W tym czasie, Druid-żywiołak, przedzierając się pod ziemią w kierunku szamanki i jej obstawy, wyczuł, iż… całe towarzystwo najzwyczajniej w świecie oddaliło się z poprzedniego miejsca, gdzie ich ostatni raz wszyscy widzieli, po prostu wchodząc do wielkiej jaskini.
Wyglądało na to, że orkowie także zamierzali zwiedzić jaskinię smoka - świetnie, pomyślał Druid. Dawało im to sporą przewagę. Bharrig, kiedy wywiedział się, czego potrzebował, zawrócił w stronę swoich towarzyszy, zamierzając zdać im raport z tego, co zauważył.
Bharrig, powróciwszy, “wypłynął” z ziemi i rzekł:
- Orkowie wchodzą do jaskini - rzekł Druid niskim głosem, który odbijał się wewnątrz jego kamiennego ciała echem i który brzmiał nieco, jak waląca się ziemia i pobrzękujące kamienie. Nad górną ”wargą” Druida wisiała warstwa mchu. - Podążajmy zatem za nimi. W przypadku walki, mógłbym po prostu zawalić tunel. Cóż innego pozostało do zrobienia? - zakończył swoją wypowiedź pytaniem.
- Jak "zawalić tunel"? Zwariowałeś? Przecież to nasz cel wyprawy, a ty w razie kłopotów z Orkami chcesz go nam zablokować? - Oburzyła się lekko Amara.
- Hej, gdzie polazł Gabriel?? - Odezwała się z kolei Deidre, zupełnie jakby… nagle się z tym faktem "obudziła".
- Nie lekceważmy orków - zauważył Bharrig. - Szczególnie ich szamanki. Zawalenie tunelu byłoby prostym wyjściem w przypadku walki, a do groty smoka mógłbym wydrążyć przejście w skale.
Druid poskubał swoją brodę, która w tej postaci była po prostu dziwacznym wyżłobieniem w jego “twarzy”.
- Pójdźmy zatem za nimi - rzekł. - Ja na przedzie, a wy za mną - rozejrzał się jeszcze wokół i zapytał za Deidre: - Ano… Gdzie polazł?
- Gdzieś tam - wskazał Endymion gestem ręki ze zirytowanym grymasem - Nie wytłumaczył się. Mam nadzieję, że to jakiś dobry pomysł, bo nam uciekają. Raczej będą szli powoli, ale bardzo dobrze mieć taką awangardę przed sobą. Zbiorą na siebie wszystkie zagrożenia i ewentualny gniew smoczycy jeśli wciąż jest w leżu. Ale do tego musimy iść Gdzie on, do czorta, jest?! - warknął paladyn ze złością.
- Po co tak się rozłazimy?! - Warknął zirytowany Kargar.
- Ktoś coś wie?
- Pójdę za nim - zaoferował Bharrig, który zaczął kroczyć w tamtą stronę.
- Idziesz mnie szukać? - spytał Gabriel, który w tym momencie wyszedł spośród drzew. - Żyję i jestem cały - dodał. - Jestem do czegoś potrzebny?
- Czego się dowiedziałeś? W każdym razie Endymion planuje pogadać z tym orkami, a my będziemy go ubezpieczać. - odparł wojownik.
- Usiłowałem się dogadać z jednym z orków - odparł Gabriel - ale okazał się odporny na słowa rozsądku. Trochę powalczyliśmy, a potem uciekł, a ja nie chciałem już marnować zaklęć.
- Zatem wiedzą już, że tutaj jesteśmy - rzekł Bharrig. - A przynajmniej ten jeden. Powinniśmy być szczególnie ostrożni… Wszyscy gotowi? W takim razie idźmy w stronę groty.
- Lepiej się już magicznie przygotować, co? - Powiedziała Amara, zerkając na Gabriela i Deidre…
- Hm? A tak, no faktycznie - Powiedziała Zaklinaczka, i rzuciła na siebie, i na Mniszkę "Zbroję maga" z różdżki.
- Jak już znajdziemy się bliżej - odparł Wieszcz, którego najlepsze zaklęcia chroniące ciało działały przez niezbyt długi okres.
- Niech i tak będzie - rzekł Druid.
- Na przyszłość dajcie mi rozmawiać z orkami - rzucił Endymion - To co oni rozumieją niejako za “dyplomację” my byśmy nazwali “próbą wymuszenia”. Bharrig. Mogę liczyć na
Korową Skórę w odpowiednim momencie?
***
Druid na zwiadzie, pod postacią żywiołaka, prześlizgując się w ziemi, wyczuł w pewnym momencie, iż w wejściu do jaskini czają się Orki… ale w sumie było już za późno. Akurat, gdy wychylił żywiołaczy łeb, zielonoskórzy rozpoczęli ostrzał z łuków.
Strzały pomknęły w kierunku grupki towarzyszy, i… okazały się bardzo niecelne. No może poza jedną, która trafiła Kargara.
A oprócz tego, z jaskini wybiegły trzy Worgi tuż po salwie, pędząc prosto na towarzystwo.
Walka się rozpoczęła, więc Gabriel, jak to już wcześniej bywało, rzucił zaklęcie, które miało zwiększyć szanse jego i jego kompanów nie tylko na przeżycie tego starcia, ale i na szybsze jego zakończenie.
Paladyn czując błogosławieństwo wieszcza ryknął dziko i pobiegł w przód, wiele szybciej niż normalnie był w stanie w swoim pancerzu. Dobiegł do wilków i ciął obydwa szerokim zamachem, raniąc obydwa praaawie śmiertelnie.
Druid wymamrotał parę słów i rzucił zaklęcie Mgły przed wejściem do groty, po czym sam zanurkował z powrotem pod ziemię i poruszył się w stronę, gdzie rzucił zaklęcie. Tymczasem w miejscu, gdzie Bharrig rzucił zaklęcie, powstała gęsta, nieprzenikniona mgła, która rozlała się i zasłoniła wejście do jaskini.
Tymczasem Geri skoczył w stronę jednego z worgów po lewej stronie Endymiona, rozwalając jego czaszkę pazurami. Trup.
Deidre rzuciła w Worga na lewej flance serię "Magicznych pocisków"... Mniszka z kolei ruszyła biegiem na prawą flankę, dopadając kolejnego przerośniętego wilka, i zadała mu… podwójnego(!) kopa obiema nogami. Zwierzak aż zapiszczał(był raz krytyk!) gdy solidnie oberwał, i padł martwy!
- Noż jasna cholera - Warknął Kargar, wyrwał strzałę ze swojego ciała, po czym pognał za Endymionem do boju atakując ostatniego już, żywego Worga. Odrąbał mu mieczem łeb.
- Heh, patałachy… - Mruknął wojownik.