Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2021, 20:35   #758
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
@Asmo


- Tak podejrzewam. Zwłaszcza jak w jednym z ostatnich wpisów miał coś o gangu nazistów z Ilinois. I po prawdzie miał taką wzmiankę w KP w bio. No ale ci mundurowi z podręcznika to NAZI. Narodowa Armia Z Illinois. No wiem, jak brzmi to tłumaczenie no ale tak jest w podręczniku. Tymczasem nie kojarzę aby chociaż raz w trakcie sesji padło cokolwiek z Illinois. Ani pod kątem tych mundurowych ani żadnym innym. No ale w podręczniku faktycznie tak są opisani ci mundurowi. Tak więc...



@Sameus


- Tak, na mnie bezzębny, sepleniący, zdziadziały Murzyn też nie zrobił dobrego wrażenia. Więc po cichu byłem przygotowany na "nie" ze strony BG. Zwłaszcza, że faktycznie nie było właściwie wyraźnego tropu łączącego go z ZM. No ale w podręczniku jest polityka "albo Sameus albo nikt". To jeden z tych objawów railroad o jakim mówiłem wcześniej. Ja nie prowadzę i nie lubię railroad. Dlatego poszedłem na kompromis. Czyli nie było łatwo (także dlatego, że ZM ma na mieście zaszarganą opinię przeklętego miejsca w stylu Trójkąta Bermudzkiego) ale jakoś się udało.

- A swoją drogą to same utrudniłyście sobie/mnie zadanie z "podsunięciem" Sameusa bo w poderku to w Lidze Złomiarzy BG powinni się dowiedzieć o takim jednym co ponoć stamtąd wrócił. JEŚLI BG zapytają się o przewodnika do ZM. Ale jak same wiecie starannie postarałyście się aby nic nie mówić, że chodzi o quest w ZM więc jak byłyście w Lidze Złomiarzy to na trop Sameusa nikt BG nie skierował. No bo jak nie gramy w railroad no to... Dopiero jak Roxie powiedziała o co chodzi temu archiwiście to trafiła się okazja podsunięcia tropu do Sameusa




@Cantano


- Na to, że BG powiedzą "nie" na dalszą współpracę Cantano też po cichu byłem gotowy. W końcu to mafioz. Czyli profil postaci jaki działa na wielu Graczy jak płachta na byka. Po części też i podręcznik jest gotowy na taką opcję bo jak mówiłem po etapie miejskim Cantano właściwie znika z planu. Trzeba jednak pamiętać, że przygoda jest rozpisana dość symbolicznie i najważniejsze punkty a linie do nich i detale mogą być różnie rozegrane na sesji. Poza tym jak pokazała sesja i to dobitnie. Współpraca z Cantano nie uniemożliwoała dokończenie przygody. Ale ją mocno utrudniała.

- Co by się stało jakby BG powiedzieli "tak" i oddali Cantano mapę? I dużo. I mało. Zależy gdzie ucho przyłożyć. Z jednej strony BG dalej by byli w centrum kamer. Bo mieliby mapę, umieliby ją rozczytać a udowodniwszy lojalność i solidność nowemu szefowi no pozwoliłby im działać po swojemu. Do tego Black Jack były niejako opiekunem i łącznikiem BG z nowym szefem. BG dalej mieszkaliby w domu gościnnym z kilmą, wodą w kranie, darmowymi posiłkami i praniem. Właściwie Cantano by załatwił ten cały etap przygotowań jaki dziewczyny musiały ciurkać samodzielnie. Przewodników, zapasy, eskortę, sprzęt itd. Bo skoro by się zrobiły zaufanymi ludźmi Cantano to tak to by działało. Generalnie sprawa by była dla BG o wiele łatwiejsza, wygodniejsza i tańsza niż działanie na własną rękę za własne gamble. I w dżunglę wyruszyłaby pewnie wyprawa z BG w centrum ale w eskorcie BJ i jego ludzi.

- Mówiąc "nie" Cantano jak widać też dało się ukończyć miejski etap. Głównie dlatego, że Cantano cierpliwie czekał udając bierność. A BG musieli wówczas dosłownie działać na własne koszta i rękę. Zaczęła się proza życia. I z tego co widziałem ciążyła ona Wam dość wyraźnie. To raz. No a dwa jak było ostatnio widać Cantano poczuł się wyrolowany. I trzymał rękę na pulsie. Więc BG zrobili sobie wroga w jednym z ważniaków tego miasta. Ale tak też można było kontynuować przygodę. Skoro nie gramy w railroad tylko RPG to nie ma Jedynej Słusznej Drogi. I jak tak postanowiliście działać to tak graliśmy.



