Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2021, 21:39   #250
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Arnold
Cóż, wyglądało na to, że sytuacja była opanowania i w spokoju można było zabrać się za powiększanie swoich potencjalnych zysków. Gdziekolwiek uciekli zarażeni plagą Kislevczycy, ludzie Arnolda i on sam nie mieli, póki co, żadnej możliwości, by ruszyć za nimi w skuteczny pościg. Utrata kapłana, który zgodnie z przepowiednią leśnego dziada zmarł zaledwie kilka chwil później, była mocnym ciosem, ale przecież jego rolę... Tego, który widział twarze uciekinierów, równie dobrze przejąć mógł którykolwiek z pojmanych awanturników. Tylko, czy naprawdę była to na tym etapie nadal sprawa kupca? Zrekrutowano go, bo miał łódź i chyba nikt nie spodziewał się, by kontynuować miał zadanie, podążając za uciekinierami daleko w głąb lądu i to do tego w niewiadomym kierunku? Po dwóch godzinach wszystkie towary były już przeniesione na jego łódź.

Poza bawełną znalazły się tam jeszcze ukryte po schowkach resztki ze skrzyni przemycanego averlandzkiego wina i mały arsenał broni awanturników, do tego przyrządy mędrca i różne inne mniej cenne elementy ekwipunku. Był w tym wszystkim nawet jakiś potencjalny zysk.

+2PD


Mniej więcej wtedy na ich świetlne sygnały odpowiedziała też łódź patrolowa, powracająca zapewne z nieudanego polowania. Po minach powierzonej mu dwójki strażników widać było, iż witali to spotkanie z ulgą, bowiem mimo wszelkich zabiegów oratoryjnych Arnolda stawali się wyraźnie zniecierpliwieni. I cóż, mieli chyba rację, obecnie szanse na schwytanie uciekinierów i zapobieżenie epidemii były raczej małe.

Łódź była jeszcze dość daleko, ale parła prosto ku nim.
- To jak szefie? - mruknął do niego Hans. - Tak ich otwarcie witamy, czy chcecie bym coś... albo kogoś pochował, by nam do opowieści pasowało, he?
Ciężko było powiedzieć, co dokładnie miał na myśli, ale po nieudanej bitce wyraźnie go nosiło, więc z pewnością jego myśli krążyły wokół rozwiązań co najmniej lekko przemocowych.
 
Tadeus jest offline