Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2021, 22:22   #11
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stanisław Nowicki (22 lata, urodzony w Piastii, szpieg, w swojej profesji balansujący pomiędzy Znachorem a Alchemikiem) siedział w budce telefonicznej w Central City. Westchnął. Jego młodszy brat -Stefan nalegał, żeby dzwonił do niego z budki, zabronił mu nawet używać dwa razy z rzędu tej samej. Potem zwykle musiał czekać, aż młodszy przeniesie się z warsztatu do budki, żeby oddzwonić. Dzieciak robił się jeszcze bardziej wyczulony na niebezpieczeństwo, groźba podsłuchu była zaledwie kolejnym punktem na liście. Pocztę też wysyłał mu tylko poprzez Samuela, albo Chciwców. Innym środkom nie ufał. Starszy Nowicki bardziej się na to zgadzał ze względu na to, że skoro ostatnio pomieszkiwał kątem u Mustangów, to wolał nie utrudniać im korzystania z ich własnego telefonu. Weź potem wytłumacz czemu jakiś Piastiak wisiał na telefonie… No i chciał mieć w trakcie trochę prywatności . Nie chodziło tylko o samą możliwość podsłuchu, raczej o to, że i bez tego młodszy zrobił się zaskakująco kruchym materiałem do obchodzenia. Dobry Boże! Stasiek, znał go 15 lat i bardziej wyszczekanego, gruboskórnego gówniarza niż Stefan Nowicki nie znał. Po tym jak nadszedł wiek dojrzewania (czy bóg wie co… ) smark zrobił się jeszcze wiecznie gotujący się ze złości na (niesprawiedliwy) świat, a zwłaszcza na Stanisława. Wiecznie mu coś wytykał, wyrzucał jaki jest nieodpowiedzialny, a i tak polazł za Stachem do Amestris i jeszcze dał się wciągnąć w sprawę Kościeja. I wiecznie próbował bić się z kimś dużo silniejszym. Tak, miał do młodszego słabość, a ich relacja należała do pokopanych. Bycie przyrodnimi braćmi samo w sobie było dobrą pożywką na konflikty.
Kiedy wyszło, że pakt jaki starszy Nowicki zawarł z pewnym Midgardzkim nieśmiertelnym przez co potem stracił rękę (przeoczenie w umowie można by rzec), to spodziewał się, że młodszy wydrze się, czy zdzieli go czymś ciężkim- najlepiej po głowie. Nie, że Stefan będzie płakał nad nim… Przecież ten dzieciak nigdy nie płacze!
- Czemu zawsze wszystko ukrywasz?! Żebym się nie martwił?! Myślałeś, że się nie domyślę?! Przecież wiedziałem, że łaziłeś tłuc się w nielegalnych walkach jak brakowało do czynszu! Nigdy nie wiedziałem czy wrócisz i liczyłeś, że nie będę się martwił!? Czemu na mnie nie polegasz?! I tak będę się martwił, więc czemu nie dajesz mi nic zrobić?! Miałem gdzieś, że masz inną matkę! Ale ty zawsze wszystko zatajasz jakbym był za głupi! W ogóle mi ufasz?! Kiedykolwiek?! KURWA…Ostatnie co ci powiedziałem byłoby, że cię nienawidzę...
Już sam fakt, że Stefan prawie przy tej wypowiedzi nie klął dawało znać jak bardzo się przejął. Stasiek od rodziny dowiedział się, że młodszy kiedy leżał nieprzytomny po amputacji snuł się jak zbity pies. I jak pies nie odstępował na krok zanim w końcu nie wybuchł z żalami. Starszy Nowicki nie miał żalu. Naprawdę, Stanisław nieraz się łapał na tym jak mało go obeszło, że stracił rękę. Mała cena kiedy myślał, że nie wyjdzie z tego żywy. Ba, dostał rentę, protezę i rehabilitację. No i przyznawał, że przez w trakcie akcji “RADZIWIŁŁ” przed amputacją nie zachowywał się najlepiej.

