Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2021, 21:14   #8
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
W całej tej wymianie zdań jakoś zmęczenie, przyspieszony oddech czy też zadyszka uszły gdzieś w niepamięć. Mięśnie, o dziwo, nie odczuwały pokonanego dystansu. Tak jakby ten szaleńczy bieg wcale nie miał miejsca.
Dustin Runnerrock, któremu przypadło w zaszczycie poprowadzenie grupy, ruszył przed siebie. W głowie miał plan. Plan, który w teorii był bardzo prosty i bardzo dobry. Oparty na doświadczeniu jakim dysponował.
Najbliższe wzgórze. To był ich cel.
Teraz to grotołaz miał wycinać wszystkim drogę przez gęste poszycie tropikalnego lasu.
Przedzieranie się przez bujną roślinności wymagało sporego nakładu sił, zwłaszcza od kroczącego na przedzie Dustina. Jednak o dziwo ten nakład energii nie dawał się tak we znaki jak można było się spodziewać. Nawet po kilkugodzinnym marszu. Pannie O'Toole ten szczegół nie uszedł uwadze. I chociaż rośliny, tak soczyście zielone i zdrowe zasłaniały światło, to jednak ruch słońca dało się śledzić.
Również fauna tego miejsca była imponująca. Odgłosy ptaków, które niewzruszone odgłosami przedzierające się przez ich dom grupy, dawały dalej koncert. Małe płazy, gady czy ssaki co i rusz wyskakiwały spod nóg ludzi.
To miejsce żyło. Gdzieś w oddali dało słyszeć się dzikie wrzaski. A profesor Evander Vanderbelt wiedział, że to stado mandrylów barwnolicych, które obwieściło światu swoje zwycięstwo nad inną grupą lub zakończenie sukcesem polowanie.
Tak samo jak wiedział, że Parecznik pozabijałby ich wszystkich dla czystej przyjemności zabijania.

Gdy słońce stało już dość nisko, poniżej koron okazałych drzew Dustin Runnerrock zarządził postój. Przez ostanie godziny coś mu nie zgadzało się. Był pewien, że prawidłowo wybrał drogę, to jednak do celu nie przybliżyli się zbytnio. I to go martwiło.
Gdy tylko grupa przystanęła jak na zawołanie w zasięgu wzroku pojawiło się idealne miejsce na obozowisko. Niewielka polana z przepięknym wodospadem.

https://i.imgur.com/rN6l5sb.png

Szum wody koił zmysły. W połączeniu ze śpiewem ptaków tworzyło to naprawdę sielankową atmosferę.

Każdy uczestnik wyprawy rozbił swój namiot, który znalazł w swoich rzeczach.


Wieczorem, przy ognisku gdy wszyscy w miarę wygodnie rozsiedli się i w jego blasku grzali mogli porozmawiać. Mogli również zanurzyć się w swoich myślach.
Tak jak Dustin. W jego przypadku wszystkie myśli krążyły wokół tej drogi. Powinni byli dotrzeć do wzgórza. Ale nie dotarli. I to wywoływało frustrację w człowieku, który jako pierwszy zdobył 8 tysiący nad poziomem morza dla chwały i wielkości królestwa, w którym słońce niego zachodziło.
Tak rozmyślając i słuchając rozmów innych Runnerrock przeglądał swój ekwipunek. Robił to któryś raz z kolei. Znał na pamięć jego zawartość.
I w pewnym momencie w kieszeni, w której już sprawdzał wyczuł coś.
Wyciągnął tę rzeczy. Rozłożył ją i jego oczom ukazała się kartka papieru. A na niej okolica. W tej kieszeni Runnerrock znalazł mapę.
Rano będzie mógł zabrać swoich tam gdzie chcieli.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline