24-09-2021, 17:45
|
#407 |
Kapitan Sci-Fi | Franek powoli zaczynał tracić cierpliwość. Odmówił zajęcia miejsca na krześle i stał z rękami w kieszeniach. Potrafił zrozumieć kłopoty z komunikacją, w Polsce to się zdarzało i bez wojny na horyzoncie. Potrafił zrozumieć fałszywy donos, zwłaszcza że mógł się łatwo domyślić kto go złożył. Choć jeśli policja tak łatwo to łyknęła, mogło oznaczać, że miała w swych szeregach niemieckiego szpicla. Mógł zrozumieć podejrzliwość komendanta i jego ludzi. Na podstawie informacji, jakie dostali, mogli wyciągnąć tylko jeden wniosek, a teraz ta teoria im się sypała jak domek z kart. Ale to wszystko złożone do kupy było sytuacją nie do zaakceptowania. I jeszcze ta wieść o domniemanym porwanie pani Joliot, którą należało jak najszybciej zweryfikować...
Dlatego też, gdy przemówił, polski agent nie był zbyt uprzejmy:
- I tylko tyle musicie wiedzieć - uzupełnił wypowiedź Belli. - Panie komendancie, zagrajmy w otwarte karty. Wypełniacie tu swoje obowiązki i ja to rozumiem. Tak się jednak pechowo złożyło, że jednocześnie uniemożliwiacie nam wypełnianie naszych. Ktoś was zrobił w balona i teraz tańczycie jak wam zagrał. Piękna akcja, nie ma co. Na pana miejscu sięgnąłbym po wszelkie sposoby by skontaktować się z Paryżem. Na pewno macie tu jakąś komendę uzupełnień. Spróbujcie przez wojskowe linie. |
| |