Dlatego Stanisław naprawdę się przykładał do rehabilitacji. Podobno zrobił naprawdę duże postępy przez te parę miesięcy, ale pełna sprawność była wciąż przed nim. Dlatego w trakcie rozmów telefonicznych zaciskał i odginał palce metalowej ręki na piłce. Działało to nawet uspokajająco. Przydatne kiedy za każdym razie jak dzwonił do młodszego brata, to miał przed oczami jak żegnał go na stacji kiedy wysłali go do Rush Valley na nauki u Winry Rockbell- dzieciak wyglądał jak pies, którego porzucono. Zawsze marzył, żeby uczyć się o protezach, a wtedy zapierał się, że nie zostawi Staśka w takiej chwili. Rodzina praktycznie musiała go wepchnąć do przedziału. Szczególnie uparł się Stryj Jakub - “Przecież i tak w Amestris to regularna operacja. Czego się bać? Stasiek ma takie szczęście, że nawet jak mu utną ramię to znajdzie zaraz sponsorów i specjalistów. Niby czemu ma obciążać Stefana? Dzieciak się wystarczająco narobił przy Radziwille?”
Zaś StasiekI za każdym razem silił się, żeby brzmieć jak najradośniej. Nie chciał martwić dzieciak, ba powinien wierzyć, że rehabilitacja idzie jak najlepiej. Mimowolnie szczerzył zęby jak głupi kiedy usłyszał w słuchawce:
- Halo, z kim mówię?
-Z blondwłosym, wysokim Piastiakiem do schrupania.
-Stasiek?
-A kto ma być? Co tam w szkole?
-W porządku.
-Jakieś szczegóły…. Trudno jest? Zakolegowałeś się z kimś?
-No ludzie są w porządku. NAuczyciele jeśli nie są pasjonatami, to przynajmniej się znają na rzeczy jako rzemieślnicy. Chociaż nie myślałem, że będą mi doradzać przy składaniu ENDEAVOUR’a.
-No przecież po to tam są, co nie? Endeavour?
-Uznałem, że wyszedł mi trochę za topornie na Grubera.
-Eee… Tak… Skoro tak mówisz
- mógłby przysiąść, że samodzielnie projektowana przez młodocianego mechanika automail miała nosić nazwę WINTER SOLDIER- miała być modelem zimowym., która przetrwa zimę w DRACHMA. W sumie projekt był w tak wczesnej fazie, że czemu nie zmieniać nazwy? Nie jemu zresztą oceniać wyrób automaila.
-No i część części co do niej użyłem znalazłem na złomowisku.
-Na złomowisku?
-Po tym jak pan Gabriell z Paniyą mnie zaprowadzili po smar do sklepu to miejscowi sprzedawcy i klienci zaczęli się bić o to, który smar najlepszy. Myślałem, że na złomowisku tego uniknę…
-Brzmi jakbyś nie uniknął.
-Ty wiesz jakie tam są gangi hien? I jeszcze walczą z hurtowniami. Z jednym młodocianym gangiem dogadałem za tygodniowy zapas dżemu.
-Tygodniowy?
-Też obstawiam, że go zjedli w dwa dni. Wolałem im nie sprzedawać granatów.
-Ale chyba z nie popadłeś w konflikt z gangiem?
-Nie, jakoś się dogadaliśmy.
-Mał… Młody jestem z ciebie dumny! To duży postęp!.-[/i] liczył, że nie słychać jak wysila się na śmiech. Stefan zawsze łatwo popadał z kimś w konflikt, bo urazy pamiętał długo. Nie musiało to być osobiste nadepnięcie na odcisk. Mały uwielbiał utrudniac życie “burżujskim bucom” (Stanisław obstawiał, że generał Mustang i Edward Elric załapali się nawet do kilku czarnych list). - Ale może dałbyś szansę poznać się bliżej… Jesteś z tych co zyskują na bliższym poznaniu.
