Wątek: WFRP 2ed - III
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2021, 23:30   #49
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Helga. To imię pasowało do grubej piegowatej czterdziestolatki której posklejane kołtuny ciemnych jak noc włosów niedbale przykrywały ramiona. Niecały rok temu była zwykłą praczką która nawykła do ciężkiej pracy i jeszcze cięższego „odpoczynku” w domu. Jeżeli odpoczynkiem można było nazwać opiekę nad czwórką rozwrzeszczanych bachorów i wiecznie pijanym brutalnym mężem.

Sami synowie pięcioletni Lukas, sześcioletni Otto , siedmioletni Hans i najstarszy ośmioletni Maciej. Trzeba było przyznać że dość późno wyszła za mąż – jej tęga postura i nietęgi charakter odstraszały większość kandydatów a i posag praczki nie przysparzał kandydatów. Silne ramiona bardziej gniotły niż głaskały, przynajmniej do czasu aż napatoczył się Maciej. Po nim najstarszy syn miał imię i do czasu jego narodzin jeszcze wszystko było względnie dobrze. Do czasu. Później już były tylko kłutnie , bicie i alkohol pochłaniany przez Macieja ( męża ) jak sucha gąbka wodę.

Jeżeli Helga miała sporawą posturę to Maciej miał jeszcze większą. Typowy silny drwal który rąbał raz drzewo raz żonę. Do czasu Rewolucji…

Ostrze siekiery sterczało z łba męża gdy towarzysze przyszli do domu Helgi. To był początek rewolucji, ogień jeszcze płoną świeżym blaskiem, ludziska jeszcze ganiali po mieście z żądza mordu. A Helga jak to kobieta doprowadzona do granic wytrzymałości wykorzystała okazję która jej się napatoczyła. W mieście panowało bezprawie i dobrze wiedziała że nikt szybko – a może wcale, nie wymierzy jej sprawiedliwości za mord na mężu. Zwłaszcza gdy jak twierdziła i to pod przysięga na rewolucje, mąż był zagorzałym antyrewolucjonistą. Imperialnym sługusem szlachty i starego porządku. Sam mąż zaprzeczyć już nie mógł i wszystko skończyłoby się jak w bajce gdyby nie bieda i nędza która ciągnęła za rewolucją niczym stado much za świeżym gównem.

Trzy miesiące później Otto zachorował. Nie było lekarstw, nie było medyków, a jeśli byli to wysoko w prokuratorskich progach niedostępni dla zwykłych szaraczków. Zresztą nawet gdyby byli dostępni to i tak brakowałoby im leków , całe zapasy jakie zostały już dawno były zarekwirowane i trzymane do wyleczenia najwyższych dygnitarzy nowego porządku. Nowego ładu.

Pozostała dziatwa tez miała się coraz gorzej braki w wyżywieniu zrobiły swoje. W ciągu zimy straciła cała czwórkę. Jednego po drugim.

Teraz szła z pochodem podobnych sobie kobiet, starców, dzieciaków. Ci najsłabsi i chyba najbardziej zdeterminowani. Gdyby nie determinacja już dawno gryźliby piach, jako najsłabsi odpadli by najszybciej, jak wielu im podobnych. To co ich odróżniało to właśnie determinacja i zaciętość z piekła rodem. Gdy nieznany jej niziołek gramolił się po jej plecach na barki, kobietę przeszył matczyny dreszcz tak dawno już nie odczuwalny. Tupik nawet przypominał jej nieco najstarszego syna Macieja, ten też miał takie kędzierzawe włosy. W kobiecie wzmógł się niespodziewanie macierzyński instynkt jak gdyby nie mogła sobie raz jeszcze pozwolić na utratę kolejnego dziecka. Nie znów…


K100 dla Helgi 10, 14, 11, 05, 100

 
Eliasz jest offline