Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2021, 16:32   #32
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Miłe złego początki...

Mimo niepogody dzień zaczął się całkiem nieźle, a pomysł z podwiezieniem Jess był całkiem niezły. No i wszystko szło zgodnie z planem... aż się nagle "spsuło".
Cóż...
Prawdę mówiąc Mark nie wybiegał myślą poza parę całusów i przytuleń, może małe obmacywanki i nie spodziewał się, że Jess pokaże, że usta ma stworzone nie tylko do całowania.
I wszystko by było dobrze, gdyby nie przyplątała się ta banda podglądaczy.
Na dodatek Jess miała do niego pretensje.
Jedyne, co można było uznać za plus to to, że nie spóźnili się do szkoły. Ale czy to był plus...?

Lekcje, jak zawsze, nie należały do najbardziej interesujących rzeczy na świecie na świecie.
Na historii Mark mial wymienić pięciu Ojców Założycieli. Gdyby chodziło o czołowych zawodników NFL, to wymieniłby ich ze dwudziestu, ale kto rozsądny interesował się jakimiś truposzami? Wymienił więc Washingtona, Jeffersona, Franklina, Adamsa... i utknął. W ostatniej chwili przypomniał sobie Madisona.
Potem usiadł w poczuciu dobrze spełnionego obywatelskiego obowiązku.

Na fizyce Newton, miłośnik jabłek, był równie mało ciekawy jak geneza wojny amerykańsko-brytyjskiej.

Na matematyce bawili się samochodami. A raczej ścigali, bowiem z nieznanych Markowi powodów samochód który wyjechał dwie godziny później ścigał jakiegoś grata, jadącego dwadzieścia mil wolniej. Ale i tak było to bardziej interesujące niż dwa pociągi, co to miały się minąć po jakimś tam czasie.
Jakby to kogoś obchodziło, skoro jechały po różnych torach i zderzenie im nie groziło.

Na kolejnej przerwie dowiedział się, że historia jego i Jess jest już w szkole znana i szeroko komentowana.
Prawdę mówiąc gadanie zawistników miał w dużym poważaniu. Pogadają, pogadają i zapomną. Bardziej go martwiło, czy ojciec się przyczepi. I czy Jess się "odbrazi". Wyglądało na to, że nie, a przynajmniej nieprędko.

A trening...
Wszystko szło dobrze do chwili, gdy ten kretyn Bryan go sfaulował. Mark z trudem powstrzymał chęć odpłacenia pięknym za nadobne. Bójka na boisku, na oczach trenera, oznaczała kłopoty, a może i zawieszenie, a to było mu potrzebne do szczęścia jak, odpukać, podziurawione opony.
- Patałach - powiedział, sugerując, że działania Bryana to oznaka braku umiejętności, a nie przemyślane działanie.
A potem dodał jeszcze parę trafnych uwag na temat pewnych anatomicznych szczegółów budowy anatomicznej kolegi z drużyny.
 
Kerm jest offline