Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2021, 21:03   #104
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Julian zaczepił jeszcze po odprawie po kolei Rooikat i Pandala. Zapytał krótko o bardzo prostą sprawę. Jakie mechy preferują? Z tajemniczym uśmiechem skwitował to co od nich usłyszał.
- Zobaczę co da się zrobić. - mówił za każdym razem.

***

[media]http://www.youtube.com/watch?v=-DSVDcw6iW8[/media]

Ponieważ przez dwa dni Julian nie miał przydzielonych zadań, skupił się na przygotowaniu na symulatorze. Po dwóch miesiącach bycia maglowanym przez sierżanta Superballa gdy rano się budził miał nadmiar energii, który szybko wykorzystywał do porannych ćwiczeń.Po ukończeniu porannych rytuałów natychmiast udał się do sali symulatorów i ustawił cały szereg scenariuszy.
Gdy znalazł się w kabinie szybko poczuł ekscytację. A gdy tylko ekrany się zapaliły i pochłonęła go wirtualna rzeczywistość od razu ruszył do boju z zapałem i inicjatywą o jaką się w życiu nie podejrzewał. Myślał że poprzednio dobrze mu szło, teraz jednak wybierał cele z wielką sprawnością… i agresją… jakby udział w starciu twarzą w twarz, ćwiczenia walki wręcz z sierżantem i tęsknota za znalezieniem się z powrotem za sterami mecha wyzwoliły w nim jakieś ukryte pokłady energii.

Po treningu w symulatorze udał się na stołówkę, a po posiłku poszedł do salki łączności i zadzwonił do swojego brata. Po paru próbach nastąpiło połączenie.

Brat wraz z rodziną znaleźli się pod ochroną wojska i teraz projektował dla wojska hale i budynki do szybkiego ustawiania. Rozmowa między braćmi przebiegła z dziwnym napięciem, które nie sposób było rozładować, jednak nie pokłócili się, choć Nathan miał za złe bratu że ten tak rzadko się z nim komunikował. Było to mało powiedziane - wszak Julian nie odezwał się do niego na początku wojny.
Ciężko było odpowiedzieć Julianowi na pytanie dlaczego tego nie zrobił.
- Nie wiem. - rzekł Julian - Po prostu nie wiem. Przepraszam za to.
Pierwszy raz przeprosił brata… od dawna. Od tak dawna że już nie pamiętał. Nathan też za nic nie przepraszał Juliana. Po długiej przerwie okularnik usłyszał.
- Nie no… spoko, nie ma sprawy. Robisz ważne rzeczy. - słychać było zakłopotanie brata - Z tatą wszystko dobrze? - zapytał brat.
- Tak. Ma pracę, opiekuje się Winstonem. Znalazł przyjaciół. Kiedy mam chwilę rozmawiam z nim. Trzyma się dobrze.
- To dobrze… dobrze…
Rozmowa tak jak większość konwersacji między nimi była trochę urywana. Nawet wszystko co się zadziało nie było w stanie “nadrobić” wieloletniego słabego kontaktu między braćmi .
Ten kontakt jednak był, a teraz Julian po dwóch miesiącach pełnej izolacji od rodziny czuł potrzebę odnowienia kontaktu z kim się tylko dało.

***



Nastał ten dzień. Dzień ponownego ruszenia do boju. Julian założył swój dopancerzony kombinezon, przypasał szablę wraz z bronią boczną. Trzymając swój hełm niczym rycerz kroczył korytarzem. Pewny siebie krok, głowa uniesiona wysoko, lekki uśmiech. Zauważył że kombinezon opinał go bardziej niż przed podróżą. Warhammer już czekał. Wymalowany pyszczek manula szczerzył się drapieżnie. Jackson wskoczył do otwartego kokpitu i usadowił się w fotelu. Zamknął osłonę i rozpoczął grzanie napędu. Włączył muzykę czekając aż komputer dokona pełnej diagnozy systemu.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=UoOXlVBlFRA[/media]

Muzyka poniosła się z nagłośnienia mecha zalewając muzyką cały hangar. Stary dobry rock n roll. Machina ruszyła powoli w kierunku Leoparda by dać się załadować do wnętrza. Czuł jak maszyna drży kiedy się porusza. Coś co bardzo ciężko dało się odwzorować w jakimkolwiek symulatorze. To tylko potęgowało dreszcz adrenaliny. Nie mógł się doczekać kiedy w końcu ruszy do boju.

***

Niespodziewany zrzut. Wrota rozwarły się, a oni wyskoczyli na zewnątrz.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=CIGHCoVzqtk[/media]

Lufy obu miotaczy cząsteczkowych namierzyły wieżyczki. Ruszył biegiem. Strumienie energii pomknęły. To były łatwe cele - nieruchome. Odstrzeliwując je ograniczał siłę ognia wroga do momentu starcia na bliższą odległość z wrogimi mechami. Minutemani wraz z Marauderami odpowiedzieli na wrogi ostrzał. To co nie trafiało waliło po budynkach lub po okolicznym terenie. Najemnicy z wprawą kluczyli unikając ognia i ripostując się. Jackson robił podobnie. Na szczęście atakowali od południowego wschodu więc mieli osłonę budynków, które po zdjęciu zamontowanych na nich wieżyczek przestały stanowić zagrożenie.
Gorzej było z hangarami - gdy tylko atakujący zbliżyli się, z ich wnętrza zaczęły wyłazić mechy. Ktokolwiek też prowadził ogień, przestał się przejmować tym że niecelny ogień trafia w jego własne budynki - jeżeli Minutemeni i Maruderzy polegną, nikt się nie będzie przejmować stratami, armia Czerwonej Wstęgi nie przejmowała się takimi szczegółami.

Manul trafił w pobliże Hordy-3. Komputer automatycznie się zalogował do sieci, by połączyć swoją moc obliczeniową w sieć i podzielić się danymi. To zgrupowanie składało się z pięciu ciężkich mechów (Julian rozpoznał Championa, Crossbowa, Lancelota, Grasshoppera, Thunderbolta w wersji SE) oraz pojedynczego lekkiego Ostscouta który choć był uzbrojony tylko w średni laser, to był najbardziej mobilny. I miał najmocniejsze skanery i anteny komunikacyjne. Lekki mech skakał, biegał i wskazywał swoimi rękoma niebezpieczne cele, a dane były natychmiast przesyłane go pozostałych w zgrupowaniu, którzy puszczali zabójczą salwę w stronę wyjątkowo groźnego przeciwnika.

Właśnie wdali się w walkę z dwójką olbrzymów, które wyszły z hangarów. Julian aż zadrżał - to były Mackie, w konfiguracjach wyposażonych w nowoczesne komponenty. Wersja 9H to było prawdziwe monstrum uzbrojone w działo najcięższego kalibru i dwa miotacze cząsteczkowe. Maruderzy skupili na nich ogień i rozbiegli się by wymanewrować giganty, wykorzystać ich powolność. Nawała ognia zrywała z Mackich płyty pancerza, lecz te nic sobie z tego nie robiły. Ich pierwszą ofiarą padł Champion - był to mech całkiem szybki i mocno uzbrojony, lecz jedno trafienie z autodziała dwudziestki wystarczyło by go okulawić. Chwilę potem został podziurawiony. Pilot katapultował się - jasne było już po pierwszym trafieniu że jego maszyna ulegnie destrukcji.
Manul ruszył w sukurs Maruderom. Komputer karmiony danymi od Ostscouta dostał dokładny namiar, a i sam klocowaty Mackie był łatwy do trafienia. Jackson skupił wzrok na kolanie 9H i uderzył całym swoim arsenałem. Oba olbrzymy obracały się właśnie w kierunku szarżującego na nich Warhammera gdy strumienie energii z działek Dolan przywaliły prosto w cel zrywając naruszony już pancerz. Wiązki średnich laserów oraz salwa krótkozasięgowych rakiet rozerwała staw kolanowy maszyny. Noga ugięła się pod kolosem i runął na ziemię. Drugi Mackie zdołał jednak złapać namiar i odpowiedział na atak salwą ze swoich działek. Julian dostał dwa srogie trafienia w tors, lecz Maruderzy wykorzystali to że przykuł uwagę pirata. Thunderbolt i Grasshopper skoczyli za niego i zaczęli pruć tylny pancerz. Ten próbował się cofnąć, by mieć za plecami ścianę lecz najemnicy uparcie siedzieli mu na tyłku ani myśląc odpuścić. W międzyczasie Warhammer dobiegł do powalonego 9H, który próbował się zebrać z gleby. Manul wysprzęglił piratowi satysfakcjonujące kopnięcie prosto w bańkę pękatego kokpitu. Stopa mecha weszła tak głęboko że nie było szans by pilot zdołał to przeżyć. Gorzej że po tym śmiałym ataku noga ugrzęzła w korpusie przeklętego kolosa. W fatalnym momencie - kilka pirackich mechów przybyło z odsieczą. Rifleman z Shadow Hawkiem w obstawie dwóch Commando wypadły zza stojącego jeszcze budynku i zaczęły siepać po walczących z autodziałek i laserów. Szybko skupili ogień na unieruchomionym Warhammerze. Julian zdołał w końcu wyrwać nogę z klinczu, lecz nim się znów rozpędził pojawiły się spore ubytki w jego zbroi. Musiał nabrać znów prędkości by tamci mieli utrudnione celowanie. Tymczasem Maruderzy zdołali powalić drugiego Mackiego - rozpruty tylny pancerz i brawurowy atak z bara Grasshoppera w plecy pozwoliły obezwładnić maszynę. Powalonego załatwił Ostscout lądując na bańce kokpitu w przerwie między jednym a drugim skokiem. Thunderbolt szybko odwrócił się w kierunku nowoprzybyłych waląc w nich ze swojego pokaźnego zestawu laserów i dalekosiężnej wyrzutni rakiet. Wymiana ognia trwała w najlepsze. Po szaleńczych pląsach Ostscout w końcu dostał trafienie z ciężkiego lasera i musiał schować się za cięższymi kolegami - jego leciutki pancerz mógł nie wytrzymać kolejnego trafienia. Pancerze mechów kruszyły się, lecz to Maruderzy mieli przewagę. Oba Commando zaczęły się wycofywać, lecz celne strzały z ciężkich laserów wyłączyły je z gry ostatecznie. Maruderzy odstrzelili starającemu się trzymać odległy dystans Riflemanowi obie nogi wymuszając na pilocie katapultowanie się. Shadow Hawk wdał się natomiast w walkę wręcz z Jacksonem - pięści średniego mecha były wyjątkowo niebezpieczną bronią, lecz Manul z niezwykłą gracją cofał się przed ciosami znacząco zmniejszając ich siłę i ratując ciężki pancerz przed kompletnym zdarciem. Ruszył jednak do kontry uderzając pirata z bara i wgniatając go w ścianę. Poprawka z lekkich laserów i rozgrzanych do czerwoności karabinów maszynowych idąca od dołu w kierunku kokpitu przekonała pirata do katapultowania się.
Wojownikom walczącym po stronie Nowego Vermontu nie dane było jednak odpocząć. Nim rozprawili się z mechami pojawiła się trzecia fala piratów - tym razem były to pojazdy ze wsparciem piechociarzy i lekkich łazików. Korzystając z okazji walili z mnogości lekkiej broni. Mechy znów się rozproszyły przełączając się na całą gamę lżejszej broni, waląc ciężkim kalibrem tylko po samobieżnej armacie i wyrzutni rakiet. Najbardziej wkurwiające były natomiast poduszkowce. Pierwszy uzbrojony w ciężki laser driftował z zawrotną prędkością wokół Maruderów wdając się z nimi w manewrowy taniec. Drugi był jeszcze bardziej wkurwiający - był to dziwny eksperymentalny poduszkowiec-latadło. Thorizer, bo takie nosił miano, był reliktem jeszcze z czasów Terrańskiej Heremonii. Nadleciał niespodziewanie znad budynków, siepnął ze swoich wyrzutni prosto w plecy Manula, po czym wylądował, zrobił drift niczym jego lądowy pobratymiec i znów wzbił się w powietrze. Jackson skierował się specjalnie ku niemu by go roznieść, lecz ten był cholernie zwinny - musiał go pilotować naprawdę jakiś niezły zawodnik. I niezgorszy strzelec. Kolejna salwa poleciała w pełni na lewe ramię Warhammera uszkadzając miotacz cząsteczek. Manul nie mogąc chwycić wroga większym kalibrem, skupił na nim całe lżejsze uzbrojenie - zdało to egzamin. Poduszkowiec-latadło był bardzo słabo opancerzony i po chwili zamienił się w kupę złomu i ognia.
Walka trwała w najlepsze. Maruderzy pozbyli się drugiego poduszkowca i właśnie rozprawiali się z resztą bandyckiej swołoczy. Pancerze kruszały, cześć broni została wyłączona z użytku.
I niestety nie zapowiadało się by to był koniec bitwy.
 
Stalowy jest offline