Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2021, 21:25   #6
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Parne, ciężkie powietrze gęstej dżungli lepiło się do jej skóry. Jej uwagę przykuły kroki w mniej lub bardziej równym tempie, przerywane rytmicznie metalicznym brzękiem kiedy maczeta przedzierała się przez gęstą roślinność. Zapachy były intensywne, podobnie jak dźwięki życia, które ich otaczało, choć go nie widzieli wśród wszędobylskiej zieleni.

"To sen, prawda?" - pomyślała i rozejrzała się ponownie. Lekko kręciło jej się w głowie, ale to bez wątpienia to gorąco. Pokręciła głową co wprawiło w ruch szatynowe loki. Nie była wysoka, toteż kiedy chciała się porządnie rozejrzeć odruchowo stawała na palcach. Była lekka i drobna, nawet ze swoim ekwipunkiem zapakowanym na podróż. Metr sześćdziesiąt - szczupła, drobna, kobieca, choć w niezbyt oczywisty sposób...

Nie była tu przypadkiem. Rzeczywistość zaczęła klarować się i stawać bardziej oczywista z każdą kolejną chwilą i każdym kolejnym oddechem, który wzięła na terenie Obszaru Mgieł.
Dwie rzeczy, których nie mogła tu przeboleć? Chodzenie i owady... Gorąco aż tak jej nie doskwierało, choć oddałaby dobrze wyremontowany silnik za dzban zimnej lemoniady... Aż ślina napłynęła jej do ust...

Mężczyzna który im przewodził opowiadał o tym terenie. Nie zwracał się jednak do niej bezpośrednio toteż nie widziała najmniejszego powodu by udzielać się w rozmowie, lub nawet grzecznościowo potakiwać głową. Było dość osób, które mogły robić to za nią. Nie była dobra w te całe socjalne klocki. Maszyny nie wymagały od niej poprawnego zachowania, czy strojenia. Jej strój zaopatrzony był w sporo pasków i kieszeni. Przydatnie, idealnie by coś w nim przechować.
Kontemplację 'uroku' zamglonego terenu przerwała jednak nieoczekiwana 'sytuacja' z wielkim... Obrzydliwym... Bydlakiem Parecznikiem.
Co.
Za.
Ohyda.

Gdyby nie to, że reszta podróżujących stała jej na trasie, przedzierając się przez marną, najpewniej przetartą wcześniej przez jakieś zwierzę, ścieżkę - Plenty wyprzedziłaby ich w podskokach. Chciała znaleźć się jak najdalej od tego gówna. Zwłaszcza, że stracili przez nie Wilhelma.

Kiedy więc wreszcie zatrzymali się i większość napawała wspaniałym widokiem, który rozciągał się po horyzont, ona oparła ręce o kolana i wzięła głęboki wdech. Nigdy więcej nie będzie narzekała na małego, gównianego komara... Nawet osa jest lepsza, niż TAMTO. Ściągnęła z dłoni skórzaną rękawiczkę i otarła policzek. Podczas ucieczki odstrzeliła jakaś gałązka i smagnęła ją po policzku, lekko go zacinając. Otarła twarz i wreszcie wyprostowała się.
Spojrzała w dół urwiska i rozejrzała się na boki.
- Czy ktoś widzi jakąś... Przyzwoitą drogę? - zapytała.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...

Ostatnio edytowane przez Vesca : 24-09-2021 o 21:30.
Vesca jest offline