Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2021, 22:50   #439
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
- A z uderzaniem to trzeba poczekać aż będziesz w środku. Bo póki jestem tam sama to wiele nie zdziałam. Cały czas ktoś się przy mnie pęta. - dodała jak widzi przybliżoną datę zaczęcia akcji.

- A z tymi poszukiwaniami po akcji to masz rację Egonie. Na pewno będą nas szukać. I to na całego. Właśnie dlatego potrzebna nam nowa kryjówka. I to w niej pewnie będziecie musieli się przyczaić na jakiś czas zwłaszcza jak jeszcze sprawa będzie świeża i gorąca. - mistrz zgodził się z przypuszczeniami brodatego gladiatora ale widocznie i na tę okoliczność miała być ta nowa kryjówka o jakiej się od jakiegoś czasu mówiło. Miała być nie tylko dla wyroczni.

Joachim zamyślił się, zastanawiając jak z korzyścią dla siebie włączyć się do tych planów.
- Wasz plan wygląda solidnie, rozumiem że zastanawiacie się jak się w nocy przez mury przedostać? Są strzeżone od każdej strony? Mogę tam się rozejrzeć.
- Natomiast ten potencjalny list gończy za wami mnie niepokoi. Nie da się tego rozegrać tak by was nie połączyli z tą ucieczką? W każdym razie ja jestem nowy w tym mieście i nie chciałbym nagle stać się poszukiwany przez prawo, szczególnie biorąc pod uwagę mój status. - Ostatnie zdanie wypowiedział dość dobitnie.

- No jak masz jakiś pomysł to mów. Bo ja nie wiem jak. Nie uśmiecha mi się tam zostawać po skoku. Na pewno będą maglować cały personel. Teraz działamy z zaskoczenia to oni wszyscy myślą, że Katia to taka słodka idiotka co na nich leci jak leci. Ale jak przyjdą po akcji profesjonaliści jak Oleg albo ktoś taki, zaczną prawdziwy magiel to jakoś nie czuję się na siłach temu sprostać. A będziemy z Egonem spaleni bo raczej się połapią kto uśpił strażników w bloku specjalnym. - Łasica pokręciła głową na znak, że chociaż zniknięcie razem z wyrocznią od razu rzuca na nią winę jako zamieszaną w taki numer to jednak nie czuje się na siłach odpowiadać na pytania zawodowych śledczych i detektywów.

- Mój drogi synu, wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Każdy z nas stara się dołożyć swoją cegiełkę do wspólnego planu. Bardzo dziękować należy Łasicy i Egonowi, także Silnemu, że byli gotowi zmierzyć się z tym wyzwaniem bezpośrednio pomimo ryzyka jakie się z tym wiążę. Niestety nie da się zrobić omletu bez rozbijania jaj. Skoro mamy zrobić tak ryzykowny skok na miejskie lochy no musimy się liczyć z tym, że reakcja tamtych będzie równie silna jak nasza akcja. Pomyślcie za to o konsekwencjach. Zrobimy coś czego nikomu dotąd się nie udało! Wszyscy w mieście i poza nim wiedzą, że kazamat nie da się uciec. A my zorganizujemy taką ucieczkę! To się odbije echem po całym Nordlandzie! Władze staną się pośmiewiskiem! Ich autorytet zostanie zachwiany. A to tylko ułatwi nam robotę. Pomoże szeptać na naszą korzyść i werbować nowych członków, szukać nowych sojuszników. Bo kto będzie wspierał tak skompromitowane władze jakie pozwoliły sobie wykraść więźnia z pilnie strzeżonej celi? - zamaskowany mężczyzna zaczął mówić do nowego kultysty ale dość szybko zmieniło się w to wizjonerską przemowę do całego zboru. O tak, ryzyko było spore. I podczas akcji i potem jak władze i ich sługusy będą szukać sprawców. Ale jaka sława! Jaka chwała! No i jaki numer! A poza tym odzyskają wyrocznię co była tak istotna do dalszych planów.

- Łasica dobrze gada - skinął głową Egon. - Jak pójdzie cynk, to od razu będzie na nas. Nie wykręcilibyśmy się, za dużo gówna się wyleje. Zaraz będzie na nas.

- Ano, jak ktoś z tej ciupy ucieknie po raz pierwszy, to zyskamy reputację - pokiwał głową Egon. Ino trza tego dokonać.

- Hm, ale jednak jak będziecie musieli się ukrywać przed władzą to to osłabi nasz zbór, choć jeśli nas Starszy tak mówi, to jestem przekonany że to poświęcenie jest właściwe, chociaż… a jakby na przykład zorganizować jakąś miksturę, która sprawiłaby że wyrocznia wyglądałaby na martwą? Wtedy pewnie łatwiej byłoby wydostać ją z więzienia i może nie trzeba by było takiej pokazowej akcji robić. - Czarodziej rzucił pomysł i stuknął swoją laską o podłogę, ciekaw jak zareagują pozostali.

- A umiałbyś taką miksturę zmajstrować? - Starszy zapytał bruneta z kosturem. Wydawał się być zaciekawiony takim rozwiązaniem. Magister musiał uznać, że niekoniecznie. Takie mikstury to raczej było zadanie alchemików niż czarodziejów. Poza tym on sam miał tylko świadomość, że takie coś powinno istnieć ale nie jak się zabrać za zrobienie czegoś takiego.

- A długo by takie coś działało? Bo jak dla profilatyki trupom przebijają serce sztyletem albo będą chcieli ją zbadać czy to nie jakaś sztuczka czy profilaktycznie spalą to by mogło ją załatwić na dobre nawet jak sama mikstura by zadziałała jak trzeba. - Sebastian zwrócił uwagę na te różne procedury jakie mogą następować w kazamatach po śmierci skazańca. Zwłaszcza tak nagłej. No i chodziło i potężną wyrocznię Chaosu co mogło budzić dodatkowe podejrzenia u władz lochów i miejskich.

- Ja sam raczej bym nie potrafił ale pewnie jakąś wiedźmę by się w okolicy znalazło albo aptekarza… To nie jest na razie kompletny plan, po prostu zastanawiałem się nad bardziej “subtelną” opcją. A tak w ogóle to czy władze wiedzą z kim mają do czynienia, z tą naszą wyrocznią? - odparł czarodziej.

- Na pewno wiedzą, że dysponuje mocą, jest potężna i ważna. Solidnie ją obezwładnili i zabezpieczyli. Ma być główną atrakcją do spalenia na najbliższym festynie. - Starszy odpowiedział szybko i zdecydowanie jakby ten temat miał bardzo dobrze rozpracowany.
- Rozumiem, czyli jest pewnie najlepiej strzeżonym więźniem… - Joachim
zmarszczył brwi, widząc że uwolnienie “Wyroczni” nie będzie wcale takie łatwo, nawet jak włączy się do akcji.
- W takim razie muszę lepiej zorientować się w sytuacji, tak czy inaczej Egonie i Łasico możecie na mnie liczyć w tej sprawie - odparł uśmiechając się do swoich towarzyszy. Nie mieli jego talentów, ale ewidentnie nie można było ich lekceważyć. Ale miał za mało informacji, by zaproponować pełny plan, potrzebował trochę czasu…

************************************************** ******

Rozmowa Joachima ze Starszym

- I jakie jest twoje pierwsze wrażenie mój synu? Jak ci się podoba twoja nowa rodzina? - zagaił Starszy całkiem przyjacielskim tonem jakby chciał nowemu dodać otuchy. Ale i ciekaw był jego zdania.

Joachim badawczo spoglądał na przywódcę Zboru, zastanawiając się jaką mistyczną mocą może on dysponować. Wykształcenia w Kolegiach pewnie nie odebrał? Musiał zakładać że większą niż on sam no i doświadczenie musiał mieć duże…. tak, trzeba by okazać mu szacunek. Skłonił się więc, choć nie przesadnie.
- Dziękuje Mistrzu, to wszystko jest dla mnie nowe. Mój mistrz i nas wspólny znajomy z Altdorfu nawrócił mnie na ścieżkę prawdy ale nigdy nie byłem członkiem większego zboru. Mam wrażenie, że to bardzo niejednolita grupa, są i wojownicy, ludzie z gminu i szlachcianki, rozumiem że i talenty mają różne… to prawie cud że razem działamy ku wspólnemu celowi.
Choć rozumiem, że ja dzisiaj i ty Mistrzu jesteśmy jedynymi, którzy ujarzmili moc Wiatrów Magii….. - wyprostował się dumny ze swoich talentów. W końcu niewielu udawało się zdać egzamin na Magistra w wieku dwudziestu paru lat.

- To prawda, bardzo różnorodne jest to nasze stadko. Nawet trudno powiedzieć, że proszą o wsparcie do tego samego patrona. No nie, raczej nie. - zamaskowany mężczyzna przechadzając się z najmłodszym narybkiem w ich grupie spojrzał w bok na tą grupę właśnie jaka obsiadała dwa, złączone ze sobą stoły przy resztkach wspólnej wieczerzy.

- To nasza mocna strona. Jak widzisz mamy miejsce dla każdego. Ale też i nasza słabość. Wielu ulega pokusie na dzielenie się na pomniejsze grupki wedle statusu, upodobań czy patrona. Nie ma się chyba co dziwić, to naturalna tendencja. Ale łączy nas wspólne poczucie krzywdy, niesprawiedliwości no i celu. - powiedział jakby przez chwilę sam się zastanawiał nad tymi wszystkimi różnicami i podobieństwami jakie ich dzieliły i łączyły.

- Zaś skoro pytasz o Moc to Aaron jest utalentowany bardziej niż wskazywałaby na to jego aparycja. Jednak obowiązki nie pozwoliły mu się dzisiaj z nami spotkać. Niemniej polecam ci się z nim poznać. Pozostali raczej muszą sobie radzić bardziej standarowymi metodami. - powiedział ciepłym głosem dając znać, że chociaż po części spostrzeżenia młodego maga są słuszne.

- Tak chętnie poznam Aarona… czy on się może do tych mutantów w lesie udał? Ich też pewnie mógłbym poznać, w końcu moim patronem jest Pan Przemian…

- Jeśli dobrze rozumiem, to w mieście jest grupa łowców czarownic, chyba największe dla nas zagrożenie. Mamy jakieś już plany co do nich? - czarodziej postanowił się przejśc do tematu który go frapował.

- Nie, Aaron wciąż jest w mieście. Po prostu musiał dopilnować pewnych spraw. Jak ci zależy aby go spotkać to porozmawiaj z Sebastianem. Bo on jest u niego. - wskazał na młodzieńca o wyglądzie żaka który mimo to był już samodzielnym cyrulikiem.

- Oh mój synu, zagrożeń jakie na nas czyha jest całe mnóstwo. Ci łowcy czarownic wcale nie są jedyni ani najwięksi. Zwłaszcza, że udało nam się nie przykuwać ich uwagi więc zajmują się swoimi sprawami a my swoimi. - za maską jej właściciel musiał uśmiechnąć się dobrodusznie gdy mówił o wielości zagrożeń jakie na nich czyhają w tym mieście. I brzmiało jakby ten status neutralności nawet mu odpowiadał. Łowcy heretyków co prawda byli w mieście ale widocznie nie zajmowali się ani Starszym ani tym zborem.

Joachim zadumał się. Czy Starszy wiedział że on kiedyś mógł mieć kontakt z jednym z łowców.

- Cieszę się słysząc że ta grupa łowców nie jest na naszym tropie. Czy mamy kogoś kto ich obserwuje? Nie powinniśmy chyba jednak ignorować takiego potencjalnego zagrożenia, mam nadzieję że w razie czego ostrzegą mnie gwiazdy…- Czarodziej zmarszczył brwi, najwyraźniej nie do końca przekonany.
- Poza tym czy masz dla mnie jakieś zadania? Zatrzymałem się u Hansenów, więc mogę poznać środowisko miejscowej szlachty, gdzie kontakty mogą być użyteczne dla naszej sprawy. Widzę że aktualnie planujecie uwolnić tę “wyrocznię” z kazamatów i chyba macie już plan. Mogę pomóc w tej sprawie moimi talentami albo zająć się czymś innym… czy dobrze rozumiem, że szukasz kogoś kto mógłby udać się do mutantów z lasu?

- Obawiam się mój synu, że mamy znacznie więcej zadań niż ludzi aby się nimi zająć. Sam widzisz co się dzieje. Niewiele nas jest a już Łasica i od paru dni Egon odpadli nam z obiegu bo całe dnie spędzają w tych lochach. I do samej akcji raczej się to nie zmieni. Więc po prostu nie mamy kogo wysłać aby jeszcze koczował w “Kwarcie”, miał oko na łowców tych czy tamtych. - maska Starszego pokręciła się z żalem na boki zdając sobie sprawę, że pomysł nawet i słuszny ale mają swoje ograniczenia.

- I tak, planujemy odbić wieszczkę z kazamatów jak słyszałeś. Jeszcze miesiąc temu jak się za to zabieraliśmy zadanie wydawało się niewykonalne. W końcu nie mieliśmy tam nikogo a zamek ma opinię nie do przejścia. Jeszcze nikt stamtąd nie uciekł. A teraz sam miałeś okazję posłuchać. Myślę, że nasi chłopcy i dziewczyny wykonali kawał, dobrej roboty z tą penetracją zamku. - pokiwał głową wskazując dłonią na siedzących przy stołach mężczyzn i kobiet. Dało się usłyszeć, że jest dumny i zadowolony z takiego osiągnięcia.

- Zaś co do ciebie mój synu to opowiedz mi coś o sobie. O swoich możliwościach. Na co możemy liczyć z twojej strony. - zapytał o to swojego najnowszego ucznia chcąc coś o nim wiedzieć zanim zdecyduje czy przydzielić go do jakiegoś zadania.

- Nieco już mówiłem na głównym zgromadzeniu Mistrzu i też nie wiem ile ci przekazał mój mistrz z Altdorfu.
Jako najmłodszy z mojej grupy zdałem egzamin na Magistra Kolegium Niebios. - stwierdził z nieukrywaną dumą w głosie.

- Znam wiele zaklęć z mojego Kolegium, mogę odczytywać przepływy Wiatru Azyr by sprawdzić czy wróżba jest pomyślna dla jakiegoś działania, sprawić by czyjś los stał się bardziej lub mniej pomyślny, sprowadzić niosącą zgubę błyskawicę…. oprócz tego poznałem też podstawy magii Dhar, zwanej czarnoksięską, która przynosi zgubę wrogom.
Oczywiście oprócz moich mistycznych talentów oferuje też mój umysł, myślę że dobrze wyćwiczony. Nauczyłem się też budzić podziw i zainteresowanie laików moją sztuką, poznawanie przyszłości jest obsesją bardzo wielu i można to wykorzystać, nawet niekoniecznie używając prawdziwej magii.

Zamilkł na chwilę, patrząc z ciekawością na Starszego.
- Jeśli mogę się zapytać, długo jesteście w tym mieście, Mistrzu?

- Oj już całkiem długi kawałek czasu. - przez maskę dało się słyszeć przyjemny uśmiech a głos miał nieco nostalgiczne zabarwienie. Odwrócił się w stronę przeciwnej burty skoro dotarli do ściany i wznowił swój spacerowy krok z założonymi na plecach rękami.

- Ciekawe z tymi wróżbami i losem co mówisz. Czy możesz tego używać na zawołanie czy potrzebna jest jakaś koniunkcja gwiazd czy coś podobnego? - zapytał zaciekawiony tym astrologicznym tematem. Pytał jakby poznawał nową dla siebie dziedzinę wiedzy.

- I jak zdałeś taki trudny egzamin w tak młodym wieku to widocznie musisz być zdolny i pracowity. To dobrze, dobrze. Przyda nam się ktoś taki. Bo jak widzisz nasz główny projekt wchodzi w decydującą fazę. A wymaga mnóstwo pracy i przygotowań nie tylko w samych kazamatach. Każda para rąk się przyda nie wypada zwalać wszystkiego na Łasicę i Egona. - pokiwał głową i wskazał nią w bog gdzie kilka kroków dalej siedziała przy stole wspomniana przez niego dwójka. A i chyba był zadowolony z tego co usłyszał o samym magistrze.

- W takim razie może przejdziesz się z Vasilijem do tej karczmy co o niej myślimy jako nowej kryjówce. Obejrzyj ją sobie. I sprawdź co niebiosa mówią na temat jej losu. W końcu to ma być nasza nowa kryjówka podobna do tego statku więc musimy być jej całkowicie pewni. - po chwili zastanowienia znalazł jakieś zastosowanie i to całkiem praktyczne dla nowego kolegi i jego niecodziennych talentów.

Joachim skinął głową. Był zadowolony że dostał już jakieś zadanie, choć nie do końca był pewny swojej statusu w nowej grupie. Nie miał zamiaru podlegać jakimś podrzędnym łotrzykom, ale na razie nie chciał tworzyć konfliktów - musiał wpierw bardziej się w sytuacji zorientować.

- Sztuka manipulacji przeznaczeniem i patrzenia w przyszłość jest niezwykle złożonym zagadnieniem - mogę otrzymywać pewne wskazówki, ale przyszłość jest ciągle w ruchu i chyba jedynie Pan Przemian może widzieć wszystko. Spróbować mogę zawsze, nie jest tak że moje talenty działają jedynie w jakimś konkretnym czasie, choć to co odczytam z układu gwiazd i innych znaków danego dnia może się oczywiście różnić.
Chętnie sprawdzę tę nową kryjówkę. Egonowi i Łasicy też mogę pomóc, plan wydaje się całkiem solidny ale pewnie wsparcie się przyda bo wiele rzeczy może pójśc nie tak.

- Oj na pewno znajdzie się dla ciebie jakieś zajęcie. Jak sam widzisz plan jest jeszcze w powijakach ale już coś widać. Jeśli trzeba będzie użyć beczki to pewnie ktoś przydałby się na zewnątrz a jak kanałów no to w kanałach. Ktoś też musi czekać w tej nowej kryjówce. Więc zadań jest sporo, obawiam się, że więcej niż nas jest dlatego cieszę się, że do nas dołączyłeś bracie. Ale na razie musimy poczekać co się wyklaruje u Egona i Łasicy a to pewnie w przyszłym tygodniu. Na razie prosiłbym cię o sprawdzenie tej nowej kryjówki. Vasilij cię zaprowadzi gdzie trzeba. - mistrz zboru wydawał się życzliwy i być ucieszony z takiej okazanej chęci współpracy u nowego ucznia. Mówił szybko i zdecydowanie chociaż w łagodnym tonie. Znów wyszła ta niepewność co do zmiany Łasicy a zwłaszcza Egona od których tyle zależało i trudno było przygotować jedną z opcji jak nie było jeszcze wiadomo która będzie w użyciu.

 
Lord Melkor jest offline