Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2021, 07:46   #438
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Agnestag; wieczór; zbór

- Możemy poczekać do Wellentag - pokiwał głową Egon. - Przez dwa dni nie zamarznę. Chciałbym jednak obgadać, jaki mamy dokładnie plan wydostania wieszczki z kazamatów. Jeśli mamy zacząć to już teraz, to musielibyśmy obgadać, jaki jest konkretnie plan. Łasica ma już jakiś? - zapytał.

- Jak dla mnie, sprawa jest jasna. Jeśli wyczaimy, czy ta dziura od Trójhaka rzeczywiście prowadzi na dół, to pozostanie tylko odciągnąć uwagę strażników gdzieś indziej, pytanie tylko, czy ktokolwiek przejść może przez tą kratkę.

- Druga sprawa, chciałbym także wypuścić z kazamat Vogela. Wiadomo dokładnie, czy jest on blisko wieszczki?

Egon spoglądał to na Starszego, to na oddaloną nieco Łasicę, przemyśliwując sprawy.

Mistrz skryty za maską też chyba uznał, że w sprawach o jakie pyta gladiator to Łasica powinna mieć najlepsze rozeznanie bo ją obdarzył wyczekującym spojrzeniem wizjerów swojej maski. Ta pokiwała głową na znak, że ma coś do powiedzenia w tej sprawie.

- Ta dziura od Trójhaka to na pewno prowadzi do jakiejś piwnicy. I da się nią zejść na dół. Znacznie łatwiej niż wspiąć się z dołu pod górę. Więc jakby tam się udało dotrzeć wyroczni to już dalej powinno być z górki. Tylko problem, że nie mam pojęcia gdzie wychodzi ten właz. - niebieskowłosa łotrzyca chętnie zaczęła wyjaśniać o co chodzi z tym podziemnym wyjściem z lochów. A mianowicie tamto wyjście jakie zwiedziła sobie w zeszłym tygodniu z Trójhakiem uznała za w sam raz na drogę ucieczki. Tylko nie miała czasu ani okazji aby go poszukać od strony kazamatów. Uznała, że raczej go nie ma we wschodnim skrzydle lochów czyli tam gdzie była kuchnia, zaplecze, magazyny i gdzie najwięcej przebywała i buszowała. To raczej nie. W południowym skrzydle bywała z szamą dla skazańców to nie widziała takiego włazu. Ale nie było dziwne. Powinien być w jakimś lochu, magazynie no pomieszczeniu jakimś a nie w celi czy na korytarzu. A tam jak łaziła to miała pełno ogonów od swojego kolegi po strażników więc nie było jak się urwać na jakieś wycieczki. W zachodniej części był blok specjalny i sala przesłuchań aw północnej biura i inne takie urzędy. W tych dwóch częściach nie była jeszcze ani razu nie licząc tego jak jeździła z ogonami z szamą.

- Dlatego liczyłam, że ty mi pomożesz. Zaszylibyśmy się gdzieś niby na numerek. A w gruncie rzeczy byśmy mogli sobie troszkę pozwiedzać bez żadnych świadków. A w razie czego to zabawialiśmy się ze sobą. Dlatego tak liczę, że w końcu cię rzucą gdzieś do środka. Gdziekolwiek ale do środka. To będzie można coś podziałać. - Łasica nie ukrywała, że jej te blankowanie Egona przez ostatnie parę dni też jest mocno nie na rękę i ma dość sprecyzowane plany i zamiary gdyby już udało mu się dostać do środka. Właśnie choćby z owym obiecującym włazem.

- A jakby co to wyryłam nożem na tym włazie taki znak. To patrz pod nogi. Jak znajdziesz taki ze strzałkami to właśnie ten właściwy. - wyciągnęła nóż i zarysowała blat stołu. Najpierw wyglądało jak zwykły krzyż. Ale dorobiła po strzałce na końcu każdej kreski. Wyglądało trochę jak połowa gwiazdy Chaosu. Albo rozwidlające się w cztery strony strzałki.

- A ten Vogel to siedzi w południowym skrzydle. Razem z Szybkim i paroma innymi. Blok specjalny jest całkiem gdzie indziej, w zachodnim skrzydle. - doprecyzowała jak to na miejscu jest rozmieszczenie kolejnych więźniów.

