Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2021, 09:06   #12
CogMan
 
CogMan's Avatar
 
Reputacja: 1 CogMan nie jest za bardzo znany
Niesamowita kraina okrążająca ich zdecydowanie zajmowała profesora bardziej niż stawianie namiotu. Mężczyzna robił pauze co jakiś czas, marszczył brwi i poruszał wąsami w zamyśleniu, czasami drapiac ię p obrodzie. Gdyby nie zupełnie nieobecne spojrzenie możnaby pomyślec, ze nie jest pewien jak stawiać namiot. Wreszcie machnął ręką i pokręcił przecząco głowa, by dokończyć stwianie namiotu i odpalić latarnię, którą postawił koło wejścia do namiotu, by następnie wyjąć podłużny pakunek, usiaść przed nim skrzyżnie i odpakować elegancki sztucer. Co prawda częściej strzelał z niego na strzelnicy niż na polowaniu, ot miał okazję ra czy dwa razy położyć dzikiego zwierza, ale poza ym po prostu ćwiczył. Precyzja zawsze była przydatną cechą, a przy istotach takich jak widział na Obszarze Mgieł mogła się tu jednak przydać.
Ale na nic precyzja, jesli broń się zatnie. Trzeba było ją rozebrać i zakonserwować. Dżungla to wilgotne miejsce. Nie ma coczekać na wizytę od wszędobylskiej rdzy... tymbardziej, że broń była prezentem od znajomego. Dodatkowo powtarzanie wyuczonych czynności było w pewien sposób relaksujące, a że profesor się nie spieszyłi układał wszystkie części równolegle do siebie wyglądało to niemal niczym jakiś rytuał. Koniec końców jednak profesor poskładał broń z powrotem i owinął ją materiałem, by schować w namiocie, by była pod ręką. Odpakuje ją z powrotem, gdy bedzie jego kolej na wartę. Tymczasem jednak trzeba było zabrać się za rozpalenie ogniska i przygotowanie jedzenia. Vanderbelt podrzucił w dłoni niewielką siekierkę i złapał ją za trzonek, po czym ruszył po drewno nim zrobi sie za ciemno. Po chwili przywlókł za sobą spory konar i zaczął rąbać go na adekwatne części... pozostała jeszcze kwestia posiłku, ale o tym zaraz będzie można porozmawiac. Jeszcze się z tym nie paliło... ani ogólnie sie nie paliło. W końcu ognisko dopiero trzeba będzie rozniecić.

Po chwili ogień już trzaskał wesoło na środku obozu i profesor siedział przed nim, spisując ostatni dzień w dzienniku.
- Obraliśmy dobry kierunek marszu i jutro dotrzemy na miejsce - poinformował wszystkich Dustin.
- Słucham? - profesor Vanderbelt został wyrwany z zamyślenia przez dźwięk głosu ich obecnego… przewodnika? Miał mapę, więc najwyraźniej teraz był przewodnikiem. Poza tym chyba nadawał się do tej roli najlepiej.
- Oczywiście, nikt nie wątpi w pańskie zdolności, panie Runerrock - zapewnił z szerokim uśmiechem. - Byłem trochę nieobecny, bo to miejsce… jestem w stanie przywołać w pamięci podobne elementy otoczenia, ale wszystko tutaj zaserwowało mi bardzo intensywne doświadczenie. Powiedzieć, że czuję się nieswojo to jak stwierdzić, że Atylla lekko przesadził ze swoją kampanią. Niby prawda, ale skala niedopowiedzenia jest wręcz karygodna - stwierdził i odkaszlnął.
- Cóż… któreś z towarzystwa zna się choć trochę na gotowaniu? Bycie w dziczy to nie powód, by nie móc zjeść ze smakiem - stwierdził.
- Gotowanie to nie problem, na tej wysokości - odparł krótko Dustin, nie odrywając swojej uwagi od mapy. - Mamy zapasy, a nawet sól i pieprz - dodał z uśmiechem.
Profesor wskazał zachęcajacym gestem na tobołki z zaopatrzeniem.
Proszę czynić swoją magię, panie Runerrock - powiedział.
 

Ostatnio edytowane przez CogMan : 01-10-2021 o 15:05.
CogMan jest offline