Edward klęczał przd domem, z twarzą ukrytą w dłoniach. Wyglądało to jakby plakał. Jednak wszedł on tylko w pewnego rodzaju trans. Magia przysięgi i domu ścierały się teraz w jego umyśle, a przed oczyma przelatywały mu obrazy. Widział swoje dzieciństwo, młodość, ludzi którym pomagał, mapy, plany, sale wypełnione skarbami, drogę do Menalass, własną śmierć... -Droga do Menalass?- Zapytał Edward samego siebie.- Przecierz nigdy tam nie byłem. Jak to możliwe że to widzę?- Nagle przed oczyma przeleciał mu kolejny obraz.
Stał na drodze. Obok z ziemi podnosił się ztaruszek w płaszczu do ziemi. -Dziękuję ci. Nawet jeżeli to tak mało znaczy. Chciałbym ci w nagrodę podarować tę broń. Uważaj. To potężny oręż, nawet jeżeli nie wygląda na taki.- Starzec wręczył Edwardowi podłużny pakunek, owinięty w skórę.- Pozwól że ruszę dalej swoją drogą. Chyba że chcesz zabrać się ze mną. Idę do portu w Menalass. W tamta stronę...-
Edward zerwał się na nogi. -WIEM!!!- Krzyknął. Wbiegł spowrotem do domu, a potem po schodach na górę. Tutaj czuł się trochę lepiej. W zapadłym dachu ziała czernią spora dziura, przez którą widać było niebo pełne gwiazd. Edward skoczył i usiadł na dachu zamykając oczy. Po czwili otworzył je i spojrzał w cztery strony świata. -Idźmy na południe!- Szepnął
__________________ ZA KAŻDYM RAZEM KIEDY PISZESZ GŁUPIE POSTY BÓG ZABIJA KOTKA!
Ostatnio edytowane przez Kościej : 09-10-2007 o 16:36.
|