Po odprawie było sporo rzeczy do ogarnięcia. Na szczęście kontakt z nowymi najmitami wziął na siebie Pan Almasy z ComStaru co odciążyło trochę Spencera w obowiązkach. Kontakt z Juliusem udało się nawiązać i spotkał się ponownie z bratem mniej więcej tam gdzie ostatnio. Obydwaj w mechach i po dwóch stronach barykady. Coś tam była kiedyś mówione iż na koniec brat wystąpi przeciwko bratu, jednak tym razem mimo drobnych potyczek słownych i wprost naśmiewania się z straty Spidera, dać drogą zabawkę rozpieszczonemu dzieciakowi to wiadomo, że rozwali podsumowując wypowiedź Julisa, a mimo wszystkich tych uszczypliwości jakieś porozumienia się między braćmi wypracowało. Dostają wolną drogę na lotnisko Newport, w zamian brzydko mówiąc sprzedali Essex i okolice. Dokładnie chodzi o nietykalność workemenów w tym regionie w zamian za wolną rękę w działaniach wspomnianych wyżej. Coś za coś, historia osądzi czy było to słuszne.
Z negocjacji Had wrócił w miarę zadowolony z rezultatów. Gorzej, że przed odlotem na akcje wywiad doniósł iż był przeciek i wróg się nas spodziewa. Ściągnęli wsparcie i stworzyli całkiem sprawny system obronny. Pytanie tylko czy to kompetencja wywiadu wroga, a może Julius sprzedał wszystkich. Trudno powiedzieć. Młody Spencer wiedział jedno. Teraz pozostaje walka i oddanie się mocy implantu. Niech prowadzi ku zwycięstwu, a martwić się można po wykonanej robocie.
Natarcie na Newport Airport:
Początek starcia za bardzo się nie różnił od poprzednich dla Highborna. Choć odczuwał mniejszą gracje ruchu i brak tej mobilności Spidera to Charger się całkiem dobrze spisywał. Był wolniejszy, oraz patrząc na klasę niedozbrojony, jednak i tak cieszył się większą siłą ognia od starego mecha, a pancerz to już w ogóle o niebo lepiej.
Specjalnie nie szarżował do przodu. trochę strach przed utratą kolejnej maszyny go hamował i bardziej starał trzymać się z innymi i walić z lasera do punktów obrony wrogiej piechoty, czy stanowisk niemobilnego wrogiego szpeju obronnego. Do przodu wysforował się dopiero w późniejszym fazie starcia jak już dym i kurz okrył okolice. Wykorzystując to jako okazje do skrócenia dystansu ruszył w poszukiwaniu ofiary i natrafił na odpowiedniego kandydata. Emperor wersji EMP-1A, który chyba nie do końca się spostrzegł kto się w dymie czai, a w dodatku jak strzelił to tak się zagrzał, że na chwilę go odłączyło. Żal nie skorzystać i Highborn ruszył do ataku. Wleciał na pełnej i robiąc użytek z ramion Chargera pierdzielnoł w tą puchę, że pilot niewytrzymał i się wystrzelił gdzieś hen daleko. Niestety łatwa zwierzyna okazała się mieć obstawę. Dwa Hover tanki wyłoniły z chmury unoszącego się kurzu i bez przesady można to porównać do zapędzania swej zwierzyny w przysłowiowy kozi róg. Sand Devil Scout Hover Tank i jego kumpel Sabaku Kaze Heavy Scout Hover Tank były w stanie z łatwością wymanewrować Chargera. Jego pięć małych laserków nie było w stanie sobie poradzić, za to te dwa komary cały czas go boleśnie kąsały. Musiał wezwać wsparcie. Leopard wleciał strafing runem cały na biało i wybawił Hada z kłopotów. Jednego Hovera zmiotło od razu, a drugi tank dostał na tyle, że wytracił swą zabójczą prędkość i dało się go już Chargerowym uzbrojeniem ściągnąć. Podziękowawszy za ratunek postanowił już nie szarżować. Stracił część opancerzenia, to postanowił już nie szukać specjalnie guza i zajął się likwidacją gniazd obrony stacjonarnej. W tej bitwie zamierzał wrócić o własnych siłach we własnej maszynie. Bohater umiera szybko, a Spencer czuł, że w ostatnim czasie wykorzystał swój zapas szczęścia.