Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2021, 08:22   #40
Bielonek
 
Bielonek's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znanyBielonek nie jest za bardzo znany
Greger rozparł się na ławce wozu beznamiętnie obserwując jak Klemens obrabia Sotoriusa. W sumie dobrze, że to zrobił, bo kupczyk, a może nawet magnat kupiecki czy chuj wie kim on tam był na prawdę, już kilka razy gadał za dużo. Nie mniej jednak, wpychanie obcasem buciora knebla w usta jeńca nawet u Gregera wywołało grymas. Ruszyli, jak tylko byli w komplecie. Root cieszył się, że tak jest. Nie zawsze „akcje” kończyły się równie pomyślnie. Zwłaszcza, gdy robi się dla DeGroat’a. O czym wiedział najlepiej, bo nie była to jego pierwsza robota dla niego. Gdyby ciała pływające w kanale mogły mówić, powołał by je na świadków. Ale nie mogły. „Świadków brak” orzekł sąd a Greger aż uśmiechnął się na tę myśl. „Świadków brak”. To prawdziwe szczęście dla jednej strony procesu. DeGroat był w tym dobry. A poza tym był, jak to się mówi, człowiekiem z zasadami. Root nigdy nie został przez niego oszwabiony a to już było wiele. W zasadzie w mrocznym świecie ciemnych interesów była to granica dzieląca życie od śmierci.


-Wie który, gdzie jest najbliższe zejście do Ciemnicy? - pytanie padło z ust Klemensa a Greger musiał sam przed sobą przyznać, że kierunek w którym zmierzał były panicz był właściwy. Sam nie zagłębiał się w splątaną sieć kanałów, tuneli, przejść i korytarzy, która rozlewała się pod miastem niczym jakiś zespół żył monstrualnego potwora. Za bardzo lubił świeże powietrze. Ciemnica przypominała mu miejsce, gdzie o stałych porach dają żreć, pobrzękują kluczami od twojej celi i mają dziesiątki punktów jakichś regulaminów by cię udupić. Nie, do Ciemnicy nie schodził. Ale nieco liznął temat.


-Może zajrzymy do „Nory”? Chudy z całą pewnością się ucieszy. - Powiedział to cicho na tyle, by kompani jedynie słyszeli. Nie chciał by Sotorius zarejestrował w pamięci nazwy i imiona. Dziwił się tym kompanom, którzy nimi tak szastali. A „Nora”, melina zabijaków, złodziei i oszustów była idealna pod wieloma względami. Raz, dobrze położona przy kanale i ruchliwej Portowej. Dwa, bywalcy raczej trzymali mordę na kłódkę. I trzy, „Chudy” - najgrubszy facet jakiego Root w życiu widział - miał taki składzik solidnie zamykany w którym już kilka razy przechowywał zabłąkane owieczki, które Root mu przywlekł do knajpy. I cztery, było tam zejście do Ciemnicy. I pięć. Był grog, piwo, wino, okowita i siwucha. I wszystko co nie paliło kubków smakowych. Jednocześnie na migi dał im znać w znanym sobie i im pewnie języku. Tłumacząc co ma na myśli.
 
Bielonek jest offline