Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2021, 22:39   #173
Dydelfina
 
Dydelfina's Avatar
 
Reputacja: 1 Dydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputacjęDydelfina ma wspaniałą reputację
Odpowiedzią banitki w kapeluszu był śmiech, tak po prostu. Przymrużyła oczy, a głowa się jej odchyliła do tyłu parę stopni. Nie było w tym szyderstwa, ani złości. Prędzej duża dawka szczerego rozbawienia.
- Jestem kimś kto was sobie trochę obejrzał zanim wyszedł. Gdybyście stanowili zagrożenie... Dios sabe? Kiepsko się pilnujecie - odpowiedziała słowami, nie przestając się uśmiechać. Pomachała pustymi rękami za to na jej ramieniu szary zwierzak nastroszył się i syczał wybałuszając czarne oczy.

- No już chica, odłóż te wykałaczki. Nie chcesz ze mną walczyć, ale nie musisz się mnie bać. Ani to moi amigo, ani nie mi negocio czyje zwłoki chcecie szabrować. Trup to trup - Mając tę samą minę wskazała spalony wrak, po czym jej ręce wróciły do naturalnej pozycji.Po drodze prawym palcem wskazującym trąciła rondo kapelusza, pokazując zadbane jak na współczesne warunki zęby.

- Moira Bender prosto z zachodniego Texasu, do usług i pytam się raz jeszcze. Spokojnie i przyjaźnie. Gdzie, por tu puta madre, jest to cholerne Miami i gdzie my jesteśmy w tej chwili? - zaczęła patrzeć na pozostałe obce twarze - Malaryczne czy nie malaryczne, to tylko bagna. Żaden Ściek, żadne Zielone Piekło. Nic tu nie mutuje w oczach, ale widzimy z Carlem , że macie kłopoty i trzęsiecie gaciami, ale tranquilamente. Jesteśmy przejazdem. Kumple nam zezgonował a robił za przewodnika, od tygodnia nie widzieliśmy innych ludzi. - uniosła twarz ku słońcu - Está bien, no dobrze. Od półtora... może dwóch. A wy?
 
Dydelfina jest offline