MacMillan dodał dwa do dwóch, ci "starzy" bali się tych "nowych", i nie bali się jednego policjanta. Wnioski były proste: Ci "nowi" to był miejscowy gang mający już renomę, a ci od naprawianego wozu byli tym ,co silni są tylko w grupie i jak im nikt nie grozi: Silni wobec słabych, słabi wobec silnych.
Ryan miał nadzieję, że wytrzyma spojrzenie tych... pysków.
"Jezu, ciekawe ile za to i czym u kogo płacili." Kościec sobie nadbudowali czy tylko wstrzyknęli malezyjski poliuretan? Gang gości co się upodobnili do niezbyt ładnych piesków. Już Johny Fitzgeraldzi lepiej wyglądali.
Atakowała go fala wątpliwej muzyki, ale wytrzymał. Niech detektywi na górze się pospieszą, na pewno muszą słyszeć tą eksplozję dźwięku. Spojrzał jeszcze w bok zapamiętując rejestrację wozu.
Mierzyli się wzrokiem. Kadet Ryan MacMillan nigdy nie twierdził, że to była miła sytuacja.