-Gangowi?
-Ludziom z klasy! Czemu się nie zaprzyjaźnisz dla odmiany z kimś nor… w swoim wieku!
- ugryzł się w język. Młody ubóstwiał dziwaków. - Dokuczają ci?
-Nie, paru się skapło, że mam akcent z Piastii, ale chyba uznali, że jestem nieprzyjacielem tych samych nieprzyjaciół co dla tych z Amestris. Zresztą tutaj jest sporo ofiar jakiegoś konfliktu, l nie tylko Ishvarskie dzieciaki. Chociaż mam ich trochę w klasie. Są w porządku. I sporo takich co sami noszą protezy, więc chcą pomóc podobnym do siebie. I wielu już u kogoś się uczy, bo i sporo jest warsztatów rodzinnych...
-Brzmi miło! Polubiłeś kogoś?
-Paniya jest naprawdę fajna! Męczy mnie, żeby szybciej skonczyć Endeavoura, to będzie mogła częściej jeździć do pana Dominique. I mieć większy szacun na dzielnicy -
znaczy się że ENDEAVOUR to proteza nogi? Grunt, że brzmi w końcu radnośniej - Pan Dominique ma świetne podejście do życia! Chyba mu się podobało, że mam doświadczenie w kowalstwie! Jest z tych co to sami wykuwają sobie części. Chociaż jego wnukowi nie podobają się bajki o Hyanku. Mówi, że po co odzyskiwać części jak miał takie fajne protezy?
-To pan Dominique ma wnuka?!
-No, mistrzyni Winry odbierała poród! Dzięki temu załatwił jej nauki u pana Garfielda. Facet strasznie się zdziwił, że jestem na naukach. Przez parę tygodni się mijaliśmy. Trochę się zachowuje jak teściowa czy ciotka, to nieźle na mnie warczał, ale stwierdził, że skoro umiem i piec i coś przyspawać to się przydam Winrusi. I ma takie zarąbiste podejście “Jak się nie podoba to tam są drzwi!”
-Stefek… Czy ty nie masz tam kolegów w klasie?
-Są w porządku… Nie to co Edward… Polazł kurwa wie gdzie… Ledwo się ożenił. Mam chęć zadzwonić do Nory czy zna jakiegoś adwokata, ale Paniya powiedziała, że lepiej żeby nie było na nas jak dojdzie do rozwody. Czy jak pan Garfield mówi “To już decyzja Winrusi czy tylko wyrwie mu włosy z tyłka czy już rozwód. A cokolwiek zrobi to powinniśmy ją wspierać”. No dyplomacja pełna klasa!
-Ale rówieśnicy… Klasa…
-A co u Mirka?
-Hę?
-No pytałem pana Garfielda o miejsca gdzie się widują inni faceci co wolą facetów, ale on chyba myśli, że jak mówię “Bo mój kuzyn jest homo…” to mówię o sobie. Chyba dlatego gapił się wilkiem na rodziców, że mnie tutaj zesłali, czy coś. Nawet po tym jak widział się z Mirkiem to trochę tak gada jakby myślał, że ja też wolę facetów.
-No ale nie wolisz. I mam nadzieję, że nie zostajesz z nim sam na sam…
-A co to ma?
-Nie nic…
-Pan Garfield nie jest w moim typie.
-ŻE CO?! Ekhm…
- miał być przecież bratem wspierającym- Przynajmniej na razie nie wyskakuj z takimi rewelacjami… Mama poszła na tę pielgrzymkę z niepokoju “o przyszłość jej dzieci”.... I dopiero co ma wrócić.
-Ale ja sobie tylko jedno ucho przekułem!
-Myślę, że to nie o to poszło… Ale mogłeś spytać panią Winry czy wszyscy w cechu protetycznym muszą sobie coś przekłuć. Tosi się przynajmniej na razie odechciało przekłuwać uszy jak zobaczyła krew... A ty jeszcze sam sobie przebiłeś
-Tia… Ale przecież oblałem wcześniej spirytusem ręce i agrafkę.
-Wiesz, że rodzicom to nie wystarczy… Nawet Stryj się popłakał, że to jakieś samookaleczanie.
-A co u niego?
-A dalej kręci ten swój browar w Nowym Xerxes. Nazwał go w końcu “Wesoły Mnich”. Tatko i Mirek mu pomagają. Tomek z Tosią też po szkole. Aż dziw, że ktoś facetowi zapożyczył kasę. Chociaż trzeba przyznać, że ten jego plan nabiera rumieńców.
-Myślałem, że Tata weźmie tę fuchę u Greedowców.
-Stwierdził, że rodzina nie powinna się bardziej siatkować niż posiatkowała, a i jego nie bawi robienie za silnorękiego. W sumie to mam wrażenie, że trochę się tak snuje.
-Czemu?
-No ogólnie… Zwłaszcza po tym jak Mama wyjechała. Przyjeżdża pożyczać od Mustangów książki…Pierwszy raz od dawna mu nie podpadł.
-A co w tym dziwnego? Przecież zawsze mówił, że nie ma kiedy przy nas czytać.
-Tak, a teraz pożycza od nich po przynajmniej 4. Spore na nim wrażenie zrobiła ta biblioteka. Chociaż generał Mustang miał spore obiekcje jak Tatko spytał o jakąś książkę dla nowicjuszy o Alchemii. To Tata wtedy tylko przeczytał tyle co wysiedział.
-Szkapa, nadal ma wąty do Taty?
-Dziwisz mu się?
-To Tatko ma większe prawo do wątów! Jak Szkapa wrzasnął “Jak to córka carskiego alchemika wyszła za chłopa w Piastii?!”. Sam się prosił o odpowiedź “Młody jesteś pewien, że akurat TY powinieneś mi to wypominać”. -
naśladował sposób mówienia Siergieja Nowickiego- a więc wręcz ociekający spokojem i groźbą. Niepokojące jak dobrze to szło młodszemu Nowickiemu.
-Przyznaję, że to też moja wina, ale nie było kiedy napomknąć. I sam się niedawno dowiedziałem. Wszyscy mówili, że matka jest “miastowa”, ale nie że z tak górnej półki. Chociaż Stefan... To musiałeś sprzedać Płomiennego Tacie?
-To była tylko propozycja biznesowa. I niepokój obywatelski. Facet jest przyszłym ojcem! A nasz Tatko ma spore doświadczenie przy dzieciach i jak się pielęgnuje niemowlęta. Szkapa jest ślepy powinien się zawczasu nauczyć. I przypominam, że Tatko sam powiedział “Stefan, przecież Waszmość jest dorosły. I co nie ma żadnych rodziców? Przyjaciół z dziećmi?”. Nie moja wina, że akurat nie ma, a i jego ciotka niemowlakami się niekoniecznie zajmowała! Chociaż nie myślałem, że zobaczę u Taty kiedyś taki wyraz twarzy…
-Taaa…. Stryjek aż mu polecił “Siergiej przestań się gapić na pana jakby był najżałośniejszym stworzeniem na ziemi…”.
-No się przejął! A Szkapa nie powinien się wyrywać, to Tatko nie musiałby go ciągać za kołnierz!
-”Nie bój nic! Wujek Siergiej nauczy czego trzeba. Zawsze byłem wyrośnięty, to mnie wybierali na niańkę! No, ale się nauczyłem!”
-Tylko skąd Tatko wziął tamtą lalkę dzidziusia? Tosia takiej nie miała.
-Może znaleźli po drodzę z Piastii do Amertis?
