co z niej zostało. Większość nadziemnych kondygnacji była solidnie uszkodzona lub zawalona, nie ostała się również żadna z wież. Grupa udała się na mur, który jeszcze jako tako się trzymał, lecz to co ujrzeli spowodowało iż większość utraciła nadzieje na ratunek..

Przez kłęby czarnego dymu widać było szalejące płomienie oraz osmalone wiechcie drzew kładących się na glębe pod wpływem trzesień i zapadającej się ziemi. Co jakiś czas powietrze przecinane było przez mackę wijącą się bez ładu i składu. Jeśli jakiś kawałek terenu nie był opanowany przez ogień czy zasnuty gęstym dymem, to tylko dlatego że w miejscu tym znajdowała się właśnie głęboka rozpadlina powoli zapełniająca się morską wodą. W oddali widać było szalejące morze i nieliczne łódki rybackie wypływające z jedynego na wyspie portu. Los mieszkańców uciekających na otwarte może mógł być lepszy aniżeli bohaterów, jeśli tylko będą mieli tyle szczęścia i żadna miotająca się macka nie pośle łódki na dno. Przy solidnie naruszonej głównej bramie zaczęły pojawiać się ogniste stwory, które zapewne kontynuowały swój marsz, począwszy od pożogi jaką wywolał Dietmar. Wejścia na wewnętrzny dziedziniec strzegły jeszcze jedne wrota, te były nienaruszone, także istniała jakaś szansa, marna, ale jednak.

Ocaleni magowie próbowali wykrzesać z siebie potężne zaklęcia, jednakże niestety, magia tego miejsca przestała działać. Jedynie Dietmar, jako że sam z siebie był dość potężnym magiem, był w stanie skutecznie atakować nieproszonych gości, jednakże był to tylko jeden z niewielu problemów z jakimi musieli się borykać.

W pewnym momencie drgania ustały a grzbiety wyspy podniósł się znacząco a następnie opadł, równie szybko jak się pojawił, lecz zamiast osiąść na swoim miejscu dosłownie się zapadł. Z twierdzy nie został kamień na kamieniu, a jeśli ktoś przeżył to ostatnie łupnięcie, to jedyne co był w stanie zobaczyć, to ogromna fala nieubłagalnie zmierzające w jego stronę.

***

- Co mamy pisać w raporcie? – zadał pytanie jeden z oficerów
- Co co? Prawdę, jakakolwiek by nie była. Wszyscy widziieli to samo, nikomu nic się nie przewidzało, i tako trzeba uwiecznić – odpowiedział dowódca wlewający sobie kolejną porcję trunku
- A te … pnącza, czy co to tam nie było…
- To pisz że pnącza – przerwał podkomendemu w połowie zdania – czy ktoś widział Bełta? Udało im się uciec?
- Nie Panie Admirale, patrole nic nie znalazły, aczkolwiek marynarze bali się podpływać bliżej tej czerwonej breji. I to nawet nie ze strachu że kto krew, po prostu zleciało się tam sporo drapieżników, mała łódkę mogą przewrócić, a fregatą strach poszycie uszkodzić.
- Jeśli to coś puściło tyle krwi i jeszcze nie wyszło na powierzchnie, to pewnie nieżyje
- Tak, chy …
- Panie Admirale, skrzydło wschodnie melduje znalezienie resztek tego czegos.
- Doskonale, odesłać do stolicy, niech się mądre głowy nad tym spuszczają, nadaj powrót do portu, a Bełt …. Zabije ich jak przeżyli … Gdzie ja teraz znajde takich %^@@@ ?
- Henry, zostaw jedną patrolówkę, chociaż tyle możemy dla nich zrobić.
- Panie ..
- Wiem, po prostu to zrób i nie zadawaj pytań. To się im należy. Odmaszerować. Muszę się napić.

KONIEC
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline