Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2021, 20:53   #120
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Martwe Bagna pod Płaską Górą, późny ranek 20 shnyk-ranu

Stłoczeni w łódce gołoskórzy zaskoczeni nowym zjawiskiem zamarli ledwie zdążywszy położyć dłonie na orężu. Trudno było wszakże ocenić, czy owa chwilowa petryfikacja woli była wynikiem widoku groźnego i pięknego zarazem gadziego stworzenia, czy może reakcji na nie gnollskiego barbarzyńcy. Bhurrek wyprostowany i prezentujący swe potężne ciało balansował na dziobie łodzi merdając ogonem i wydając radosne szczeknięcia.

Ślepak żałował, że tego nie widzi, choć wyczuł ruch i odczytał zachowanie Gnolla po dźwiękach jakie ten wydawał, Rafael żałował, że nie jest ślepy spodziewając się, że zaraz będzie świadkiem krwawej sceny, z której jego towarzysz mógł wyjść w więcej niż jednym kawałku, Allen uporczywie próbował przypomnieć sobie cokolwiek o podobnych stworzeniach, ale miotał się w pustce, zaś Łan wyjąkał tylko - Unga - i opadł na rufę, tworząc w ten sposób, choć bez zamiaru, równowagę dla stojącego na dziobie Bhurrka.

Stworzenie kilka razy złożyło i rozpostarło skórzany kołnierz wzmacniany rogowymi wyrostkami. Wreszcie napinając go na całą szerokość rozdziawiło jeszcze szerzej paszczę ukazując dłuższe od palców Gnolla zęby aż po dziąsła. Z paszczy wyskoczył długi jęzor, a zanim syczenie - Oosssa

Niespodziewanie złożyło ozdobę łba i dało błyskawicznego nura tuż obok łodzi, znów wprawiając ją w niebezpieczne chybotanie. Tym razem nad powierzchnię wynurzył się sam ogon z błękitno-zielonym wzorem na łusce, ułożonym jak ceramika w łaźniach bogaczy we wzory, zakończony rogowym chwostem w kształcie grotu włóczni.

Łuskowaty ogon poruszał się przed nosem Gnolla na podobieństwo odwróconego spławika, by w końcu uderzyć o taflę mocniej i jeszcze bardziej umoczyć barbarzyńcę. Wtedy zniknął, po chwili zaś za plecami Gnolla wytrysnęła fontanna i z wody znów wynurzył się łeb, aż po dwie skarlałe kończyny. Zwierzę zdawało się mrugnąć podwójnie, różnymi parami powiek, a kiedy Bhurrek zwrócił się do niej pyskiem dostał plaśnięcie w plecy.

Sotto opanował się na tyle, że pochwycił łuk, Łan ujął znów w dłoń krótki harpun, którym uśmiercił szczura na ofiarę martwego legionu. Pozostali mężczyźni chwycili się za amulety skryte pod szatami. Stwór dwa razy jeszcze nurkował, uderzał o dno łodzi i wystawiał tylko łeb, kiedy do uszu podróżnych dobiegł od strony wodospady kobiecy głos.

- Osa dość! Możecie podpłynąć, tylko opuść łuk panie.

Osa kolejny raz zamrugała do Bhurrka i odpłynęła w kierunku pomostu u stóp wodospadu. Allen i Sotto ponaglili rybaka, by uczynił co sugerowała wiedźma, ale ten czekał na znak od Ślepaka, dopiero po chwili, kiedy Milcarr wyczuł ciężar decyzji w stagnacji, machnął ręką i Łan kilkoma pchnięciami podprowadził łódź do przystani.

Otuliła ich delikatna mgiełka wilgoci. Można by się spodziewać, że będzie nieprzyjemna i zimna, ale na przekór zdawała się być odświerzająca i ciepła.

Dopiero teraz mogli spostrzec, że dziwne domostwo jest jednym drzewnym organizmem. Pomost był wierzchnią warstwą korzeni, których część kryła się pod wodą, część zaś znikała w skalnych szczelinach. Roślina pięła się przyklejona do zbocza góry z wodospadem, tworząc po drodze trzy większe struktury, bulwiaste twory, zwieńczone zieloną koroną młodych gałęzi z liśćmi, pień między nimi uformowany był tak, że mógł uchodzić za schody. najwyższy poziom miał dodatkowo tarasowy odrost. Nie mógł tego dostrzec Milcarr, zdany tylko na opis wiernego rybaka. Czuł za to bardziej niż reszta kalejdoskop zapachów. Jakże innych niż ciężki bukiet ogrodów Victora. Poczuł się orzeźwiony i ośmielony, wypoczęty i odprężony, jak w domu. Plusk zdawał się kojącą muzyką, symfonią w porównaniu do dokonań Eszara. Kroki, delikatny szmer sukni, Półork niecierpliwie czekał głosu, jak mniemał gospodyni.

Uczucie pobudzenia bliskie euforii udzieliło się szybko wszystkim członkom wyprawy. Koroną było to czego nie widział Ślepak . Na końcu pomostu stała półorcza kobieta w prostej lnianej sukni koloru gnijącego jabłka. Szeroką egzotyczną czekoladową twarz otulała aureola loków koloru miedzi.

Ślepak żałował, że nie widzi
Rafael, że nie jest ślepy
Kochał ją
Allen w ekstazie
Piękna i magia
Łan znów miał pewną rękę
Bo Ślepak oświecił,
Bhurrek za Osą
Co w górę wodospadu
Pnie się wbrew zwrotowi wody


- Wężowidło wodne - zdołał wybełkotać Rafael, kiedy stworzenie wspięło się po niemal pionowej ścianie w górę wodospadu. Kiedy się od niej oderwało wbrew zmysłom nauce popłynęło w powietrzu, przez mokrą mgłę w kierunku kobiety i zwinęło w spory kłębek za jej stopami, tylko ogon uderzał o wodę - Ale jakieś dziwne - dokończył zbaraniały Półelf

Wreszcie śmiech jak żywe srebro. Milcarr doczekał chwili.

- Goście. - odezwała się w języku Tagar i trudno było orzec czy to było pytanie, czy stwierdzenie - Jak już jesteście to zapraszam. Choć uprzedzam, że mam robotę, więc jak wam żarty w głowie to sami się bawcie. Chodźcie, co tak stoicie - znów ta dwuznaczność - Za mną do korzenni, nie bójcie się Osy. - odwróciła się i skierowała do najniższej drzewnej bulwy.
- Osa do wody i nie podsłuchuj! - rozkazała. Wężowidło raz jeszcze zaprezentowało swój wyjątkowy wzór na łusce, który Allenowi przywodził na myśl elfie pismo, syknęło na gospodynię, która na to popukała się w czoło. Gad zamrugał tylko do przechodzących koło niego przybyszy, a właściwie szczególnie do Gnolla i dał nura w płyciznę.

W terminie odpisał tylko Bhurrek, wiec w opisie fabularnym wziąłem pod uwagę jego reakcję.

Uznałem, że reszta jest zaskoczona. Skończyło się dość pokojowo, a może nawet bardziej. Keth, może rzucisz k100 na reakcje do Osy. Piękny nam się romans szykuje. Chyba, że wolisz fabularnie wszystko opisać to też nie pogardzę.

Dotarliście do czarownicy, ta zaprasza do domu. Zakładam, że po to tam przybyliście, żeby z nią pogadać, więc pewnie wejdziecie, choć możecie mnie zaskoczyć. Reszta jak w fabularce. Miło, błogo. Allen zauważył kilka znanych ziół dających owoce mimo późnej pory, oraz kilka które otarły mu się o szpiczaste uszy, ale nie jest ich pewny. Panna ma prawdziwy ogród, lepszy od tego Victora.



Czujecie swobodne, wypełniające przestrzeń okruchy potencjału magicznego. Nie macie jeszcze wiedzy jak takie miejsca funkcjonują, ale wiecie, że szczególne przypadki niepokoju żywiołu, wzmożonych uczuć, nagromadzenia specyficznych minerałów, mogą powodować auto kreację energii magicznej. Orki nazywają to Power fenomen. Jeżeli zjawisko jest silne to często wykorzystują takie miejsca na swoje siedziby gildie.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 04-10-2021 o 09:33.
Nanatar jest offline