Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2021, 18:30   #109
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Hej! To ten nieudacznik Mondeo! Musi nieźle obciągać że mu dali tyle Lostechu!

Głos Juliana rozniósł się po ogólnych kanałach.

- Wyzwiska? Naprawdę? - zapytał na osobnym kanale Hermit.

Jednak zaczepka Manula zadziałała. Mech dowódcy piratów puścił w eter ryk wściekłości.

- Harr harr! Cała okolica teraz wie że Mendełło ma zatwardzenie!

Kolejny ryk i Lostechowy mech ruszył w jego kierunku waląc z czego popadnie. Warhammer runął swoim statecznym biegiem za jeden ze stojących jeszcze połowicznie hangarów.

- O a teraz że już poszło!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=tt9c0Pq1PHA[/media]

Lasery i rakiety waliły w pozostałości budynku aż miło. Warhammer ramię z uszkodzonym PPCem trzymał blisko siebie, jak bokser gardę. Druga lufa krążyła lekko niczym miecz szermierza, kiedy pochylony mech przemieszczał się za osłoną. Ruina zyskiwała kolejne dziury i wybicia, lecz w końcu Manul wypadł zza niej i oddał pojedynczy strzał prosto w Mondeno. Strumień cząsteczkowy przywalił prosto w tamtego, ale ciężko było nawet określić czy zrobiło mu to jakąkolwiek szkodę. Po chwili poleciała jeszcze salwa z autodział - to Hermit wtrącił się do tego nierównego pojedynku. Jego mech też zaraz znalazł osłonę. Warhammer przykucnął w rowie po wybuchu osłonięty ścianą ognia z pożaru.

- Niech się bydlak zagotuje ze złości. Ten jego arsenał grzeje jak cholera. A musimy go obedrzeć z pancerza i całkowicie rozbić. Nie ma innego wyjścia to endo-stall i ferro-fibrus. - nadał Julian do starego rycerza.

- W porządku. - odpowiedział stary.

Doprowadzić wodza piratów do szewskiej pasji było zadziwiająco prosto. Julian sypał na ogólnym komentarzami podważającymi i męskość pilota MegaMeka jak i porównania do Loxleya. Ufając w potężne chłodzenie i pancerz swojej maszyny Modeno walił pełnym arsenałem prawie non stop starając się odnaleźć między osłonami i ogniem drwiącego z niego Manula, który dwoim się i troił idąc od osłony do osłony i waląc z pojedynczego PPCa wspieranego przez wyrzutnię rakiet. Hermit w swoim nowym Emperorze atakował na przemian z Manulem ze swoich autodziałek. Jego maszyna miała potężny pancerz lecz wolał go nie wystawiać na działanie lostechowej broni. A i Modeno nie był przecież pilotem amatorem. Walił ile wlezie i co i rusz któryś laser lub rakieta sięgała skirmisherów drąc ich już i tak naruszone pancerze.

- Nawet z MegaMekiem to ty z Loxleyem nie miałeś szans! - zawołał w pewnym momencie Jackson.

Najwyraźniej wkurwiony na całego pirat już nie wytrzymał. MegaMek wkroczył w jeden z pożarów za którym schował się Manul i wywalił na oślep w jego stronę alpha strikem. Lasery i rakiety walnęły w Warhammera uszkadzając jedną z nóg, zdzierając pancerz z korpusu i rozbijając potężny naramienny szperacz.

MegaMek zatrzymał się w miejscu.

- Teraz! Wal ile fabryka dała! - krzyknął Julian przez trzeszczące radio i skierował na pirackiego mecha cały pozostały arsenał.

Hermit przyszedł mu w sukurs. Obaj walili najszybciej jak mogli ze swoich arsenałów drąc pancerz studzącej się maszyny. Modeno darł się przez szczekaczki obiecując obu Minutemanom najgorsze możliwe tortury, lecz jakiekolwiek zaklinanie rzeczywistości nie mogło przyspieszyć awaryjnej procedury. Szczególnie że system odprowadzania ciepła musiał walczyć jeszcze z ogniem w którym skąpany był Megamek. Manul z Hermitem rozgrzali swoje mechy do limitu, skracając przy tym dystans by w bydlaka trafiło wszystko co mieli.

Lecz fortel był nad wyraz udany to piętnaście podwójnych heat sinków było czymś czego nie można lekceważyć. Julian ze zgrozą widział jak Megamek znów ożywa. Mógłby przysiąc że przez szyby kokpitu widział drapieżny uśmiech Modeno, który już kierował lufy w kierunku okulawionego Warhammera. Srogi ostrzał nawet na moment nie był w stanie spowolnić jego maszyny.
Pierwsze wystrzału z laserów przemówiły. Megamek wyszedł z pożaru prując strukturę Warhammera. Komputer wyświetlił szereg uszkodzeń. Kolejne heat sinki były niszczone. Zasobnik z rakietami uległ uszkodzeniu (na szczęście już żadnych w nim nie było). Sama wyrzutnia została rozpruta. W kokpicie zrobiło się upiornie gorąco - maszyna nie dawała już rady, ledwie była w stanie chłodzić strzelającego raz za razem PPC, a i po chwili i z niego trzeba było zrezygnować by mech nie przeszedł w stan awaryjnego chłodzenia.

Jackson już kierował ręką ku przyciskowi katapulty gdy z pomocą przyszedł mu Hermit. Rozpędził swojego Emperora i przywalił z szarży miotając Megamekiem, który choć wytrzymały był o dobre piętnaście ton lżejszy. Cały gniew lostechowej machiny został skierowany na Rolanda z Eutin. Lasery i karabiny maszynowe nie miały problemu by pruć prymitywny pancerz giganta, choć jego ilość dawała mu możliwość wytrzymać nawałnicę ognia i pirackie ciosy.
Lecz z każdym strzałem, z każdym uderzeniem kolejne kawały pancerza i struktury Megameka kruszyły się, gniotły i rwały, choć wszystkie wewnętrzne komponenty wciąż były chronione i za nic chciały przestać działać.
W tej szamotaninie w końcu Mondeno zdołał się wyrwać spod gradu ciosów Rolanda i przywalił mu pełną salwą, zdzierając pancerz i uszkadzając jego mecha.

- I CO KURWA? TAKI JESTEŚ SPRYTNY KUTASIARZU!? - wydarł się przez głośniki naczelny pirat.

- ŻEBYŚ WIEDZIAŁ ŻE JESTEM! - odpowiedział mu Julian.

Pogięta lufa uszkodzonego lewego PPCa poszybowała w kierunku korpusu Megameka. Z powodu uszkodzonej nogi Warhammer nie był w stanie władować w cios pełnej mocy jaką dawał mu myomer. Było to lekkie uderzenie, lecz w momencie kiedy metal potarł o metal uszkodzone ramię eksplodowało.

Przez całą drogę do przeciwnika Julian ściągał zabezpieczenia i ograniczniki, które odcinały moc od uszkodzonej broni, a przede wszystkim nie pozwalały strzelić z miotacza cząsteczkowego na bliskim dystansie. Teraz puszczając moc przez uszkodzony system Jackson spowodował eksplozję, która całkowicie unicestwiła ramię mecha, ale także stworzyła wielką wyrwę w korpusie przeciwnika. Oba mechy zatoczyły się pod wpływem uszkodzeń. Warhammer ledwie się trzymał, a skoki elektryczności paraliżowały go.
Roland nie czekał i wyprowadził kolejny cios prosto w miejsce rozerwane eksplozją.
Nawet endo-stal nie była w stanie znieść tylu uszkodzeń i postrzałów. Korpus Megameka, podziurawiony, porozrywany i zmiażdżony w końcu odmówił posłuszeństwa swojemu pilotowi chwiejąc się w niekontrolowany sposób. Hermit kopnięciem odtrącił maszynę bojąc się że tamten zastosuje podobny fortel co on.
I eksplozja rzeczywiście nastąpiła… lecz nie ta której się obawiał. Niewielkie ładunki odrzuciły osłonę kokpitu wystrzeliwując kapsułę z pilotem wysoko w niebo.

Zaś sam Megamek, poobijany, popruty i sypiący się padł w końcu na ziemię i już się z niej nie podniósł.

Komputer Warhammera zdołał ustabilizować przepływ mocy, a Jackson odzyskał kontrolę nad swoją maszyną. Wlekąc uszkodzoną nogę ruszył do najbliższej osłony nie komentując zwycięstwa nad Sonnym Modeno. Roland również nie poświęcił chwili na kontemplację, unosząc lufy autodział i osłaniając odwrót towarzysza.
 
Stalowy jest offline