Adriell
Widząc, jak klęcząca postać znika w momencie dotknięcia błyskawicą, zdziwił się nieco, osiągając tylko połowiczne zadowolenie.
Z plecaka leżącego pod fotelem dobiegł go dźwięk telefonu kontaktowego, nie miał jednak czasu by go teraz odebrać. - Pobudka Adamie, diabełki właśnie pokazały różki, zerknij szybko i dyskretnie przez okno, czy któregoś nie widzisz. Drzewa po Twojej lewej, na drugiej stronie ulicy. Może być niewidzialny, bo ja nikogo nie widzę. – powiedział do Szarika nie odrywając wzroku od drzew po lewej stronie drogi, skąd doszły go drgania Symfonii i odjął nogę z gazu szykując się do skrętu w najbliższą uliczkę.
- Przyjemność należy dozować w małych dawkach, wtedy smakuje najlepiej. – przyszło mu na myśl, bodajże usłyszał to kiedyś w jakiejś głupiej reklamie herbaty, ale było w tym coś uniwersalnego.
Zwolnił przed skrętem w lewo, włączył migacz i puszczając kierownicę jedną ręką wsunął laptopa do otwartego plecaka.
Przed samym skrętem znów omiótł dyskretnie oczami drzewa i resztę ulicy, w poszukiwaniu Pana serwującego znikające kotlety lub Pana zgrilowanego, pechowego telefonisty.
Upewniwszy się, że droga jest wolna rozpoczął manewr.
Ostatnio edytowane przez Lorn : 01-09-2007 o 21:40.
|