No to się posrało - pomyślał Lupus a potem wydarł się:
- Ruszać dupy, psie kutasy. Chronić pryncypałów. Zabierzcie ich z ulicy, tu mogą być zamachowcy.
A do kompanów dodał, także gromkim głosem:
- A wy, zabezpieczyć teren, i wziąć którego żywcem, to wyśpiewa zleceniodawców. - Święte słowa - poparł go jakiś grubas w szlafroku -
Ruchy, raz, raz. Maurycy, bież się do roboty.
Maurycy, zgrzytając zębami oderwał zad od ławy i ruszył do pryncypała.
Lupus tymczasem trącił najbliższego kompana i spojrzeniem pokazał uliczkę. Uliczkę, gdzie stał wóz Lupusa z siedzącym na koźle chłopakiem. Trza było tylko tam się dostać...
Ostatnio edytowane przez Mike : 07-10-2021 o 21:27.
Powód: kostki