Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2021, 15:35   #247
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Piegus
Bechafen, stolica Ostermarku... Ciemne wieżyce grodu wydawały się być tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Na trakcie prowadzącym do głównej bramy stłoczyło się ogromne mrowie kolorowego luda, prące w iście ślimaczym tempie do wolno pracujących punktów poboru podatku. Na następny dzień zacząć się miał targ rzemieślniczy, więc dla handlarzy z regionu były to ostatnie godziny, by jeszcze zapewnić sobie wstęp do miasta i dogodne miejsce na rozłożenie kramu. Wprawne oko niziołka zauważyło też, że nie brakowało tam sprzedawców wszelkiej maści sprzętu rolniczego i nasion potrzebnych na zbliżające się zasiewy, jak również potencjalnych kupujących, których wozy były jeszcze w dużej części puste, ale w domyśle pewnie zapełnić się miały zakupionym sprzętem.

Gwar oburzonych oczekiwaniem głosów mieszał się z rykiem ściskanych w tłumie pociągowych zwierząt. I zniecierpliwienie zdawało się narastać. Głównie przez wyraźny dla wszystkich owal słońca nieubłaganie kierujący się ku zachodowi. Czy po zmroku zamykano tam bramy? Piegus wokół siebie słyszał tuziny sprzecznych teorii na ten temat. Jeśli tak było, to poruszając się z ciżbą w dotychczasowym tempie, raczej by nie zdążył.

Gdzieś przed sobą usłyszał gniewne wrzaski, wydawało się, że doszło do jakieś awantury. Grupa kupców rzuciła się na jakiegoś chudego jegomościa i poczęła okładać go srogo kijami.

Piegus percepcja d20= 14 porażka


Niestety niziołek, nie dojrzał ani nie dosłyszał, o co dokładnie chodziło i czy był to rozbój, czy biedak sobie na los jakoś zasłużył.


Karl
Przysiadł na gałęzi nieopodal jednego z okien oddalonej od reszty chaty. W środku zgromadzono znaczną ilość różnych, pozabieranych zapewne z innych opuszczonych chat sprzętów. Jakiś brodaty mężczyzna właśnie zabierał się za krzesanie ognia w palenisku, tęga, opatulona chustą kobieta szykowała posiłek na pobliskim stole. Łącznie było tam chyba około pięciu osób, różnej płci i w różnym wieku. Ich odzienie było mocno zużyte, a język, którym się posługiwali zdecydowanie nie był Reikspielem. Karl nie rozumiał kislevskiego, ale podobnie jak większość mieszkańców północno-wschodniego Imperium bez problemu rozpoznawał jego brzmienie. Młody mężczyzna zdawał się wskazywać coś za oknem, żywiołowo gestykulując, co najwyraźniej wzbudziło zaniepokojenie reszty. Zamarli i przestali rozpalać ogień.


Tupik przekonywanie d20=7 sukces
-2zk

Tupik
Znalezienie medyka z wolnym terminem "na zaraz" i w jego budżecie zajęło mu dobre dwie godziny biegania po mieście i praktykowania gładkiej gadki. I miał szczęście, że w końcu mu się to udało, alternatywą była świątynia Shallyi, przed którą zawsze stały nieskończone kolejki chorowitych, roznoszących zarazy dziadów, a w ostatnich tygodniach dołączyli do nich też pół-szaleni weterani wojenni z północy, których wypaczone umysły czyniły z nich nierzadko zagrożenie dla otoczenia.

Młody cyrulik-praktykant szybko i sprawnie go zbadał, wymył rany i wymienił opatrunki na takie, które nie tylko były dla odmiany czyste, ale też pewnie się trzymały, co przy awanturnicznym trybie życia niziołka było nie bez znaczenia. Za pijawki mające odsączyć potencjalnie złe fumy z krwi Tupik grzecznie podziękował.

Znalezienie tropu krasnoludów okazało się, że dużo bardziej skomplikowane niż można by sądzić. Niby była to oficjalna delegacja krasnoludzkiego króla, ale sądząc po doniesieniach świadków ta, znudzona długim oczekiwaniem na audiencje, rozbijała się po całym mieście, często rozdzielając. Po sprawdzeniu, trzech zajazdów, zamtuza i miejskiego aresztu Tupikowi udało się znaleźć tylko jednego z jej członków. Stary krasnolud z zaplecioną w pół tuzina warkoczy brodą leżał na skraju poidła dla koni przy jednej z miernych karczm portowej dzielnicy miasta. Na powierzchni wody nadal unosiła się imponująca wyspa z wymiocin.
- Piwa! - zawył półprzytomnym chrapliwym głosem, dostrzegając, że ktoś się do niego zbliża.
 
Tadeus jest offline