- A z samym planem to nie wiem jeszcze. Też zależy kto z nas by w krytycznym dniu był na miejscu. - powiedziała wymownie wskazując dłonią na resztę ich zboru. Bo na razie to tylko ona i Egon mieli wstęp do kazamatów. No i raz w tygodniu Silny jak przyjeżdżał z dostawą.

- Najpierw trzeba zacząć od strażników. Tych przy bloku specjalnym. Najlepiej jakby tobie udało się tam wkręcić. Chociaż na ten jeden dzień. Mogłabym ich odwiedzić, może by się ich pospało czy co. Chodzi o to aby ich wyłączyć z akcji. Wtedy blok specjalny stoi przed nami otworem. Same zamki nie stanową dla mnie problemu, zwłaszcza jakby zabrać z wartowni klucze. Wiem który jest od celi wyroczni. No i jak otworzymy jej celę to uwolnię ją z kajdan. Ona już nie pija tych ogłupiaczy to powinna być na chodzie. Jak nie no to trudno, trzeba będzie ją nieść. A potem albo do tej beczki i magazynu albo do tego włazu. Jakby to był dzień dostawy to można by ją zamknąć w beczkę, samą beczkę wynieść na wóz a potem do bramy i za bramę. Póki by się nie zorientowali, że brakuje im więźnia to powinno pójść gładko. No a jak nie to z tym włazem i potem kanałami. Z tobą byłby problem z tym włazem. Duży jesteś a tam wąskie przejście tą rurą. Nie wiem czy byś się zmieścił. Trzeba by sprawdzić. - Łasica mówiła szybko i chociaż było jeszcze w takim planie wiele zmiennych i niewiadomych to ogólny zarys już był. I to taki z dwiema drogami ucieczki. Popatrzyła więc najpierw na Egona a potem na Starszego czekając jak to oni teraz ten szkic skomentują.

Nowy członek zboru, młody magister zwany Burzookim, przez chwilę wydawał się nieco zagubiony, kiedy omawiano plany uwolnienia jakiejś wyroczni z więzienia, a on nie za bardzo był w temacie. Po chwili stwierdził jednak, że nie może dać się tak zepchnąć w kąt, przecież poza Starszym był chyba jedynym magiem w tym gronie? Po chwili odchrząknął, poprawił swoje zadbane, ciemnoniebieskie szaty, które miały robić wrażenie i wystąpił do przodu.

- Witajcie bracia i siostry, rad jestem, że mogę do was dołączyć. Jako magister Kolegium Niebios chętnie użyczę wam swojej mocy i wiedzy, a są one nie są małe. Jako astromanta mogę obserwować przepływy Wiatru Azyr przez gwiazdy (pomacał swoją zawieszoną u boku lunetę) by znaleźć dla nas cenne wskazówki a dzięki łasce Pana Przemian mogę jeszcze lepiej korzystać z owych tajemnych arkanów. Ciekawi mnie ta wyrocznia którą chcecie uwolnić, jeśli potrzebujecie mogę np. uśpić strażnika który jej pilnuje. Albo sprawdzić, czy chwila w której działamy okaże się fortunna - zarzucił pomysł, chętny do wykazania się.

- Możesz uśpić strażników? Stąd? - Łasica wykazała zainteresowanie takim pomysłem chociaż jeszcze nie była pewna detali takiego działania magii więc wolała się dopytać.

- Niestety musiałbym być blisko, ale zawsze się może przydać, prawda… oczywiście znam wiele zaklęć, to jest jedno z najprostszych. Demona też mógłbym przywołać. - Joachim dla podkreślenia swoich słów podniósł do góry swoją laskę, z której zwieńczenia popłynęła srebrzyste światło.

- To nie będzie konieczne! - kobieta odparła szybko jakby się obawiała, że młodzieniec zaraz zacznie tu tą laską przywoływać te demony o jakich mówił.

- A jak te uśpienie działa z bliska to trochę lipa. Bo najpierw trzeba by cię jakoś wprowadzić do środka i pod tych strażników. - dodała nieco spokojniej dając znać, że to wcale nie tak prosto wprowadzić kogoś nowego do środka strzeżonej twierdzy.

- Albo uwięzić - Egon mrugnął okiem. - No chyba, że bez tej laski nie możesz czarować. Wtedy lipa.

Egon jednak sam nie był przekonany do rozwiązań, które miały się odbywać z pomocą magii, której nie znał i nie ufał.

- Gadałem z tym gościem, którego polecił Cichy, ale chyba był mną przestraszony, więc nie gadał za dużo, a szkoda. Ale wygląda na takiego szczura, co wszędzie wejść może i zna dobrze tereny kazamatów. Zachodzi do Trzech Gwoździ, więc zagadam do niego co więcej.

- Skoro mówicie, żeby ze wszystkim czekać aż po Wellentag, to w sumie tu nie ma nic do gadania więcej, tylko zbieranie informacji - skonstatował Egon. - Jedyne, nad czym by się można zastanowić jeszcze, czy Sebastian albo inne mistrze arkan alchemicznych by jakiego pożaru zrobić nie mogli, co paliłby się na tyle długo, żeby ściągnąć uwagę wszystkich. Na górze odpalilibyśmy ogień, w lochu byłby bunt i wieszczkę bezpiecznie wyprowadzimy

- Nie, mogę czarować bez mojej laski. - odparł z dumą czarodziej - jednak wolałbym zrobić to tak, żeby mnie nie łączono z tą sprawą.

- No może to złapanie to i jest jakiś sposób. Ale to najpierw pewnie by cię przesłuchiwali. Możliwe, że na izbie tortur. Więc to nie takie proste. - zauważyła Łasica, że w planie sugerowanym przez chłopaków jest pewne ryzyko jakie trudno jej było zignorować.

- Jak chcecie coś do podpalenia to wystarczy zwykła nafta albo olej do lamp. Gdzieś tam powinni mieć magazyn takich rzeczy. Każdy tego ma trochę zapasu nawet w zwykłych domach to i tam pewnie mają takie coś. - odezwał się Sebastian gdy chyba uznał, że coś powszechnie dostępnego byłoby najpewniejsze do wywołania pożaru.

- Ja myślałam o jakichś ziółkach nasennych. Coś co by można podać strażnikom by się polulali. Masz takie coś? - włamywaczka pokiwała głową słysząc takie wyjaśnienia ale chciała wiedzieć coś jeszcze.

- Tak, raczej tak. Tylko kwestia aby zamaskować smak i zapach bo są dość charakterystyczne i wiele osób je zna. Przydałoby się jakieś korzenne wino lub coś o mocnym zapachu aby zamaskować smak ziółek. No albo po prostu bardziej rozcieńczyć. Będzie słabsze ale trudniej wyczuwalne. - młody cyrulik odparł na to pytanie i zdawał się być pewny swego. Ale rozwiązanie chociaż wydawało się oczywiste niosło ze sobą pewne ryzyko.

- Myślę, że mogę dostarczyć takie wino. Przyślę ci na dniach próbkę to zobaczysz czy może być. Jak tak to przygotuj wszystko na Backertag to się wrzuci Silnemu na pakę i zawiezie do środka. - odezwał się milczący dotąd Karlik. Bo skoro chodziło o dostarczenie jadła i napitku do kazamat to wydawał się najwłaściwszą osobą.

Egon kiwał głową na uwagi swoich towarzyszy, przemyśliwując to, o czym mówili i przybierając mądrą minę (co w połączeniu z jego wielgachną posturą sprawiało komiczne wrażenie), zastanawiał sie nad kolejnymi krokami.

- Wydaje mi się, że coś z tego będzie - rzekł Egon. - W takim razie sprawa wygląda prosta. Strażników lochu usypiamy, wzniecamy pożar i odciągamy uwagę całej reszty. Od śpiących strażników bierzemy klucze i otwieramy furtki, więźniowie zarzynają, kto jeszcze tam stoi, a my uciekamy tylną furtką. Ja ubezpieczam, jeśli byśmy w jakieś gówno wdepnęli. Niby proste.

- Dobrze by było jednak jeszcze jakąś broń przemycić może przed buntem. Co by ludzie mogliby się obronić przed strażą, jak już wypadną z tych cel. No i wykminić drogę ucieczki. Z tego, co mi tutaj mówiliście, ta dziura do kanałów była wąska jak piczka zakonnicy, przydałoby się załapać jakąś tylną furtę też, jakby tamto zawiodło.

- Nie wiem czy są jakieś furty. Chyba wszystkie są w basztach. - Łasica przyznała się nieco niepewnym tonem do swojej niewiedzy w tym temacie. Egon mógł ją w tym wypadku skorygować. Bo przez ostatnie parę dni aż za dobrze zwiedził sobie obręb murów. Więc nie kojarzył żadnej furty w murze. Wszystkie były w basztach. A, że twierdza nie była zbyt wielka to tych baszt było cztery, po jednej na każdą z głównych stron świata. Z czego główna była ta z południowej strony przez jaką i on i chyba większość obsługi korzystała przychodząc i wychodząc z roboty.

- Ale z tym zamieszaniem to sama nie wiem. Na razie to na pewniaka to byłoby nas we dwoje. Chyba, żeby kogoś jeszcze udało się wprowadzić w przyszłym tygodniu. W każdym razie ty i ja możemy być w miarę od ręki i na raz w tym bloku specjalnym. Ja mogę tam zostać w gościnie po posiłku to by chyba najszybciej było. A ty albo byś wpadł albo jakby dobrze poszło to by cię przydzielili do tej straży przy bloku. No ale byśmy już byli we dwoje. A każde inne miejsce jakie by trzeba podpalić, rozwalić, otworzyć i tak dalej to ktoś z nas musiałby to robić. Trudniej to zgrać w całość aby się nic nie posypało. Jakbyśmy mieli kogoś jeszcze to co innego. Ale jak tylko we dwójkę to łatwo się rozjechać. A tak jak jesteśmy we dwoje na miejscu, podajemy im te ziółka, oni idą spać, co najwyżej troszkę im pomożemy w tym zasypianiu. Zabieramy klucze, idziemy po wyrocznię, wyciągamy ją. No i dalej to albo do tej beczki albo do tej dziury. Zależy co by się okazało bliżej i pewniej. A wtedy już też moglibyśmy dać dyla i tyle by nas widzieli. Z tobą nie wiem jak z tą rurą. Czy byś dał radę przejść. Bo może trzeba by ją skuć i poszerzyć abyś się zmieścił. - włamywaczka mimo wszystko miała pewne wątpliwości czy te akcje dywersyjne mogą przynieść taki zysk jakby się można było spodziewać. Zwłaszcza jak pod względem liczebnym w porywach teraz była ich dwójka. Czy udałoby się wprowadzić kogoś jeszcze nie było takie pewne. A te akcje z wyrocznią co na razie na brudno wymyśliła sobie Łasica to mogli zrobić od ręki we dwójkę. Wyszłoby albo nie. A te inne akcje to już trzeba by robić w innych skrzydłach zamku co utrudniało zgranie tego w całość.

- Brzmi dobrze - zgodził się Egon. - Niech i będzie i tak, jak ty mówisz, czyli ziołka nasenne w bloku z wieszczką. Z tą dziurą to sam nie wiem. Najpierw musielibyśmy ją znaleźć, może ten koleś z “Trzech Gwoździ” coś wie. Ale potem poszerzyć? Kuć to niby? Ciężko by robić młotem i dłutem, żeby nie zwrócić uwagi. Ktoś mógłby załapać, usłyszeć.

- Do beczki brzmi chyba lepiej. O ile się zmieści z tymi jej rogami - parsknął Egon.

- Przydałoby się pomyśleć już o tym, gdzie możemy się zamelinować, kiedy akcja z wieszczką się powiedzie. Jak już ją odbijemy, to będzie nas szukać straż, kto wie, może zainteresuje się ktoś więcej, jeśli ta wasza wieszczka to rzeczywiście ktoś znaczny. Proponuję za miastem gdzieś. Mamy gdzieś coś, gdzie można by wyfrunąć?

Młody Astromanta westchnął nieco teatralnie, poprawiając szaty.

- Nie jestem do końca w temacie niestety ale wasz plan brzmi rozsądnie, Egonie, Łasico. Dajcie znać czy potrzebujecie mojej pomocy, zawsze mogę was ubezpieczać. A tak w ogóle kim jest ta kobieta którą próbujecie uwolnić, jakie jest jej dla nas znaczenie? Słowo wyrocznia wzbudziło moją ciekawość.

- Oh to bardzo miłe z twojej strony! Bo jak widzisz musimy sobie urabiać z Egonem ręce po łokcie więc każda pomoc mogłaby nam się przydać. - włamywaczka obdarzyła maga serdecznym uśmiechem za tą ofertę pomocy.