-Tak czy tak jeśli Szkapa nie załapał przy Tacie, to już nie wiem kto mu może pomóc? I Szkapa nadal się focha.
-Sam nie wiem… Bo o tej książce dla nowicjuszy powiedział, że brzmi jak kwadratura koiła, czy to jakiś wymóg cechu na gadanie tak skomplikowanie i ze się nie dziwi swojej pierwszej żonie, że powiedziała o “Sztuce Wojennej” Sun Tzu, że tylko jej nie żal było palić… Ale pożycza mu powieści, skoro Tatko nie ma papierów tożsamości żeby chodzić do publicznej biblioteki. A do Ścieżki boi się chodzić bo ta ma gacha… Na tyle, że załatwił od niej tylko podręcznik od mechaniki. Żeby się bał siedzieć tyle przy mnie i Sao!
-Nadal?
-Zapowiedział, że mi z nogi z dupy powyrywa… W zasadzie to każdemu z nas jeśli w przeciągu najbliższych 7 lat zostanie dziadkiem. I kazał ci też to przekazać. Co mnie dziwi zważywszy jak się zachwycał córeczkami Mustangów.
-Już się urodziły?!
-Przedwczoraj. Trochę wcześnie, ale przy ciąży mnogiej to normalne, że trwa krócej. Tośka mi pomagała do przyjazdu Samuela. Tatko przysłał Tosię, bo ma najmniejsze dłonie w rodzinie. Może małe, ale zaczerwienienie na twarzy generała zostało na długo jak mu dała z liścia na początku, żeby “Zachowywał się jak mężczyzna i nie ważył się zemdleć. Bycie mężczyzną nie kończy się na zrobieniu brzucha”.
-Szkoła Siergieja Nowickiego.
-Tia… Pełną gębą. W Wilczej Wólce zawsze próbowali załatwić od Tatki porządny cios, żeby przespać poród, ale to Amertis. No, ale małe mają się dobrze. Za parę dni chrzciny.
-Myślałam, że jest agnostykiem.
-Matka dzieci nalegała. Pewnie szczególnie po tym wszystkim. Za parę dni. I ten…
- przejechał dłonią po twarzy.
- Myślę, że dam radę przyjechać. POWINIENEM. Zrobiłem im wyprawkę!
-To miłe… Ale ten… Stefe… Stefan brzmi na to, że szykuje się jakaś narada wojenna. Generał wręcz mówił, że mu się to nie podoba. Nikt nie będzie miał ci za złe jeśli nie przyjedziesz…. Nie po tym wszystkim.


Dłuższa cisza zanim usłyszał po drugiej stronie głos młodszego:
-Przyjadę. Chcę przynajmniej zobaczyć dzieci.
-Oczywiście!
-Stasiek… Pamiętaj, że jeszcze nie skończyłeś rehabilitacji. Zrobiłeś spore postępy, ale nie decyduj beze mnie. Kiedy ta narada?
-Usłyszę co proponują, ale to też nie znaczy, że podejmę decyzję. -
mimo wywracania się wnętrzności podał datę.
-W porządku.
-W porządku. Dobry z ciebie dzieciak… I też nadal potrzebujesz czasu na własną rehabilitację jakkolwiek to zabrzmi.
-Na razie to muszę zrobić kolację. Nikt inny w zespole tego nie pilnuje.
-Hehe… No robisz postępy. To dobrze. Do usłyszenia
- jak mógł się czuć równie podniesiony jak zmęczony na duchu po jednym telefonie?

W dniu Narady
Wywróciło mu wnętrzności kiedy zobaczył wśród zgromadzonych swojego młodszego brata- wyższego, w buciorach z Briggs, chustą zawiązaną na ramieniu. I patrzącego spokojnie gdy Grumman mówił. Wyglądał dużo lepiej, ale jednak liczył, że Stefan się nie zjawi skoro nie pojawił się na stacji kolejowej.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Guren jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem