Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2021, 20:43   #113
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
- Wycofajcie się do tamtego przewężenia! - polecił Endymion swoim - Spróbuję to zatrzymać! - po czym wybiegł naprzeciw szarżującym orkom i odkorkował butlę.
- Harlok! Kulkej ayh noav katu avo figaav! - krzyknął w gardłowym orczym języku.

Gabriel nie miał zamiaru spierać się z paladynem i, nie czekając na to, aż wrogowie znajdą się bliżej, wycofał się do miejsca, o którym wspomniał Endymion.

Kargar wycofał się podobnie jak Gabriel, nie mając zamiaru walczyć z orkami w ciemnościach gdzie niewiele widział.

Słowa Endymiona utonęły w bojowych wrzaskach nadbiegających Orków, wśród ich chrzęstu pancerzy, łomotu kroków, dudnienia nadchodzącego żywiołaka… zieloni byli już blisko, gdy dym z butelki w końcu wypełnił spory obszar.

Endymion przesunął się odrobinę w bok… jeśli orkowie nie planowali się zatrzymać to chciał przechwycić trzech z nich nim wybiegną po drugiej stronie.

Orki w dymie zatrzymały się, po czym zaczęły się poruszać po omacku. Rozległy się warknięcia niezadowolenia, i inne takie… a Endymion stał o krok od paru z nich, czekając na ich dalszy bieg, który jednak nie nastąpił. Wtedy też… ten cholerny żywiołak, który nie był Bharrigiem, ruszył nagle z kopyta tratując sporo osób, w tym i Endymiona.

- Co tam się dzieje, na demony? - rzucił (retoryczne) pytanie Gabriel. Nie czekając na odpowiedź skorzystał z różdżki by podleczyć Kargara, a chwilę później i tygrysa..

- Chyba ta cała “dyplomacja” Endymiona może się dla niego źle skończyć - mruknął Kargar, kończąc wypijać miksturę byczej siły.

Paladyn nie przejął się rozwojem wydarzeń. Wstał z ziemi i odsunął się w tył, w stronę towarzyszy, po drodze krzycząc dalej w orczym.
- Ostatnia szansa! Nie mamy nic do waszego plemienia! Wycofajcie się i przyślijcie negocjatora, albo posiekam was tu jak kaczki!
- Wypierdalać z naszej jaskini!! - Ryknął jeden z Orków poza dymem.
- Chcemy przejść, NIE walczyć z wami i pewnie za kilka godzin wrócić tą samą drogą i więcej was nie spotkać! Nikt nie musi ginąć, my się tylko broniliśmy!

Zapadła cisza. Ledwie na dwie sekundy.

- Zabić ich wszystkich!! - Rozległ się nagle dziki (chyba) samiczy skrzek w orczym narzeczu.

A pieprzony dym został zdmuchnięty potężnym uderzeniem wietrzyska, wprost wypchnięty z jaskiń na zewnątrz, i cała ta chmura czerni przez moment przemknęła po pozostałych towarzyszach, oddalonych o kilka metrów od Endymiona. Tygrys prychnął.

Orki przy Paladynie widziały już normalnie. I szczerząc kły, spojrzały na niego, ściskając swoje topory. Podobnie obcy żywiołak, powoli zwrócił głowę ku Endymionowi.

Jedno uderzenie serca do rozpoczęcia walki.

- Kurwa mam dosyć!! - Krzyknęła nagle Amara - Chcesz masakry?! Proszę bardzo! - Mniszka wybiegła do przodu… kierując chyba słowa do… Endymiona?
- Deidre, za mną! Lejemy!! - Dodała, przyjmując postawę obronną. A Zaklinaczka pobiegła za nią, chowając się za jej plecami, a po chwili… przypieprzyła “Błyskawicą” obcemu żywiołakowi, od którego odpało kilka sporych kamieni.

Gabriel rzucił najmocniejsze znane sobie zaklęcie, którego centrum znalazło się dwa metry za plecami żywiołaka. Pionowa kolumna płonącego ognia przysmażyła stwora… a ten się po prostu rozsypał.

-Dobra, koniec z dyplomacja, orki rozumieją chyba tylko język wpierdolu - warknął Kargar, szykując się do szarży na żywiołaka.
- Święte słowa - powiedział Gabriel, który nie tak znowu dawno temu próbował się dogadać z przedstawicielką tej rasy... i też skończyło się to bijatyką.
Paladyn warknął godząc się ze światem, że skończy się to masakrą. Zatkał butlę i cofnął się jeszcze kilka metrów, ustawiając się tuż przed drużyną aby ściągnąć na siebie szarżę i strzały.
Deidre strzeliła w jednego z Orków serią "Magicznych pocisków" dosyć poważnie go raniąc.

Zielonoskórzy nadbiegali z toporami w łapach… podobnie jak druga grupka, która zamieniła łuki również na broń wręcz.

W końcu, z głębi jaskiń powrócił również Bharrig, dając sobie spokój z bezowocnym zwiadem...

Krasnolud-żywiołak wynurzył połowę swojej kamiennej czaszki za wnęką w południowej części jaskini, niechętny, aby włączyć się do walki od razu. Jeśli chodziło o wytłumaczenie, dlaczego zrezygnował ze zwiadu, zamierzał to wyłuszczyć swoim kompanom później. Przesunął się nieco na lewo za łuk skalny i omiótł spojrzeniem głębszą część jaskini, żeby zobaczyć, kto zbliża się do nich. Co do orków, Bharrig nie miał wątpliwości, że drużyna powinna zmasakrować ten oddział bez jego pomocy, a jeśli miało się okazać inaczej, zamierzał wesprzeć ją zaklęciami.

Tymczasem Geri krążył wokół Endymiona, czekając na reakcję wojownika. Wyglądało na to, że wielki kot miał ochotę włączyć się do walki, jeśli będzie mógł liczyć na flankę za Kargarem lub Endymionem.

Paladyn wystąpił w przód naprzeciw szarży zielonoskórych i ciął jednego z orków, raniąc go dosyć mocno. Przeciwnik jednak nie padał.

Gabriel zrobił trzy kroki do przodu, by znaleźć się bliżej kompanów, a potem po raz kolejny rzucił na wszystkich zaklęcie, które miało wspomóc ich w walce.

Kargar skoczył do pierwszego Orka z brzegu, po czym niemal ramię w ramię z Endymionem, rozpoczął walkę z przeciwnikami. A rozpoczął ją niesamowicie, od ścięcia orczego łba pierwszego wroga na swej drodze.

Do walki wkroczył również Geri, który rzucił się na jednego z zielonoskórych, najpierw go raniąc pazurami, a potem nimi rozwalając jego twarz (i resztę czaszki) na kawałki.

Deidre przesunęła się nieco w bok, po czym strzeliła do wroga z "Błyskawicy". Wybrała tego wcześniej zranionego przez Endymiona, i błyskawica przebiła ciało nieszczęśnika na wylot, zabijając, po czym pomknęła dalej, i trafiła kolejnego, raniąc!

W tym czasie Amara pobiegła całkiem na prawą flankę, gdzie sprzedała kopa rannemu Orkowi… drań jednak nie padł.

Aż trzy Orki zaatakowały Amarę, ale Mniszka zręcznie uniknęła ich ciosów, i nie miała nawet draśnięcia.

Dwóch zielonoskórych skoczyło ku Paladynowi, ten jednak zbił ich oręż… kolejnych dwóch ku Kargarowi. Wojownik oberwał raz. Ostatnich dwóch z kolei zaatakowało tygrysa, ich ciosy były jednak niecelne…
 
Lord Melkor jest offline