Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2021, 17:28   #114
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Jak na razie kompanom szło całkiem nieźle, więc Gabriel zrobił tylko parę kroków, by znaleźć się bliżej Deidre, gdzie miał zamiar cierpliwie czekać na rozwój sytuacji.

Paladyn warczał i ryczał agresywnie gdy spuszczał uderzenia. Orczy pysk wykrzywiał się gniewnie, dużo inaczej niż we wcześniejszych walkach w których drużyna go widziała. Tak też ukierunkował błogosławieństwo Gabriela przyspieszając uderzenia ponad swe zwyczajne możliwości.

Geri uderzył po raz kolejny, drapiąc pazurami i gryząc przeciwnika.

Tymczasem Bharrig, widząc, że jednym z orków była szamanka, którą zoczyli wcześniej, zamierzał przeszkodzić jej w czarach. Nie ruszając się spod ziemi, za obiekt wybrał wiedźmę i wymruczał Rozproszenie Magii, aby kontrczarować, cokolwiek szamanka próbowała wysmażyć dla jego towarzyszy. Gesty kontrzaklęcia i fakt, że znajdował się pod ziemią sprawiały, że raczej pozostanie niezauważony - póki co.

Bharrig, po wymruczeniu zaklęcia rozproszenia magii, zanurzył się ponownie w ziemi. Zapamiętał pozycję szamanki - gdzie stała - i, będąc już pod ziemią, przesunął się na pozycję dokładnie pod szamanką.

Kargar syknął kiedy orczy topór rozorał mu bok, jednak nie takie rany już otrzymywał. Kopniakiem odrzucił na bok bezgłowe zwłoki przeciwnika, którego właśnie pozbawił łba i podbudowany tym sukcesem bronił się przed otaczającymi go zielonoskórymi. Musiał skupić na siebie uwagę przeciwników żeby czaromioty z jego drużyny mogły się wykazać. I dobrze, że był zwrócony plecami do Gabriela, inaczej by widział, że ten… nie robi nic.

Paladyn zadał cios jednemu z Orków, po czym poprawił, i ten w końcu padł… a sam Endymion trafił jeszcze jednego "rykoszetem", i to tak mocno że uśmiercił i tego.

Kargar zranił jednego z zielonoskórych i szybko poprawił i padł kolejny trup… zaatakował więc następnego, raniąc go.

Tygrys zaatakował pazurami i ugryzieniem, lekko masakrując przeciwnika, i pochwytując go.

Amara wyprowadziła serię ciosów w jednego z Orków lejąc go ile wlezie… aż Ork w końcu padł. Następnie zaś, Mniszka przylała jeszcze jednemu wykorzystując swoje moce "Ki". I wcześniej już zraniony przez Deidre typek ledwie już stał.

Zaklinaczka wystrzeliła jakimś promieniem w jednego Orka... Trafiając go prosto w twarz i cała orcza głowa została spalona do kości, a Ork padł martwy. Drugi promień poleciał więc w kolejnego Orka jednak ...niecelnie.

Jeden z zielonoskórych kontratakował Mniszkę, jednak ta się uchyliła.

Kolejny zadał cios Kargarowi, ale wojownik zablokował go.

Ork pochwycony przez Geriego próbował się jakoś uwolnić z jego pazurów… daremnie.

Jeden z zielonych, z wrzaskiem bojowym, ruszył zaś na Gabriela! Popędził ku niemu błyskawicznie, i zadał bolesny cios toporem.

~

A wtedy też, na środku placu boju, buchnęła nagle pionowa kolumna ognia, raniąc Endymiona, Kargara, i tygrysa…



Geri zawarczał wściekle, osmalony przez słup ognia. Rozdzierał szponami orka, którego złapał, kłapiąc wielkimi szczękami po gardle wojownika… i po chwili go zmasakrował, zabijając.

Tymczasem pod szamanką zdawało się, że ziemia eksplodowała. Bharrig-żywiołak, który uprzednio był schowany pod ziemią zaraz pod nią, wypadł spod ziemi i z furią zaatakował kobietę, próbując ją przyszpilić do ziemi. Dwa stojące przy niej Orki, były jednak w gotowości. Zadały ciosy w łapsko zmierzające w kierunku Szamanki… jeden spudłował, ale drugi(a właściwie Druga), trafiła. Druid-żywiołak oberwał więc po kamiennej łapie, a cała sytuacja go nieco zaskoczyła, i aż cofnął owe łapsko.

Bharrig, dostając po wielkiej łapie maczugą, krzyknął jeszcze w stronę kompanów:
- Szamanka, tuuutaj!

Gabriel zaklął pod nosem, odsunął się nieco od napastnika, a potem rzucił w niego promień piekącego światła. Ork machnął niezdarnie toporem, jakby się chciał odgonić od magii… której promień go zranił.

Endymion ocenił, że sytuacja w tej części pola bitwy została opanowana, a to szamanka była ostatnim zagrożeniem. Wyrwał tasak z boku pokonanego orka i zerwał się do biegu wykorzystując błogosławieństwo Gabriela. Lekkim łukiem, by nie wystawić się na niepotrzebne uderzenia zaszarżował w szamankę.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest teraz online