- A z tą kryjówką to Egonie i ty Vasiliju chyba już coś nam znaleźliście. Tamten magazyn to może rzeczywiście za duży i zbyt pusty. Ale już ta opustoszała karczma byłaby w sam raz. Będzie trzeba ją przygotować na nasze przybycie. - Starszy odezwał się patrząc przez wizjery maski na obu kultystów jacy wcześniej byli w owych adresach i mieli najlepsze rozeznanie w temacie.

- Egon jak widzicie nam odpada więc Vasilij dobrze abyś to ty przygotował kryjówkę. I weź sobie kogoś do pomocy bo w końcu musimy wprowadzić i resztę w temat. - Starszy wydał polecenie młodemu brunetowi a ten pokiwał głową i rozejrzał się po postaciach siedzących przy stole jakby zastanawiał się kogo by mógł zabrać ze sobą. Pewnie wszystkich to czekało prędzej czy później ale na początek to nie powinna być zbyt duża grupka.

- Jeśli byśmy korzystali z tej dziury to część z nas będzie czekać na dole. I pójdziemy kanałami aż do jakiegoś wyjścia na powierzchnię. A potem wozem lub saniami do owej kryjówki. A jak beczką no to dopilnujcie aby beczka została załadowana na wóz Silnego. Silny ją wywiezie przez bramę i dalej to już podobnie czyli przez miasto do kryjówki. - mistrz przedstawił schemat dalszych etapów ucieczki gdyby już wyrocznię udało się wydostać z celi i sytuacja rozwiajała się pomyślnie.

- A wyrocznia Joachimie to właśnie ona. Wyrocznia. Potężna wieszczka przybyła z północy o potężnej mocy. Niestety splot pechowych okoliczności doprowadził do jej uwięzienia. A jest ona istotnym elementem naszych i nie tylko naszych planów. Dlatego od początku roku głowimy się jak ją wydostać z lochu. - na koniec mistrz zwrócił się do najmłodszego stażem kultysty odpowiadając na jego pytanie o tą tajemniczą kobietę.

- Melina na mieście brzmi dobrze, ale poszukałbym także czegoś poza nim - rzekł Egon. - Wieszczka to nie byle drab, co go zamykają za szczanie na murach na dzień albo dwa. Nie zdziwiłbym się, gdyby po tej akcji z kazamatami zainteresowała się nami inkwizycja. Od razu będą wiedzieć, kogo szukać, bo mnie i Łasicy już nie będzie w ciupie. Spodziewałbym się, że dadzą list gończy na sam początek.

- Jak dla mnie, arena to dobre miejsce do zaszycia się, znam tam parę zakamarków. Ale tylko tymczasowo, bo arenę w sumie łatwo jest znaleźć, jak popytać u tych, co trzeba. I przetrącić parę żeber. Z tego, co wiem, na obu tych rzeczach znają się całkiem dobrze.

- Jakbyś chciał nam pomóc - tu zwrócił się do Johana - to byś musiał najlepiej wykombinować, jak dostać się za mury. Mnie się udało do wachty dorwać, może i do bloku mnie wpuszczą po Wellentag. Ale co byś tam miał robić, sam nie wiem - wzruszył ramionami wojownik.

- Dobra, widzę, że w sumie ustalone z tymi kazamatami? - rzekł Egon, spoglądając na towarzyszy. - U mnie to łatwizna, stać w jednym miejscu przez parę dni, a od Wellentag pomyślimy.

Egon wskazał jeszcze na Łasicę:

- Ty mi jeszcze powiedz, gdzie można cię spotkać po robocie. Jak będzie potrzeba, to jeszcze zorganizujemy się. I uderzamy, bo po tym, jak już wszystko będzie na miejscu, to naznaczamy dzień i działamy. Dobrze gadam?

- Po robocie to najlepiej mnie szukać w “Mewie”. Nawet jak mnie tam akurat nie ma to można mi zostawić wiadomość. A jak coś by się stało to spróbuj dać mi znać jeszcze w kazamatach. Przy posiłku albo co. - Łasica odpowiedziała o kontakt z nią. Nie brzmiało to jakoś bardziej odmiennie od tego co było o niej wiadomo wcześniej.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline