Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2021, 18:39   #45
Bardiel
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Wszystkie wtorki z ojcem wyglądały podobnie. Najpierw stary wyzywał Bryana od darmozjadów, potem narzekał że partoli robotę. A czasem trafiło się, że Frank był zadowolony z poczynań syna. Chłopak zawsze czuł się wtedy podbudowany, choć skrywał to uczucie - nawet przed sobą samym. Łatwiej było mu widzieć w ojcu pijanego frajera, którego lepiej unikać. Niechcąco jednak stary Chase nauczył syna paru spraw dotyczących mechaniki samochodowej. Bryan odkręcał kolejne śruby w karawanie Spinelliego, pocieszając się że przynajmniej będzie miał fach w ręku, gdy jego kariera sportowa już legnie w gruzach…

Spoglądał na opony trupowozu, zastanawiając się o co chodzi. Jakby miał dobrze pomyśleć kto mógłby chcieć ćpunkowi przebić opony, to powiedziałby że on sam. A jeśli nie Bryan, to kto do ciężkiej kurwy? Todd, Dillon ani Jeremy nie zrobiliby takiego numeru bez wiedzy szkolnego osiłka. A jak już ktoś robił takie numery, to właśnie oni. Chłopak drapał łeb w zastanowieniu, ale nie był w stanie nic wymyślić. A może Spinello wkurwił jakichś zamiejscowych? Trzeba będzie częściej prać gnojków, dla przykładu. Właśnie ucierpiała świeżutka dostawa Dianabolu i Bryan nie mógł tego darować. Tylko kogo bić? Oto jest pytanie!
Zastanawiało go również co stało się z furą Wikvayi. Czyżby Indianka jeździła nieuważnie? A zresztą, nie było co o tym rozmyślać. Była babą, a dla Bryana żadna baba nie powinna siadać za kółko. Nie nadawały się do tego i tyle. Albo silnik im gasł, albo zaparkować nie umiały… Machnął na to ręką.

Kiedy był już po robocie, obrzucił przybysza podejrzliwym spojrzeniem. Przystojny, pewnie kasiasty. Pewnie mu się układało w życiu. Nie lubił takich. Póki co miał szczęście, że nie zadzierał nosa, bo stary mógłby się z nim krótko obejść, a młody jeszcze by dołożył kopa w dupę na rozpęd. Bryan zapamiętał jednak twarz przybysza, nim wszedł do domu.

Miał już chwytać za telefon, żeby wydzwaniać za Bartem, ale poczuł narastający ból w głowie.
- Nosz kurwa… - mruknął pod nosem, masując skronie. Odkąd zaczął brać Dianabol, okazyjnie miewał napady takiego bólu. Czuł jakby ciśnienie miało mu lada moment rozsadzić głowę. Czym prędzej poszedł do łazienki. Zdjął koszulkę i zaczął chlapać się po ryju zimną wodą. Zazwyczaj trochę to pomagało…
Spojrzał w lustro. Wydawało mu się, że mięśnie jakby trochę zwiększyły objętość. Nieznacznie, ale jednak. Tylko te dziwne pryszcze na barkach i plecach drażniły Bryana. Okazyjnie też na ryju. Trener mówił mu jednak, że sport wymaga poświęceń i wszyscy zawodowcy biorą towar. Poczuł, że robi mu się słabo, więc przysiadł na chwilę na kiblu…

Obudziło go walenie do drzwi.
- Bryan kurwa co ty tam robisz - głos Franka wybudził chłopaka momentalnie. - Jak mi zajebałeś “Playboya” i się tam zabawiasz to nogi z dupy powyrywam! Wyłaź!


Zrobiło się już późno. Wykonał jeszcze telefon do domu Spinellego. Matka Barta powiedziała mu, że dealer nocował dziś u babci. Bryan powiedział, że odbierze go jutro stamtąd karawanem i przy okazji da mu wóz.
Musiał czym prędzej pogadać z Bartem. Nie mógł teraz przecież odstawić środków. Nie tuż przed meczem…
 

Ostatnio edytowane przez Bardiel : 04-10-2021 o 18:42.
Bardiel jest offline