Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2021, 22:01   #118
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Martwe Bagna pod Płaską Górą, ranek 20 shnyk-ranu

Elf szarpał posagowego przewodnika, równie dobrze mógłby dźwigać menhiry, ów tylko z widocznym w oczach bożym strachem odrzekł,

- Umrzyki na żołdzie cara. Ofiary chco.

Brudna woda zawirowała pod upiorem w szkarłacie, kiedy ten raptownie zwrócił się ku butnemu gnolskiemu wojownikowi. Straszydło wystawiło przed siebie insygnia, które już wszyscy rozpoznali jako legionowe. Legio XIV Kroczący po Dnie - brzmiało dwuznacznie w mowie Tagar. Bez mrozu, a zawiało chłodem, włosy na ciele wszystkich w łódce stanęły dęba, Węszymorda zdał się napuszyć jak salonowa poduszka.

Zapłakaliby, ale śmierdzące opary osuszały powietrze, pozbawiając tchu.

- Katani umbra - trwożyło zjawisko kierując swe słowa do puchatego barbarzyńcy.

Niespokojny Sotto wyszarpnął wreszcie z torby poszukiwany nerwowo przedmiot i okazał wizerunek boga- imperatora.
- Katani! Katani! - wydusił ledwo.

Martwy herold z kolei ku niemu skierował uwagę.

- Mara! - zażądał i niespodziewanie wskazał na spanikowanego na dnie łódki szczura. Niemalże w tej samej chwili Łan odepchnął bezceremonialnie elfa i niemożliwie szybkim ruchem przygwoździł gryzonia harpunem do pokładu. Nadzianego konającego przekazał nieumarłemu. - mara.

Opary ustąpiły, przewodnik pchnął łódź ku dobrze już widocznej Płaskiej Górze, nikt nie śmiał się oglądać na martwe legiony. Wkrótce wody stały się płytsze, kij wchodził do wody ledwie na jarda. Łan wskazał na zatokę, gdzie obdarzeni bystrym wzrokiem mogli dostrzec wodospad zaś niejako na jego spadzie wymyślną budowlę, mogącą być jak się domyślili chatą czarownicy.

Przewodnik nachylił się nad Milcarrem i objaśniał mu co widać. Zatoka była płytka, gęsto wyrastały z niej wyspy roślinności. Zrobiło się dużo cieplej,
w powietrzu unosiła się woń dojrzałych owoców i czystej wody. Nieco kamfory i sandału. Ściana góry miała w tym miejscu czysty korytarz bez większych drzew wytyczony przez potok schodzący jego zboczem. Tuż nad zlewnią widać było przyklejone do skały obłe kształty mające znamiona bycia ekstrawagancką powierzchnia mieszkalną. Jakby ktoś napompował drzewo. Położone po skosie jedna nad drugą połączone były pomostami.


Kiedy wydawało się już, że do pomostu jest tuzin pchnięć kijem coś mocno uderzyło o dno, powodując kołysanie. Bystre oczy spostrzegły przed dziobem podłużny kształt niezmiernie szybko poruszający się w wodzie. Wężowidło musiało mieć ponad pięć jardów długości i ponad pół szerokości. Kiedy wioślarzom udało się uspokoić łódź zalała ich fontanna wody. Tuż przed dziobem wynurzyła się połowa ciała wężowego stwora. Opasana pięknym zielonym grzebieniem błękitna czaszka stroszyła zębiska dwa metry na taflą wody.

Bohaterowie są bardzo blisko chaty czarownicy. Woda jest czysta, pachnie, nawet pogoda zdaje się poprawiać. Nie pada, słonko wpada do części zatoki.

Przed nimi wynurzyło się duże wężowate stworzenie, rozpostarło kołnierz i szczerzy kły. Za nim wyraźnie widać pomost i dziwną chatę.

Możecie napisać posta i zrobić K100, to zdecyduje o zaskoczeniu [test 1/2 SZ akt], lub oddać inicjatywę gadowi.
jak co niejasne to pytać.

 
Nanatar jest offline