@Walka



- Walki w dalszych etapach raczej mogło być więcej niż mniej. Więc tymbardziej taki rewolwerowiec jak Moira mógł się Drużynie przydać. Może wśród pierownej trójki nie było stricte wojownika ale żadna z dziewczyn nie była żółtodziobem w walce i miała chociaż jeden skill bojowy na przyzwoitym poziomie. Rita br.krótką 15+2 i łuk 15+5, Roxie br.długą 13+4, Kimberly kusza 13+3. Więc może to nie jest takie kombo jak miała Moira 20+7 ale też pozostała trójka nie była żółtodziobami. W miejskim etapie właściwie były tylko dwie. Ta z zasadzką i Alonso oraz atak mundurowych na sekciarzy. No i tak też wyszło w naszej sesji. Czy by to starczyło na dalszych etapach sesji to nie wiem. Zależy jak leży



@Sekciarze


- Sekciarze i ten cały sekciarski etap bardzo mi przypadli do gustu. Bardzo pomyślana grupa BN-ów, świetnie ubariwająca sesję swoimi dziwnościami i dobrą mową. Wyśmienicie podkreślająca odmienność świata postapo od naszego. No a Dzień Pamiątek w ogóle rewelacja. Więc bardzo przyjemnie mi sie odgrywało te scenki z ich udziałem. Chyba jedyny taki w miarę żartobliwy i pogodny etap w tej przygodzie.



@Kimberly



- Jak pisałem powyżej. Kim (lub któryś z dwóch pozostałych speców od dżungli) to była takim moim kompromisem między "Sameus albo nikt" a całkiem olaniem trudności związanych z szukaniem tropiciela. Zwłąszcza bez wsparcia Cantano czyli jakieś obcy gringos szukają kogoś od surwiwalu w podejrzanym celu. A samą Kim zaprojektowałem tak dla odmiany od tych wszystkich megatwardzieli z Miam, neuro i postapo. Czyli taka całkiem sympatyczna, życzliwa dziewczyna. Bez żadnego Magnum i skór z aligatora. A po skillach to to był głównie ranger. I dlatego od początku dała znać, że jak walka i wojna to ona nie teges.



@Władca marionetek


- Tak, widziałem w postach, że Rita liczyła się z reakcją Cantano. Zapewne bezpośrednią. No ale jak było widać nie doczekała się. Dlaczego? Bo taki miejski VIP jak Cantano to istny władca marionetek. Więc póki BG byli w mieście to mniej lub bardziej mógł monitorować co oni robią, z kim, i gdzie. To trochę było widać w bonusowej scenie z Jamesem. Black Jack odwiedza sklepikarza czy barmana, grzecznie pyta co tamten chciał i, że pan Cantano nie byłby zadowolony gdyby tamten gringo coś tu załatwił. I załatwione. To samo działo się z dziewczynami. Tyle, że póki to było monitorowanie i dość subtelne to BG mogły tego nie odczuć. Z tego też samego powodu taki Cantano mógł się okazać cennym sojusznikiem BG. Bo przecież BJ mógł też takich sklepikarzy odwiedzać i grzecznie mówić, że BG są przyjaciółmi pana Cantano i ten będzie zadowolony jak oni będą zadowoleni.

- Z tego samego powodu Cantano i jego ludzie stracili trop mundurowych po ataku na sektę. Bo mimo wszystko groś jego sieci rozciągało się na miasto. A jak ci po ataku ulotnili się z miasta to trop się urwał. I dlatego w dzisiejszym poście BJ reagował na pobojowisko tak a nie inaczej.




@Alonso


- Alonso po prostu zaczął uciekać jak tylko zaczęła się strzelanina. Zaczęła i dał dyla. Nie był wojownikiem ani żadnym gierojem, nic go nie wiązało z BG aby z nimi umierać więc dał dyla. Gdyby przeżył pewnie wróciłby po BG. A zaczął strzelać dopiero zaatakowany w plecy przez James'a. Dopiero wtedy wyjął broń i zaczął się odstrzeliwać. A tak to miał zamiar zwiać. A nie wiem skad wątpliwości, że to miałaby nie być właściwa osoba. Miał być wąsaty Latynos w kapeluszu czekający w odpowiednim barze. No i był. Trudno w świecie postapo bez telefonów i netu dokładniej się umawiać na dwa czy trzy stany odległości




@Walka u kultystów


- Tu było krytyczna sprawa co mają BG przy sobie w chwili ataku. Większość z was albo nie miała broni długiej albo krótką. Nie dziwi mnie to bo w końcu miał być Dzień Pamiątek i oglądanie fantów. A nie walka. I bodajże chyba tylko James (chyba) wziął ze sobą pistolet pod uroczystą szatę. W domyśle BG z bronią własną lub inną mieli razem udać się do tego korytarza i potem domu szefa. No ale się rozdzieliliście. Więc i tak skromny skład 3 osobowy rozbił się na 2+1 i tak już zostało do końca walki. A Roxie nie udało się dotrzeć z bronią do reszty. Absolutnie nie winię tutaj ani Roxie ani Aiko bo ugrzęzła w walce. Jak i cała reszta. Walki tak mają. Jest chaos i trudno coś zaplanować jak się jest w trakcie strzelaniny. Pod względem tego chaosu walki scenka uważam wyszła bardzo dobrze.

- Jednakże do bezpośredniej konfrontacji z szefem została tylko dwójka, Rita i James. Do tego z uzbrojeniem no z lekka nie pełnym. Sam wielkolud to byłoby pewnie niezłe zadanie dla całej trójki. No a jeszcze było chociaż dwóch od palnika. A walka taka nagła, impriwizowana z tymi z maską spawalniczą i palnikiem wydała mi się ciekawa to szkoda mi ją było wyciąć. Gdyby była trójka i z bronią długą no mogłoby być inaczej. Chociaż nawet wówczas nie wiem czy by udało się zdobyć "sejfową" mapę. A oryginalna scenka walki przy sejfie zalatuje mi znów reailroadem. Jednak ponieważ była alternatywa z tą ciemnią i odbitką no to nie przejmowałem się tym nawet jak BG dostali łomot i nie zdobyli sejfowej mapy.


@Samantha


- Czyli dziewczyna z sekty. Dość świeża. To była moja improwizacja. Po prostu chciałem aby w tej sekcie BG mieli chociaż jedną w miarę swojską i życzliwą twarz. I nie, to nie ona była ostatnio z mundurowymi. To była zwykła dziewczyna która próbowała przetrwać w mieście dołączając do sekty w jakiej była względnie bezpieczna. Przynajmniej bardziej niż samotnie.



@Czerwona Birget


- Szefowa bandy jaką BG spotkali na początku. Wziąłem ją z podręcznika do Miami (s.57). Jest tam wspomniana albo jaki potencjalny quest, ciekawostka czy randomowe spotkanie. I faktycznie jest za nią i jej bandę wyznaczona nagroda.



@Anioły Miłosierdzia


- W tej sesji występowali jako znajomi Tamiel. Ale faktycznie występują w "Miami" (s.58) i jest opisany ich konflikt z kimś z ważniaków. Po prostu jak Umai przyszła na sesję ze swoim Aniołem to udało się te wątki połączyć z jej postacią.



@Motel 2018


- Też jest jak najbardziej podręcznikowy (Miami s.62). Też myślę, że dość wiernie przeniosłem go do naszej sesji bez większych zmian. A na s.72 jest nawet coś w stymu plakatu/ulotki reklamującej ten lokal.


@Loretta i "Hell Gate"


- Podobnie jest wzięta z "Miami" (s.104). Też jest opisana jako imprezowa "wieczna blondynka" co ma kłopoty z opalaniem oraz przypadkiem właściwie stała się właścicielką statku jaki przerobiła na jeden, wielki lokal imprezowy. Chociaż z tym nurkowaniem do zatopionego wraku to już moja improwizacja.



---



- Generalnie jak widać podręcznik "Miami" był dla mnie całkiem sporą pomocą i inspiracją w tej sesji. To jeszcze jeden z tych ze starej szkoły neuro. Solidnie napisany i polecam do rozgrywania przygód w Miami, Florydzie i tropikach, nawet na Karaibach. A do sesji ZM jaka toczy się na Florydzie a z połowa w Miami idealnie się nadaje i uzupełnia.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline