Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2021, 18:49   #197
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Rozmowy i negocjacje nieco zmęczyły Carstena, lecz nie dał nic po sobie poznać. Cały czas zachowywał niewzruszoną postawę i jeśli nie licząc jednej wypowiedzi milczał, rozmyślając o przyszłych wyzwaniach. A te zdawały się rosnąc i piętrzyć nad nimi jak olbrzymie pnie i konary drzew, które kryły dżunglę w wiecznym cieniu. A gdzieś tam czekała jeszcze piramida- sacrum Amazonek i miejsce bytowania rozumnych Jaszczurów, spadkobierców jeszcze dawniejszej rasy. Chwilami Sylwańczyk nie wierzył, że z niewielkiej wioski z pogranicza Stirlandu dotarł aż tutaj, do przedsionka pradawnych tajemnic, gościł w królestwie walecznych Amazonek, ucztował u ich Królowej, przypomniało to bardziej legendarne opowieści snute przez gawędziarza w jakiejś Imperialnej karczmie, którym nikt nie dawałby wiary i uznawał za bajdurzenie.

Ochroniarz miał jednak swój cel, do którego uparcie dążył i był gotów porwać się na każdy szaleńczy czyn, który przybliżyłby go do spełnienia obietnicy danej synowi. Kiedy już w wąskim zaufanym gronie Rivera omawiał z nimi możliwe scenariusze jak z kamratami podczas żeglugi po nieznanych morzach, Eisen na propozycję dowódcy miał tylko jedną odpowiedź.

- Nie przeczę, Kapitanie... – odpowiedział wolno, jakby ważąc słowa. – Mieliśmy ciężką przeprawę, a nic tak nie łączy, jak wspólne dzielenie trudów. Mokradła boleśnie dały nam się we znaki. Jestem jednak gotów poprowadzić zwiad do piramidy, nawet przez te widmowe bagniska. Tam gdzie się wychowałem, podobnych miejsc było wiele, więc nie należę do tych przesądnych i strachliwych. Tyle, że przydałby się nam zdolny kreślarz, co będzie w stanie naszkicować ważne punkty orientacyjne i samą piramidę. Oraz jakiś elfi tropiciel, bardziej wyczulony na zagrożenia w tych okolicach. Wtedy szansa powodzenia i przydatność takiego zwiadu znacznie wzrośnie… - zakończył, niezmiennie głosem wyzutym z głębszych uczuć i emocji, tak jakby chodziło zwykły spacer, a nie patrol, w którym ryzykuje się żywot.

Dalsze rozważania przerwało zamieszanie w wiosce i widok młodej Bretonki na nietypowym wierzchowcu. Carsten mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Jeszcze jedno niespodziewane wydarzenie, w które mało kto by uwierzył, słuchając jego relacji. Na szczęście o miłym i sympatycznym wydźwięku.
Dobry humor psuła mu świadomość, że mogą to być ostatnie miłe wspomnienia przed nieuchronnie zbliżającym się koszmarem zmagań w krwawej bitwie o piramidę…
 
Deszatie jest offline