Daniłłowicz już jakiś czas trwał przy Wilsonie i Fitzpatricku- w końcu po ostatniej brawurowej obronie ich statku załoga darzyła tego Polaka niemałym szacunkiem. Tym razem jednak nie miał ochoty na politykę, nie miał zamiaru także sprzeciwiać się z Casparem- jego decyzja wydawała mu się w pełni słuszna. W końcu przeszłość przeszłością, ale od historii i pamięci o zmarłych ważniejsza jest ich misja. - Rozkapryszona gówniara. Nic tylko do morza przy brzegu i niech sama sobie radzi.- skomentował reakcje le Blanc, uśmiechając się krzywo. Przez chwilę jeszcze stał na pokładzie, po czym samemu ruszył w kierunku drzwi do swej kajuty, na odchodnym rzucając jedynie krótkie "Do zobaczenia na lądzie."
Ląd oznaczał kolejny rozdział ich misji, ten najważniejszy- a im bliżej jej zakończenia, tym bliżej do marzeń Samuela. Marzeń, które jeszcze nigdy nie zdawały się być tak realne...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie.
Ostatnio edytowane przez Kutak : 02-09-2007 o 01:10.
|