Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2021, 12:04   #117
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Julian przyłożył kontur do pancerza Warhammera w miejscu gdzie wcześniej znajdowała się w oznaczeniu litera R. Potrząsnął sprejem i uzupełnił oznaczenie.
“LH”
Mech oprócz gruntownego remontu musiał przejść pewne uzupełnienia. Walka z MegaMekiem kosztowała go wyrzutnię rakiet, kilka pochłaniaczy ciepła, a ponadto już wcześniej zrujnowano mu jednego PPCa. Oczywiste było że trzeba zastąpić utracone systemy nowymi.
Tylko skąd?
Głowił się nad tym problemem Jackson całkiem długo. Choć z bitwy wyszedł poobijany (na szczęście dużo mniej niż jego mech) to nie przeszkadzało to jego umysłowi działać na najwyższych obrotach. Dlatego gdy tylko miał sposobność odpalił swojego laptopa, przywołał bazy danych ściągnięte z symulatora i odpalił programy do wyliczenia statystyk.
Kiedyś jeden z uczonych powiedział mu pewną starożytną sentencję.
“Teoria bez praktyki to tylko teoria - zero siły sprawczej…”
To była prawda. Gdy projektował na studiach dla zabawy różnego rodzaju konfiguracje znanych mu wariantów z readoutów nie miał pojęcia by zwrócić uwagę na masę rzeczy, które poznał pilotując mecha. Teraz wiedział dużo więcej. Teraz mógł sam zaplanować zmiany w swoim Warhammerze.
Była też część druga sentencji:
“... lecz praktyka bez teorii jest ślepa.”.
Wiedząc jak coś działa i jak robić coś dobrze nie znało się natomiast celu tego co się robiło, ani kryjących się za tym procesów i zjawisk. Do dokonywania przełomów czy w ogóle do tego by cokolwiek sensowne ulepszyć trzeba mieć i teorię i praktykę.
Dlatego też siedząc nad programami i sprawdzając wgrane do symulatora dane mógł określić przybliżony plan…
A potem wrzucić do wirtualnej rzeczywistości swoje rozwiązanie i sprawdzić je w działaniu.
Poświęcił kilka godzin na samotnych sesjach w sali treningowej by rozgryźć optymalny zestaw uzbrojenia w obliczu strat warhammera.
Dlatego też postanowił oddać Kriegerowi swój sprawny PPC - wiedział że dla tamtego walka w skonfigurowanym mechu będzie cięższa. Dla Juliana testowanie czegoś nowego, czegoś opracowanego przez samego siebie będzie nie tylko frajdą - będzie niesamowitym przeżyciem.

Nie wyjaśnił komu co znaczy LH w jego wersji Warhammera. Wszyscy mogli tylko zobaczyć że władował w niego masę pochłaniaczy ciepła, nałożył dużo więcej pancerza, broni laserowej, a przede wszystkim ręce wymienił na takie wyposażone z manipulatory. Zastanawiał się długo jakiego rodzaju uzbrojenie zamontować, stwierdził jednak że nie dysponują dostatecznie zaawansowaną technologią by wyposażyć mecha w broń do walki wręcz pokroju tej z Solaris VII. Trzeba było postawić więc na mniej wyrafinowane rozwiązania - przekazał Barnesowi projekt w którym struktura dłoni i przedramion wraz z pancerzem tworzyły system kolców, guzów i ćwieków, które nie tylko miały przenosić siłę ciosów, ale także chronić dłoń mecha przed uszkodzeniami. Zupełnie jak rycerska rękawica. Z pewną satysfakcją i dumą Jackson zauważył że Barnes podobne rozwiązanie zaimplementował potem do Chargera.

Testując nowy wariant na symulatorach Julian miał też okazję trafić na Kentina Trevora. Mąż Ursuli przybył do bazy, dano mu pracę i kazano współpracować z Jacksonem, lecz gdyby nie symulatory ciężko by było spotkanie zaaranżować. Od razu przypadli sobie do gustu - Pan Trevor był doświadczonym komputerowcem, któremu bardzo przydała się pomoc innego programisty obeznanego z korzystaniem z samego symulatora. Co więcej Kentin mógł zająć się programowaniem scenariuszy i symulacji odciążając w ten sposób Jacksona i innych. Miał też okazję zapoznać się z córeczką Trevorów i ich kotką. Zwierzak od razu zaczął obwąchiwać Juliana na co pilot podrapał go za uszami.

- Też mamy kota, Winstona. - rzekł uśmiechając się do Misty - Nie odstępuje mojego ojca na krok po tym co przeżyliśmy z Newport, choć się wcześniej niespecjalnie lubili.

Nie wspomniał o tym że matka wtedy zginęła.
To że miał teraz zamiar bronić Middlebury było po części tym spowodowane. Tam mieszkali rodzice mamy. Od wielu miesięcy nie było z nimi kontaktu, lecz gdy ogłoszono ewakuację Ziarna udało się ich odnaleźć pośród uchodźców. Może to było dziwne, ale czuł potrzebę obronienia miejsca z którego pochodzili. Było to dla niego dziwne wielką motywacją.

Cieszył się więc bardzo kiedy nie tylko Hermit, ale również Mandaryn zadeklarował się że pomoże im w obronie. Julian z każdym zbliżającą się godziną do przerzucenia do Middlebury czuł dreszcz ekscytacji i adrenaliny na przemian oblewające go chłodem i gorącem.
Walka pod Middlebury z Pancerowcami u boku Rycerzy znaczyła dla niego dużo więcej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
 
Stalowy jest offline